Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kres pięknej serii "Brązowych"

MARO
Garbarnia Kraków - Słomniczanka 1-1 (1-1)

IV liga PiŁkarska - ZACHÓD

Garbarnia Kraków - Słomniczanka 1-1 (1-1)

0-1 Pater 4 karny, 1-1 Janowski 26.

Sędziował Łukasz Jucha (Olkusz). Żółte kartki: Woźniak, Nazarewicz. Widzów 200.

Garbarnia: Woźniak 5 - Małota 6, Piszczek 5 (56 Łysak), Matyja 6, Dziuba 6 - Brak 5 (56 Lament), Śliwa 6, Nocoń 6, Jędrszczyk 6 - Nazarewicz 6 (74 Wawrzeń), Janowski 6 (81 Satała).

Słomniczanka: Strycharz 6 - Zagrodzki 5, Burmer 5, Rożek 6, Zaranek 5 (73 Łukaszyk) - Sowula 5, Urbański 6, Kijowski 6, Pater 6 (87 Belski), Domagała 5 (60 Urban) - Mirek 5.

   Garbarnia po 13 kolejnych zwycięstwach straciła punkty. "Brązowi" chyba rozprężyli się po zapewnieniu sobie przepustki do barażu o III ligę.
   Determinacja broniących się przed spadkiem gości była widoczna od pierwszych minut. Domagała prostopadłym podaniem dostrzegł Rożka. Ten wbiegł w pole karne i już mijał z piłką Woźniaka, gdy bramkarz miejscowych powalił go na ziemię. Jedenastkę pewnie wykorzystał Pater.
   Był to pierwszy od 30 października ub.r. gol stracony przez Garbarnię na własnym boisku. Po chwili mogło być jeszcze przyjemniej dla Słomniczanki. Akcję, po ograniu Piszczka, strzałem zakończył Mirek. Piłka przeszła tuż obok słupka.
   Lider po ospałym otwarciu uporządkował szyki. Strycharz miał zajęcie po uderzeniach Piszczka i Matyi. Ten ostatni groźnie też zagłówkował po rzucie rożnym (18 min). Wkrótce Garbarnia wyrównała. Stratę przed własnym polem karnym zanotował Domagała. Piłkę odebrał mu Jędrszczyk, płasko podał na prawą stronę do Nazarewicza, który po wymanewrowaniu jednego z rywali zagrał do środka. Tam Janowski uprzedził Zagrodzkiego i futbolówka wpadła do siatki.
   Przed przerwą były jeszcze dwie okazje, których nie wykorzystali Mirek i Nocoń. Po zmianie stron przewaga krakowian stała się wyraźna. Kibice ze Słomnik zaczęli się denerwować, bo pod naciskiem Garbarni i przy wzrastającym zmęczeniu ich ulubieńcy mieli kłopoty z kopnięciami "na uwolnienie".
   Najbliżsi powodzenia gospodarze byli w 50 min. Janowski przelobował Strycharza, lecz piłkę przed linią bramkową wyekspediował
Kijowski. Kolejny strzał Janowskiego i uderzenie Wawrzenia minęły cel, Strycharz zaś stał tam, gdzie piłkę głową po kolejnym rogu skierował Matyja. W ostatnich sekundach Wawrzeń mocno kopnął piłkę - tylko że w słupek i to z tej niekorzystnej dla gospodarzy strony.
   Kibice "Brązowych" spokojnie podeszli do rezultatu, bo Garbarnia już osiągnęła to, co nie udawało jej się przez ostatnie lata. A w Słomnikach radość: tamtejsza drużyna zarobiła na zwycięzcy grupy aż
4 punkty. MAREK GILARSKI

O awans, nie o byt

- Bardzo cieszymy się z punktu - przyznał Mirosław Rożek, który przez 10 lat reprezentował Garbarnię, a w sobotę wypracował gola dla Słomniczanki.

Rutynowany, 31-letni zawodnik ocenił: - Remis jest dobrym wynikiem na boisku lidera. Przy większym szczęściu, gdyby Mirek trafił piłką do siatki, prowadzilibyśmy 2-0, ale i tak nie ma co narzekać, bo z przebiegu meczu Garbarnia była lepsza. Gdy się rozkręciła, skończyły się nasze próby atakowania.

