Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Królewski pogrzeb metropolity

Sebastian Drabik, historyk, pracownik Oddziału IPN w Krakowie, doktorant Uniwersytetu Jagiellońskiego
Pogrzeb ks. kardynała Sapiehy
Pogrzeb ks. kardynała Sapiehy fot. archiwum
Kościół. W krakowskim pogrzebie kardynała Adama Sapiehy wzięło udział ponad 100 tysięcy ludzi Uroczystości stały się największą demonstracją patriotyczną w czasach stalinowskich.

Śp. kardynał Adam Stefan Sapieha, metropolita krakowski, odszedł z tej ziemi taki, jakiegośmy znali z jego działań i jego słów, taki, jakiegośmy kochali za jego wielkie serce, taki, jakiegośmy czcili za jego siłę ducha i woli” – pisał „Tygodnik Powszechny” 29 lipca 1951 r. Śmierć i pogrzeb arcybiskupa Krakowa były ważne dla tożsamości Polaków w okresie trudnych lat stalinizmu.

Niewiele było w dziejach Polski wielkich uroczystości pogrzebowych, które przeszły do historii. W dawnych wiekach szczególną oprawę nadawano ostatniej drodze monarchów. W okresie rozbiorów charakter wielkiej patriotycznej uroczystości miały obrzędy żałobne związane z pochówkiem w Krakowie Tadeusza Kościuszki, księcia Józefa Poniatowskiego czy Adama Mickiewicza. Wreszcie w niepodległej Polsce można wymienić pogrzeb Juliusza Słowackiego czy Józefa Piłsudskiego. Nekropolią wielkich Polaków stało się wzgórze wawelskie. Było ono także miejscem wiecznego spoczynku biskupów krakowskich.

Książę Niezłomny
Jednym z najwybitniejszych ordynariuszy krakowskiej diecezji był książę metropolita Adam Stefan Sapieha (ur. 1867, zm. 1951). Od 1911 r. był następcą św. Stanisława, w 1946 r. otrzymał z rąk papieża Piusa XII purpurę kardynalską. Już za swego życia stał się legendą. Był przywódcą polskiego Kościoła w szczególnie trudnych czasach – w latach I i II wojny światowej. Zawsze potrafił godnie sprawować swój urząd.

Nie ulegał naciskom władz, co pokazał w 1937 r. w czasie tzw. konfliktu wawelskiego związanego z przeniesieniem trumny Józefa Piłsudskiego. Arcybiskup Sapieha zdecydował o przeniesieniu sarkofagu z trumną Piłsudskiego z krypty św. Leonarda do krypty Srebrnych Dzwonów, z powodu zbyt dużej liczby wycieczek szkolnych odwiedzających miejsce spoczynku marszałka, co skutkowało czasem naruszeniem sakralnej atmosfery wawelskiej katedry. Decyzja metropolity wywołała negatywną reakcję ówczesnych władz uznających ją za obrazę pamięci Marszałka. Premier Felicjan Sławoj Składkowski podał się nawet demonstracyjne do dymisji.

W prasie pojawiły się ataki na krakowskiego metropolitę – żądano pozbawienia go odznaczeń państwowych, a nawet naciskano na Watykan drogą dyplomatyczną aby „ukarał” Sapiehę. Krakowski metropolita wytrwał jednak w swym postanowieniu, wydając zarazem oświadczenie, że nie było jego celem urażenie prezydenta i majestatu państwa. Sprawa uległa załagodzeniu, lecz działanie arcybiskupa świadczyło o ogromnej niezależności wobec władz.

Swą niezłomną postawą dawał przykład w czasach najtrudniejszych. Podtrzymywał na duchu społeczeństwo podczas ciemniej nocy okupacji niemieckiej i sowieckiej. W czasie nieobecności prymasa Augusta Hlonda w kraju (1939–1945) był faktyczną głową polskiego Kościoła i zyskał wtedy od krakowian zaszczytny tytuł „Księcia Niezłomnego”.

Ostatnie lata jego życia to czas narodzin władzy komunistycznej. Nie miał złudzeń, że wiernych czekają w związku z tym ciężkie czasy. Wprawdzie władze Polski „ludowej” początkowo odnosiły się do wiekowego hierarchy z ostentacyjnym szacunkiem, było tylko kwestią czasu, kiedy rozpoczną ofensywę przeciw duchowieństwu krakowskiemu. Bezpieka prowadziła inwigilację zarówno samego kardynała, jak i jego otoczenia oraz najbliższych. Przeglądano prywatną korespondencję, dokumenty kurii itp. Główne uderzenie w krakowski Kościół miało jednak miejsce już po śmierci metropolity.

Śmierć pasterza
Kardynał Sapieha zmarł w Pałacu Arcybiskupów Krakowskich 23 lipca 1951 r. o godzinie 7.30 rano. Wiadomość ta szybko wydostała się poza mury siedziby krakowskich biskupów. W tym czasie abp Eugeniusz Baziak (koadiutor i następca Sapiehy) był poza Krakowem, więc posłano po niego za pomocą telegramu. Bardzo szybko zjawili się przedstawiciele prasy, domagając się zdjęcia zmarłego. Jednak odmówiono im, kierując ich do zasobów dostępnych w agencjach prasowych. Był też telefon z Polskiego Radia z prośbą o potwierdzenie informacji o zgonie.

