Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Królewskie zauroczenie

Krzysztof Kawa, Warszawa
Cristiano Ronaldo (z prawej) zagrał na Stadionie Narodowym po raz trzeci i zdobył drugą bramkę
Cristiano Ronaldo (z prawej) zagrał na Stadionie Narodowym po raz trzeci i zdobył drugą bramkę Bartek Syta
Wydarzenie. Na Stadionie Narodowym Real przegrał z Fiorentiną 1:2, ale dla większości polskich fanów madryckiej drużyny wynik nie miał wielkiego znaczenia.

Pod stołecznym hotelem Hilton, gdzie gwiazdorzy zatrzymali się na kilka godzin po przylocie, a następnie pod stadionem było tak jak w czasach, gdy po świecie podróżowali Beatlesi: krzyki, piski i walka na łokcie w tłumie. Real, zwycięzca Ligi Mistrzów i zdobywca Superpucharu Europy, to dzisiaj najwspanialsza drużyna na świecie. A jej największy gwiazdor Cristiano Ronaldo to jedna z najlepiej rozpoznawalnych postaci globu.

W Hiszpanii trwają dyskusje, czy obecny zespół, do którego po mundialu dołączyli James Rodriguez, Toni Kroos i Keylor Navas (w sobotę zadebiutował w barwach "Królewskich"), to już dream team najwspanialszy w historii Madrytu. Dzisiaj jeszcze za wcześnie na jednoznaczny werdykt, ale nie ulega wątpliwości, że porównania z XX-wiecznym zespołem marzeń pod wodzą Alfredo di Stefano (pięć Pucharów Europy w latach 1956-60) oraz tym z XXI wieku, który tworzyli m.in. Brazylijczyk Ronaldo, Zinedine Zidane, Luis Figo i David Beckham, są jak najbardziej na miejscu.

Zobaczyć Real w telewizji i zobaczyć go na żywo to dwie różne bajki. Podchodzący jak zwykle bardzo profesjonalnie do swoich obowiązków Ronaldo zauroczył 47 tysięcy widzów. W 4 min Portugalczyk podał piłkę do Angela di Marii i popędził z całych sił pod bramkę Fiorentiny, by dokończyć dzieła. Argentyńczyk spisał się bez zarzutu, oddając piłkę dokładnie tam, gdzie należało.

Chwała piłkarzom Fiorentiny, którzy potrafili przeciwstawić się madryckiej doskonałości. Swoje chwile satysfakcji miał Rafał Wolski, który ostatnie minuty meczu rozegrał z opaską kapitana. Bardzo dobre wrażenie pozostawił po sobie asystujący przy pierwszej bramce dla włoskiej drużyny Alberto Aquilani, a także jej strzelec Mario Gomez, który podczas poprzedniej wizyty w Warszawie, po meczu półfinałowym Euro 2012 Niemców z Włochami, schodził z boiska ze spuszczoną głową.

- Na stadionie pokazałem kolegom z Realu wiszące tu zdjęcie Badstubera z Balotellim, które przypominają o tamtym meczu. Dobrze, że tym razem wyjeżdżam stąd jako zwycięzca, choć mam świadomość, że był to tylko mecz towarzyski - powiedział niemiecki napastnik dla TVP.Sport.pl. Dodał, że mankamentem była fatalna murawa. Fakt, piłkarzom przygotowano miejsce pracy niegodne ich wielkich umiejętności.

Wstyd przyniosła też Polakom postawa służb porządkowych. W trakcie drugiej połowy na boisko wbiegł mężczyzna przebrany w strój meczowy Realu, a ochroniarzom potrzeba było kilku minut, by zorientować się, że to kibic. W tym czasie przebieraniec z numerem 7 na koszulce doczekał się nawet podania piłki przez jednego z zawodników Fiorentiny i czerwonej kartki od źle interpretującego swoją rolę sędziego.

Intruz, zanim w końcu zszedł z boiska, uciął sobie jeszcze pogawędkę z Karimem Benzemą, a kilku innych mniej wyrozumiałych graczy "Królewskich" doprowadził do wściekłości. Po meczu gorszących scen z udziałem nieuprawnionych osób na murawie było znacznie więcej. Być może dlatego piłkarze Realu natychmiast zbiegli do szatni, nie dziękując polskim kibicom za doping.

W dniu meczu "Marca" zestawiła jedenastkę rezerwowych Realu. Od tej, która wybiegła na Stadion Narodowy, różniła się tylko osobami Ronaldo i Jamesa. Byli w niej Di Maria i Samir Khedira, których przyszłość w Madrycie jest nieokreślona - być może opuszczą stolicę Hiszpanii przed końcem sierpnia. Pierwszy z nich zagrał w sobotę tak, jakby na pozostaniu w Realu wciąż mu zależało, drugiemu po zdobyciu tytułu mistrza świata wciąż daleko do optymalnej dyspozycji.
Real nie wygrał w lecie ani jednego sparingu, ale to bez znaczenia, bo liczą się trofea. Jutro zmierzy się z Atletico Madryt o Superpuchar Hiszpanii.

Real Madryt - Fiorentina 1:2 (1:1)
Bramki: Ronaldo 4 - Gomez 27, M. Alonso 70.
Real: Navas - Arbeloa (76 Vazquez), Nacho, Varane (74 Ramos), Marcelo (46 Coentrao) - Xabi Alonso (46 Kroos), Khedira (75 Medran), Illarramendi (75 Burgui) - Di Maria, James (46 Carvajal), Ronaldo (46 Benzema).
Fiorentina: Neto - Tomović (85 Piccini), Rodriguez, Savić, Marcos Alonso (85 Pasqual)- Aquilani (68 Brillante), Valero, Pizarro (77 Wolski), Vargas (85 Lazzari) - Babacar (77 Bernardeschi), Gomez (68 Ilicic).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski