Wstępnie oszacowano, że w sobotę do Doliny Chochołowskiej weszło ok. 20 tys. osób, a w niedzielę ok. 25 tys. Wczoraj strażnicy sprawdzili, że w ciągu jednej minuty (między godz. 11 a 11.01) granice parku przekroczyło tam 117 turystów! Każdy chciał zobaczyć kwitnące krokusy.
- Mieliśmy krokusowy szał. Takiego najazdu nie pamiętam - mówi Edward Wlazło, komendant straży TPN. Wielu turystów nie zachowywało się tak, jak należy. Do najczęstszych przewinień należało wchodzenie w niedozwolone miejsca, zrywanie krokusów, dotykanie kwiatów, kładzenie się na nich, spuszczanie psów ze smyczy i wpuszczanie ich tam, gdzie jest to zabronione.
- Mieliśmy ciężką pracę. Najgorsze jest to, że wielu turystów nie podporządkowuje się zasadom, jakie panują w parku, ignorują nasze polecenia, są opryskliwi, dogadują, a nawet używają wyzwisk - dodaje komendant Wlazło.Przyznał też, że strażnicy TPN nie poradziliby sobie bez pomocy straży leśnej i wolontariuszy. - Gdybyśmy wspólnie wszystkiego nie dopilnowali, cenna zieleń zostałaby zadeptana. Robiliśmy, co można było, aby ją uchronić.
Za niszczenie przyrody strażnicy mogą wypisywać mandaty. Zajmuje to jednak ok. 10 minut. Ale turystów było tylu, że nie było czasu na mandaty. Trzeba było cały czas walczyć o krokusy. Strażnicy ograniczali się wobec tego do upomnień. Szacują, że dziennie mogli ich udzielić nawet po dwa tysiące.
Autor: Małgorzata Mrowiec
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?