"Rozia", dawny kapitan "Brązowych", życzy im dobrze: - Pamiętam spadek z powodu gwałtownej reorganizacji trzeciej ligi. Powtarzałem potem wiele razy, że do niej wrócimy. I teraz jest na to duża szansa, ale już beze mnie. W klubie dużo się zmieniło: sposób gry jest skuteczniejszy, drużyna bardziej wyrównana. Wszystko dlatego, że prezesi walczą o awans, a nie o sam byt klubu.

Dzień bramkarzy

Bolesław Bukowno - Skawa Wadowice 1-1 (1-0)

1-0 T. Szczepanik 23, 1-1 Wojtulewicz 87.

Sędziował Sebastian Mucha (Kraków). Żółte kartki: Kwiecień - Kalinowski, Mikołajczyk, Graca. Widzów 200.

Bolesław: Lato 7 - Durzyński 6, Szczepanowski 6, Kwiecień 6 - A. Szczypciak 6, T. Szczepanik 7, Waszkiewicz 6, Barnaś 5 (67 Jasik), Januszek 5 (46 Leśniak) - Czech 5 (80 P. Szczepanik), R. Szczypciak 7.

Skawa: Kubas 8 - Bzduła 6, Wojtulewicz 7, Rapacz 5 (65 Kolber) - Jurzak 5, Skawina 6, Kalinowski 5 (46 Dyrcz 5), Skowronek 6, Praciak 5 - Gałuszka 6 (60 Graca), Frączek 5 (46 Mikołajczyk 5).

   Po pierwszej połowie miejscowi kibice nie mogli uwierzyć, że ich pupile nie schodzili do szatni z kilkubramkową zaliczką. Jednak w nieprawdopodobnych sytuacjach refleksem wykazywał się Kubas. - Dobrze, że szybko zapomniał o środowym meczu z Puszczą Niepołomice, w którym dwa gole można było zapisać na jego konto - westchnął grający trener Skawy Sławomir Frączek, który po przerwie nie wyszedł już na boisko.
   Już w 10 min R. Szczypciak po dograniu T. Szczepanika przegrał pojedynek z wadowickim bramkarzem. Kwadrans później ponownie przed szansą rozprawienia się z Kubasem stanął R. Szczypciak, któremu dla odmiany dogrywał Barnaś, ale bramka gości była jak zaczarowana.
   W 23 min Waszkiewicz dokładnym podaniem obsłużył T. Szczepanika, który mocnym strzałem z 10 m zaskoczył Kubasa. Choć ten wyciągnął się jak struna, futbolówka zanim wpadła do siatki, odbiła się jeszcze od słupka.
   W 30 min Kubas ponownie został wystawiony na ciężką próbę, ale po raz kolejny wyszedł z niej obronną ręką. Tym razem wygrał pojedynek z Waszkiewiczem.
   Goście starali się zawiązywać akcje zaczepne. Dwie pozycje miał junior Gałuszka, po strzałach którego piłka minimalnie mijała słupek (16 i 29 min).
   Po zmianie stron Skawa postawiła wszystko na jedną kartę, czym naraziła się na kontry. Po jednej z nich okazję zmarnował T. Szczepanik (60 min).
   Najciekawiej było jednak pod koniec meczu. W 87 min po dośrodkowaniu z rogu Skowronka główką do remisu doprowadził Wojtulewicz.
   Dwie minuty potem, po kolejnym kornerze, z 3 m główkował Kolber, poprawiał Graca, ale Lato w sobie tylko wiadomy sposób odbijał piłkę. Gospodarze wrócili zatem z dalekiej podróży. JERZY ZABORSKI

Zdaniem trenerów

Jacek Ślęzak, Bolesław:

- Przy lepszej skuteczności moich chłopców już przed przerwą powinno być "pozamiatane".

Sławomir Frączek, Skawa:

- Remis nie krzywdzi żadnej ze stron, ale kto by za tydzień pamiętał, że na ewentualne zwycięstwo zapracowalibyśmy w ostatnich dwóch minutach.

Niemoc faworyta

Puszcza Niepołomice - Orzeł Piaski Wielkie 1-2 (1-2)

1-0 Kmak 6, 1-1 Kozień 23, 1-2 Cieloch 44.

Sędziował Konrad Kolak (Stary Sącz). Żółte kartki: Bernas, Górski - Bamburowicz. Widzów 160.