Tak błyskawiczne działania mogły wynikać z informacji pozyskiwanych dla strony partyjno-rządowej przez UB.Władze obawiały się żałoby i manifestacji patriotycznych przy tej okazji. W prasie dopiero dwa dni później u dołu pierwszej strony ukazała się informacja o śmierci kardynała oraz o kondolencjach prezydenta Bolesława Bieruta. Arcybiskup Baziak wieczorem 23 lipca podpisał oficjalny dokument zawiadamiający duchowieństwo archidiecezji o tym, co się stało. Pisał tam m.in.: „Wszechmocny Bóg powołał do swojej chwały długoletniego Włodarza Krakowskiej Archidiecezji, a nas wszystkich okrył żałobą.

Chylimy w smutku głowy przed Trumną, kryjącą Jego doczesne szczątki, głęboko odczuwając stratę Ukochanego przez wszystkich Arcypasterza, Który przez 40 lat zasiadał na prastarej Stolicy Św. Stanisława Biskupa i Męczennika, włodarząc mądrze, ofiarnie i z wielką miłością”. Wezwał także księży oraz wszystkich wiernych do modłów za duszę zmarłego. Zwrócił się także z prośbą o urządzenie żałobnych nabożeństw w parafiach. Prócz tego do dnia pogrzebu, który odbył się 27 lipca, na Anioł Pański dzwony miały odzywać się w kościołach 3 razy, a w ten dzień dodatkowo o 11.00.

Reakcja komunistów
Już 24 lipca po południu w kurii pojawili się reprezentanci Wojewódzkiej Rady Narodowej na czele z jej wiceprzewodniczącym Rudolfem Starcem. Był także przewodniczący Miejskiej Rady Narodowej w Krakowie Marcin Waligóra. Oświadczyli oni, że nie ma jeszcze zgody prezydenta Bieruta na pochówek kardynała na wzgórzu wawelskim.

Wywołało to oburzenie wśród duchownych, dlatego że gospodarzem katedry na Wawelu była archidiecezja, a biskupów krakowskich chowano tam od wieków. Ostatecznie władze wycofały się i nie stwarzały już przeszkód co do miejsca wiecznego spoczynku zmarłego hierarchy. Komitet Wojewódzki Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w Krakowie na bieżąco informował Wydział Organizacyjny Komitetu Centralnego o udziale mieszkańców Krakowa w uroczystościach żałobnych. Zwracano uwagę zwłaszcza na udział robotników w nabożeństwach za duszę metropolity.

Zwłoki zmarłego, w szatach pontyfikalnych, zostały przeniesione 24 lipca z kaplicy w Pałacu Arcybiskupów do pobliskiego kościoła franciszkanów. Następnie odbyło się tam czuwanie, które potrwało do wieczora 26 lipca. Tego dnia trumna zmarłego została przeniesiona w uroczystej procesji na Wawel. Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Krakowie przyjął tajny plan „zabezpieczenia” uroczystości pogrzebowych.

Przewidywał on wzmocnienie ochrony budynków partyjnych (Komitetu Wojewódzkiego, Komitetu Miejskiego, Komitetów Dzielnicowych oraz Rad Narodowych). Obawiano się dużego zgromadzenia ludzi i dlatego Wydział IV WUBP miał „utrzymywać stały kontakt z referatami ochrony i zakładami pracy w celu ciągłego notowania nastrojów i sytuacji na tych obiektach”. Dodatkowo zgromadzono w koszarach 100 żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, formacji, która zwalczała polskie podziemie niepodległościowe, którzy mieli stanowić siły odwodowe.

W głównych uroczystościach pogrzebowych 26–27 lipca 1951 r. miało według szacunków bezpieki brać udział 35 tys. ludzi. Natomiast uczestnicy pogrzebu szacowali, że kardynała żegnało co najmniej 100 tys. osób. Wśród nich było 35 biskupów, 36 członków kapituł oraz 1700 księży. Byli obecni także przedstawiciele religijnych organizacji i stowarzyszeń, a także reprezentanci różnych grup ludności w strojach ludowych.

Komuniści zwrócili uwagę na to, że na ostatniej drodze kardynała Sapiehy pojawili się dyplomaci państw zachodnich – pierwszy sekretarz ambasady USA w Warszawie Joseph Robinson, attache wojskowy John Prisbech oraz Robert Hasson pierwszy sekretarz ambasady brytyjskiej wraz ze współpracownikami. Pogrzeb był ostatnią dużą manifestacją społeczną przed wydarzeniami 1956 r.

Odejście kardynała Sapiehy, a wcześniej kardynała Augusta Hlonda było dla polskiego kościoła bolesną stratą w trudnych latach stalinizmu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski