Cóż mogę rzec, tam, gdzie jedzenie, schodzą się głodni. Prosta zasada, której działanie miałem okazję wielokroć obserwować na ustawionym za oknem karmniku. Goszczę, czy może raczej mam na utrzymaniu, tłum sikorek kilku gatunków, stado dzwońców, zięb, jednego kosa i kilka synogarlic. Czadem zajrzy śliczny bażant, ale to inna historia.
W mroźne dni bywa u mnie i pół setki ptaków. Taki tłum zwraca uwagę. Przyciąga niekoniecznie miłe i sympatyczne oczy. Na przykład głodnego krogulca, jaki koczuje gdzieś w okolicy. Krogulce polują na ptaki wielkości wróbla i zatłoczone okolice mojego karmnika są dla nich wygodnym terenem łowieckim. Tak czy owak traktuję wizytę krogulca jako rzecz nieuniknioną.
Do przejścia na weganizm raczej go nie namówię, a że jeść musi, niech robi co konieczne i niezbędne dla zachowania gatunku. Od poniedziałku straciłem przynajmniej trzy ptaki, których oskubane piórka znalazłem pod na śniegu pod drzewami. Krogulec oskubuje łup, dzięki czemu mogę policzyć ubytki. Szkoda, że nie rusza kosów. Albo synogarlic. Latem wyżarły mi wszystkie poziomki, toteż z całego serca życzę im wszystkiego najgorszego. Ze szponami drapieżnika włącznie.
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?