Puszcza: Kwedyczenko 4 - Strojek 4, Górski 4, Kierzkowski 4, Bursa 4 (46 Ł. Szewczyk 4) - Kmak 5, Bernas 4, Satora 4 (46 Nowak 4), Szczepański 4 - Kępski 4 (58 Maśnica 4), Sendorek 4 (77 Trybuch).

Orzeł: Korta 5 - Kożuch 5, Tomana 6, Marek 5 - Cieloch 6, Bamburowicz 5, Łazarczyk 5, Kucabiński 5, Peterman 5 - Łabuś 6 (84 Mazela), Kozień 6 (75 Wajda).

   Początek spotkania należał zdecydowanie do niepołomiczan, którzy rzucili się do falowych ataków, jakby od razu chcieli zmieść rywali z powierzchni boiska. Zaowocowało to szybkim objęciem prowadzenia. W 6 min Bernas podał do Kmaka, a ten po ograniu dwóch obrońców strzałem w długi róg pokonał Kortę.
   Aktywny Kmak po kilku minutach miał następną dobrą okazję, ale po jego uderzeniu zza pola karnego piłka minęła bramkę. Od 20 minuty goście zaczęli grać odważniej, coraz częściej przedostając się w okolice bramki strzeżonej przez Kwedyczenkę. W 23 min Bamburowicz zagrał z rzutu rożnego, Łabuś przeskakując nad piłką zmylił
nieco defensywę gospodarzy, a niepilnowany Kozień z 8 m
z zimną krwią dopełnił formalności.
   Następny okres to nieporadne ataki Puszczy i gra z kontry przyjezdnych. W niepołomiczan wstąpiła dziwna niemoc, mimo chęci niewiele im wychodziło, tak jakby przestali wierzyć w swoje umiejętności. W 28 min groźny strzał z 16 m oddał Strojek i Korta z ogromnym trudem wybił futbolówkę na korner.
   W 44 min bezradność gospodarzy została ukarana, po ładnym krzyżowym podaniu Łabusia Cieloch przedarł się prawą stroną i strzałem z ostrego kąta umieścił piłkę w bramce.
   Po przerwie zawodnicy Orła skoncentrowali się głównie na zabezpieczeniu dostępu do własnej bramki, aby dowieźć bezcenny wynik do końcowego gwizdka. Miejscowi próbowali coś zmienić w swojej grze, ale rzadko udawało im się przebić przez szczelny mur stworzony przez piaszczan. W 73 min po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Ł. Szewczyk główkował z 8 m, lecz wprost w bramkarza. Po chwili Maśnica przymierzył z 18 m przy słupku, ale Korta zdołał wybić piłkę za bramkę. W 81 min Kmak zdecydował się na indywidualną akcję, jednak jego uderzenie Korta pewnie obronił. Najlepszą okazję gospodarze stworzyli w przedłużonym czasie gry, po "główce" Górskiego piłkę zmierzającą niechybnie do siatki z linii bramkowej wybił Kucabiński.
BOGUSŁAW LIMBERGER

Kompleks OrŁa

W historii występów w IV lidze zespołowi Puszczy, mimo 6 konfrontacji, nie udało się ani razu pokonać drużyny z Piasków Wielkich. Do tej pory krakowianie zanotowali dwa zwycięstwa, a cztery spotkania zakończyły się podziałem punktów. Na pierwszą

wygraną z Orłem w IV lidze pozostaniee więc niepołomiczanom poczekać.

Gospodarze zadowoleni

Trzebinia Siersza - Alwernia 0-0

Sędziował Bartłomiej Serafin (Nowy Sącz). Żółte kartki: Jędrzejczyk, Durzyński, Tanistra - Jajko. Widzów 150.

Trzebinia: Budka 7 - Dąbek 5, Strzeboński 6, Rolka 5 - Jędrzejczyk 5, Durzyński 6, Tanistra 5 (62 Dziedzic), Oczkowski 5, Buczek 5 - Bartuś 5, Palka 4 (62 Pieprzyca).

Alwernia: Ciupek 6 - Dukała 6, Taborski 6, Prokopiuk 6 - Balonek 6, Borowczyk 5 (82 Feluś), Jajko 7, Jasieczko 6, Strączek 5 - Józkowicz 5, Harańczyk 5 (71 Ficek).

   - Szczęśliwie skończyło się remisem - zauważył jeden z kibiców Trzebini po końcowym gwizdku. Pewnie na myśli miał głównie sytuację z 78 min, gdy po zagraniu Ficka i "główce" Jasieczki piłka wylądowała na słupku bramki strzeżonej przez Budkę. W II połowie serca miejscowych fanów zabiły mocniej jeszcze kilka razy.
   Przebieg tej części był o tyle zaskoczeniem, że początek meczu toczył się pod dyktando trzebinian. Fakt, że poza niecelnym uderzeniem Bartusia i strzałem Oczkowskiego w 17 min zablokowanym w ostatniej chwili przez Dukałę, niewiele z tego wynikało, ale na pewno na drugą połowę MKS mógł czekać z nadzieją. Alwernia bowiem do przerwy też nie szafowała siłami. Najbliższy szczęścia był Jajko, który w 35 min uderzył ładnie z 25 m. Budka popisał się jednak świetną interwencją.
   Po przerwie bramkarz gospodarzy miał ku temu więcej okazji. W 58 min obronił "główkę" Jasieczki po rzucie rożnym, potem nie dał się zaskoczyć Jajce i Józkowiczowi, którzy próbowali pokonać go z dystansu. Po jednym ze strzałów tego pierwszego nie utrzymał piłki w rękach, ale Harańczyk nie zdążył z dobitką.
   Po stronie gospodarzy najbardziej starał się Bartuś, który jeszcze w barwach Górnika Brzeszcze był podopiecznym obecnego trenera Alwerni. Chwilę po rozpoczęciu II połowy próbował dwukrotnie poderwać kolegów do bardziej zdecydowanych ataków. Za pierwszym razem z 10 m posłał piłkę nad poprzeczką, a w 50 min po błędzie Ciupka, który źle wyrzucił piłkę, chybił nieznacznie tuż obok długiego słupka. Naśladowców specjalnie nie znalazł. Być może był to efekt upału, a może nie najlepszej passy trzebinian na wiosnę na własnym boisku. W każdym razie po końcowym gwizdku można było odnieść wrażenie, że remis ich zadowolił.
BOGUSŁAW KWIECIEŃ

Zdaniem trenerów

Antoni Gawronek, Trzebinia:

- Błędów w defensywie popełniliśmy mniej niż z Fablokiem, ale nie są to jeszcze efekty, jakich oczekujemy. W naszej grze ciągle jest za dużo nerwowości. Tymczasem Alwernia jest na fali i na pewno gra jej się łatwiej.

Mariusz Wójcik, Alwernia:

- Nie zawsze się wygrywa, ale dobrze pracuje mi się z chłopcami. Tutaj po słabszych pierwszych 20 minutach szybko wyciągnęli wnioski i zaczęli grać to, co sobie ustaliliśmy. Zabrakło jedynie kropki nad "i".

Pierwszoligowa klasa

Cracovia II - Clepardia Kraków 4-2 (2-0)

1-0 Biegajło 16, 2-0 Biegajło 36, 3-0 Szwajdych 47, 4-0 Dudziński 52, 4-1 Malec 63, 4-2 Marzec 83 karny.

Sędziował Piotr Wajdzik (Wadowice). Żółte kartki: Madoń - Mrowca, Jamróz. Widzów 50.

Cracovia II: Olszewski 6 (45 Gliwa 5) - Piątek 5 (55 Raś), Świstak 5, Madoń 4 (46 Baliga 6), Wacek 7 - Szwajdych 6, Citko 7, Sacha 6 (46 Sepioł 6), Suślik 7 - Dudziński 8, Biegajło 8.

Clepardia: Szymski 6 - R. Duda 3, Jamróz 5, Gągol 3 (56 K. Kleczyński), Makowski 4 - Mrowca 4, Król 3 (65 Babiuch), Mazur 3 (55 Halota), Marzec 5, Malec 3 - Miarka 3 (65 Przygodziński).

   Gospodarze wystawili do walki 6 pierwszoligowców wspartych juniorami, juniorami młodszymi i młodzieżowcami rezerwy. W takim składzie gospodarze nie mieli problemów z odniesieniem wysokiego zwycięstwa. Można mieć uwagi, że Cracovia II przez cały mecz nie grała szybko i pomysłowo, że nie widać było pazerności na kolejne gole, jednak w ogromnym upale wystarczyło, że przyspieszała tempo i padały gole.
   Pierwszy jednak bramkę mógł uzyskać Mazur, po którego strzale z wolnego udanie interweniował Olszewski. W odpowiedzi po centrze Citki z wolnego i strzale głową Piątka Szymski zażegnał niebezpieczeństwo. W 16 min Biegajło niepilnowany w polu karnym uderzył głową i Szymski był bez szans.
   Nieoczekiwanie Clepardia zaatakowała śmielej, Mrowca główkował minimalnie obok bramki, po strzale Króla Olszewski zmuszony został do poważnej interwencji, podobnie jak po próbach Marca oraz Jamroza. Clepardia zapędziła się w swoich poczynaniach i rywal po szybkiej kontrze, dograniu Dudzińskiego i strzale Biegajły podwyższył rezultat. Ten sam piłkarz był bliski zdobycia trzech goli w jednej połowie, jednak futbolówkę z linii bramkowej wybił Król.
   Po przerwie Cracovia II włączyła piąty bieg, najpierw Szwajdych w sytuacji sam na sam posłał piłkę w "okienko", potem Dudziński, mimo że był naciskany przez rywala pokonał Szymskiego.
   Było po meczu. Z takiego też założenia wyszli gospodarze i przestali grać dokładnie, bardziej szanowali piłkę, ale wówczas trener gości Jan Cyniewski posłał do boju czterech młodzieżowców, którzy poderwali kolegów do walki.
   W 63 min Malec posłał piłkę do pustej bramki, a później Marzec wykorzystał rzut karny podyktowany za faul Świstaka na Makowskim. Clepardia mogła jeszcze strzelić jednego gola, ale wówczas nie oddawałoby to tego, co wychodziło z gry, a mianowicie tego, że gospodarze byli o klasę lepsi od przeciwnika.
PAWEŁ PANUŚ

Zdaniem trenerów

Robert Mazanek, Cracovia II:

- Cieszę się z wygranej, bo to oznacza, że jesteśmy już pewni utrzymania i na mecze możemy jeździć nawet w dziewiątkę. To oczywiście aluzja do naszego ostatniego meczu w Zembrzycach, gdzie wybraliśmy się w dziesięcioosobowym składzie. Kilku zawodników, którzy tam grali, dziś wyraźnie opadło z sił. Szkoda straconych dwóch goli, bo grając w takim składzie nie powinniśmy sobie na to pozwolić.

Jan Cyniewski, Clepardia:

- Cracovia była zespołem lepszym. Żal mi jedynie, że po raz kolejny tracimy gole, które sami prezentujemy rywalowi. Tak padły dziś trzy bramki. Pozytywnie wprowadzili się do składu młodzieżowcy, oprócz nich wyróżniam Jamroza i Marca.

Spiskowa

teoria dziejów

Dalin Myślenice - Karpaty Siepraw

0-1 (0-0)

0-1 Bała 52.

Sędziował Rafał Dobrowolski (Chrzanów). Żółte kartki: Cygan, Wasilewski, Stelmach - Ciężarek, Połomski, Wojtas. Widzów 370.

Dalin: Szuba 5 - Matusiak 5, Banaszkiewicz 5 (83 Ostrowski), Cygan 5, R. Kański 4 - Włodarczyk 5 (62 Gąsiorek), Dudzik 5, Muniak 6 (83 Suder), Stelmach 4 - Wasilewski 4, Mistarz 5 (60 Lech).

Karpaty: Matysiak 6 - Przęczek (18 P. Matoga 6), A. Wyroba 5, Nowak 5, Kroczek 5 - Bała 7, Ciężarek 5 (88 Różycki), Szablowski 5, P. Wyroba 6 - Połomski 5 (90+1 Pasternak), Przała 6 (74 Wojtan).

   Zwolennicy spiskowej teorii dziejów widząc, jak padła bramka i wiedząc, na którym miejscu w tabeli są Karpaty, długo nie chcieli uwierzyć, że grano czysto.
   Rzeczywiście, w 52 min Bała zdecydował się na rajd prawą stroną, minął kilku zawodników Dalinu niczym tyczki slalomowe, wbiegł w pole karne, po czym celnie uderzył.
   Jednak widząc, z jakim zaangażowaniem do ostatniej sekundy myśleniczanie starali się odrobić straty, teorię spiskową w tym przypadku można odłożyć do lamusa.
   Dalin miał wczoraj po prostu pecha. W 58 min po strzale Wasilewskiego z 12 m piłka odbiła się od słupka. W 73 min, po zagraniu R. Kańskiego futbolówka "dzięki" słupkowi nie wpadła do siatki. Bliski wyrównania był wspomniany wcześniej Wasilewski, który w 64 min zdecydował się na strzał z 30 m. Jego zagranie było naprawdę ładne, K. Matusiak musiał bronić na raty, ale ostatecznie piłka nie wpadła do siatki.
   Mimo upalnej pogody kilka ładnych zagrań można było zaobserwować także w pierwszej połowie.
   W 34 min błąd popełnił bramkarz Karpat. Do opuszczonej przez niego bramki "główkował" Muniak, ale sytuację uratował P. Wyroba. Trzy minuty później, po dośrodkowaniu rzutu rożnego Przały, Szuba wypuścił piłkę z rąk. Blisko niego był Nowak, ale nie zdążył z dobitką.
RAFAŁ CZERKAWSKI

ŚwieŻe skarpety

Przerwa spotkania wydłużyła się o kilka minut, gdyż sędzia główny nakazał piłkarzom Dalinu zmienić getry. Uznał, że nie mogą oni biegać w skarpetach w takim samym kolorze, co przyjezdni (białych). W efekcie gospodarze założyli zielone getry. Dowcipni kibice Dalinu stwierdzili, że cała ta operacja jest po to, aby miejscowi futboliści swoimi zabrudzonymi getrami nie psuli boiskowej atmosfery.

A gdy już jesteśmy przy kibicach, to warto wspomnieć, że już dawno "klatka" dla gości nie była używana. Wczoraj na meczu zjawiło się kilkunastu sympatyków Karpat, ale dzięki dobrej organizacji do żadnych ekscesów nie doszło.

Świerkosz

przed Wołczykiem

Garbarz Zembrzyce - Proszowianka

3-2 (3-1)

1-0 Mańka 23, 1-1 Pater 24, 2-1 Świerkosz 36, 3-1 Świerkosz 44, 3-2 Wołczyk 65 karny.

Garbarz: Karlak 5 - Sałapatek 5, Kopacz 5 (67 Nosal), Pacyga 6, Raczek 6 - Wojtaszczyk 5, Cienkosz 5 (56 Kardaś), Jończyk 6, Skrzypek 5 (75 Gałuszka) - Mańka 7, Świerkosz 7.

Proszowianka: Libura 4 - Gawlik 5, Głąbicki 5, Jaskólski 4 (46 Walczak 5) - Przeniosło 5, Wtorek 5, Łach 5, Pituła 4, Jarzmik 5 - Wołczyk 6, Pater 6.

Sędziował Paweł Marszałek (Tarnów). Widzów 300.

   Smaczkiem spotkania był pojedynek Świerkosza i Wołczyka o koronę króla strzelców IV ligi. W sobotę wygrał ten pierwszy, dzięki czemu umocnił się na czele klasyfikacji strzelców, ale Wołczyk zapowiedział, że nie wszystko stracone.
   Gospodarze wygrali zasłużenie, głównie dzięki świetnie rozegranej pierwszej połowie. Już w 5 min błąd popełnił Libura, który wybił piłkę wprost pod nogi Jończyka, a ten z pierwszej piłki oddał strzał na pustą bramkę; pół metra przed linią bramkową zmierzającą do siatki futbolówkę wybił jeden z proszowickich obrońców. W kolejnych minutach gospodarze częściej gościli na połowie rywali, aż w końcu w 23 min Mańka zdecydował się na krótki rajd i mimo że był naciskany przez Głąbickiego, przymierzył tuż obok nogi Libury.
   Radość miejscowych trwała zaledwie pół minuty, bowiem goście za sprawą Patera doprowadzili do wyrównania. Proszowianie na chwilę przejęli inicjatywę, ale rośli obrońcy Garbarza rozbijali większość ich akcji przed polem karnym. Warto jedynie odnotować silny strzał Wtorka w środek bramki, wprost w ręce Karlaka. W 36 min gospodarze zdecydowali się na kontrę, w finale której serią zwodów popisał się Świerkosz, ograł Wtorka i Liburę, po czym skierował piłkę do pustej bramki. Napastnik Garbarza jeszcze przed przerwą (44 min) ponownie ośmieszył defensorów Proszowianki i w identyczny sposób podwyższył rezultat na 3-1.
   Po zmianie stron więcej do powiedzenia mieli piłkarze Proszowianki, ale stać ich było tylko na zdobycie jednego gola. W 65 min Sałapatek faulował zmierzającego do bramki Patera i sędzia wskazał na "11". - Bartek musisz zatańczyk tak jak Dudek, a na pewno obronisz - krzyknął jeden z kibiców do bramkarza Garbarza, kiedy ten ustawiał się do obrony karnego. Karlak nie posłuchał i być może dlatego Wołczyk nie miał problemów z trafieniem do siatki. W końcówce mocniej nacisnęli proszowianie, strzelał Wołczyk i Pater, ale bramkarz Garbarza stanął na wysokości zadania.
Tekst i fot. MIROSŁAW GAWĘDA

JuŻ ŚwiĘtujĄ

Garbarze zrealizowali cały plan na długi majowy weekend. W dwóch meczach przed własną publicznością zainkasowali komplet punktów. Po sobotnim spotkaniu odbył się festyn, na którym już świętowano utrzymanie zespołu w IV lidze, bo - jak obliczyli działacze - 35 punktów na pewno wystarczy do utrzymania. - To nie było przypadkowe zwycięstwo. W rundzie jesiennej również nasi wygrali w Proszowicach 2-0 - mówił Mieczysław Talaga, członek zarządu Garbarza.

Dziewiąty mecz bez zwycięstwa

Pogoń Miechów - Fablok Chrzanów 1-3 (1-2)

1-0 Machnik 5, 1-1 Drebszok 7, 1-2 Sikora 20, 1-3 Kania 75.

Sędziował Bogusław Górnik (Nowy Targ). Żółte kartki: Frączyk, Podsiadło - Szafran, Kania, Wójcik. Widzów 200.

Pogoń: Szot 4 - R. Dudziński 3, Szymanek 3, Włudarz 5 - Płocha 5, Gacek 5, Machnik 5 (77 Kosałka), Podsiadło 5, Frączyk 4 (84 Piwowarski) - Byrski 5, Salamon 4.

Fablok: Gielarowski 5 - Szafran 5, Broniek 6, Kania 6 - Wolak 5, Wójcik 3 (46 Klinkosz 5), Czyszczoń 6, Przepiórka 6 (79 Kadłuczka), Łukasik 5 - Drebszok 7 (74 Sabuda), Sikora 6 (84 Latko).

   To był już dziewiąty z rzędu mecz miechowian bez zwycięstwa. Bilans ostatnich 50 dni tego zespołu to 2 remisy i 7 porażek (bramki: 3-18). Na dole tej równi pochyłej może się znajdować V liga.
   Z Fablokiem gospodarze zagrali nawet nieźle, mieli więcej sytuacji. Przegrali, gdyż, po pierwsze, zabrakło skuteczności, a po drugie, defensywa popełniła trampkarskie błędy. Początek był dla miechowian obiecujący. Zaraz na wstępie Gacek dwa razy główkował - raz w bramkarza, a następnie obok słupka. W 5 min po zamieszaniu pod bramką gości Salamon wycofał do stojącego na 18 m Machnika, a ten celnie strzelił pod poprzeczkę.
   Chrzanowianie bardzo szybko wyrównali. Dudziński tak fatalnie interweniował, że piłka po jego główce trafiła prosto na nogę Drebszoka, który z 20 m kropnął z woleja pod poprzeczkę. Szot zamarł w bezruchu, gdy futbolówka wpadała nad jego głową do siatki, jeszcze się... uchylił. - Nie widziałem momentu oddania strzału, a potem słońce mnie oślepiło; piłkę zobaczyłem dopiero, gdy była już w siatce... - tłumaczył się bramkarz Pogoni.
   W 19 min miejscowi przeprowadzili bardzo ładną akcję, piłka chodziła jak po sznurku: Płocha - Byrski - Włudarz, a na końcu Machnik nieco się odchylił i tylko dlatego nie skopiował swego wyczynu sprzed kwadransa. Zamiast 2-1 po chwili było 1-2... Po kornerze piłka spadła na głowę niepilnowanego Sikory, a ten wykorzystał szansę, główkując w prawy górny róg bramki.
   Niebawem Sikora był znów bliski powodzenia, strzelając tuż obok spojenia słupka i poprzeczki. Pogoń miała do przerwy jeszcze dwie okazje: Salamon z kilkunastu metrów uderzył nieznacznie nad bramką, natomiast strzał Byrskiego w 45 min cudem obronił Gielarowski.
   W II połowie miechowianie prowadzili równorzędną grę, ale już nie potrafili stworzyć zagrożenia pod bramką Fabloku. Chrzanowianie umiejętnie i dojrzale bronili korzystnego wyniku, pieczętując wygraną w 75 min, znowu po kornerze. Po centrze z rogu Czyszczoń oddał piłkę na lewo do Kani, a ten, zupełnie niepilnowany, strzelił z narożnika "piątki" w "długi" róg; 6-7 piłkarzy Pogoni stało w tym czasie przed własną bramką. - Sami siebie kryli... - skomentował tę sytuację po meczu prezes Pogoni Julian Łopata.
(RK)

Byrski za ŁopatĘ

W meczu z Fablokiem trenerem Pogoni był formalnie Julian Łopata, ale odprawę w szatni poprowadził zawodnik Marek Byrski.

Mówi Łopata: - Namawiam Marka od pewnego czasu, by został trenerem na końcówkę sezonu. Zgodził się, ale dopiero od następnego meczu, choć dziś miał już z zespołem odprawę. Ja nawet nie wchodziłem do szatni, tylko skład ustaliłem. Gorzej już nie może być, nie mamy jakoś szczęścia, stwarzamy sytuacje, ale nic nie wchodzi do bramki. Jak się zespół nie pozbiera, to czarno to widzę. Może Marek, który od poniedziałku będzie oficjalnie prowadził zespół, spróbuje coś z zawodników wykrzesać, bo sytuacja jest naprawdę trudna.

Byrski (37 lat) już raz przejął prowadzenie Pogoni od Łopaty. Było to w poprzednim sezonie, po serii 3 porażek.

Strzelcy IV ligi

16 - Świerkosz (Garbarz)

13 - Smoleń (Fablok), Wołczyk (Proszowianka)

12 - Skiba (Dalin), Salamon (Pogoń)

11 - Sikora (Fablok), Sendorek (Puszcza)

10 - Nazarewicz (Garbarnia)

8 - Józkowicz (Alwernia), Lipecki (Garbarnia)

7 - Wasilewski (Dalin), Podgórski (Garbarnia), Mańka (Garbarz), Łabuś (Orzeł), Lickiewicz (Trzebinia)

6 - Przepiórka (Alwernia/Fablok), Bamburowicz (Orzeł), Wojtulewicz (Skawa), Bartuś, Stojewski (Trzebinia)

5 - Palka (Alwernia), T. Kulawik, R. Szczypciak (Bolesław), Jamróz, Malec (Clepardia), Dudziński, Wawrzyczek (Cracovia II), Marzec (Dalin), Drebszok (Fablok), Kroczek (Karpaty), Kozień (Orzeł), Fudali (Proszowianka), Kmak (Puszcza), Mikołajczyk, Praciak(Skawa)

IV-ligowcy w ocenie "DP"

6,35 - Łaciak, Wołczyk (Proszowianka)

6,26 - Małota (Dalin/Garbarnia)

6,12 - Lipecki (Garbarnia)

6,08 - Szuba (Dalin), Nazarewicz (Garbarnia)

6,07 - Woźniak (Garbarnia)

6,00 - Sikora (Fablok), Salamon, Szot (Pogoń)

(BL)

Tabela i najbliŻsze mecze

1. Garbarnia 27 66 49-11

2. Fablok 27 55 48-22

3. Proszowianka 27 53 42-24

4. Alwernia 27 44 34-25

5. Puszcza 27 42 39-28

6. Dalin 27 38 43-23

7. Cracovia II 27 35 35-35

8. Garbarz 27 35 29-42

9. Trzebinia 27 32 30-35

10. Bolesław 26 31 26-32

11. Clepardia 27 29 24-35

12. Pogoń 27 28 30-38

13. Karpaty 26 30 24-37

14. Orzeł 27 27 27-48

15. Słomniczanka 27 25 22-40

16. Skawa 27 23 31-58

1 czerwca: Bolesław - Karpaty, 4 czerwca: Orzeł - Bolesław, Skawa - Trzebinia, Karpaty - Pogoń, Clepardia - Garbarz, Alwernia - Dalin, 5 czerwca: Słomniczanka - Cracovia II, Proszowianka - Puszcza, 7 czerwca: Fablok - Garbarnia.

(MARO)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski