Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Królowa w Berlinie

Paweł Kowal
Od Krakowa do Brukseli. Sędziwa królowa w Berlinie. Chciałoby się dobijać dziewięćdziesiątki, mieć siłę na zagraniczne wizyty i jakby nigdy nic gwarzyć sobie z Angelą Merkel.

O tym i o tamtym. Gdyby nie doniesienia o stanie negocjacji z Grecją, można by powiedzieć, że w Europie wreszcie spokojniej. A jednak nie tylko z Grecją jest problem: za zasłoną porozumień mińskich wyraźnie dzieje się coś niedobrego. Rosja uzbraja zachodnie regiony kraju. Plan rozmieszczenia głowic nuklearnych na Krymie i w Królewcu nie wydaje się już niemożliwy. Kolejne wystąpienia przywódcy Rosji brzmią jak pogróżki.

Część analityków jest zdania, że to na użytek wewnętrzny. Tyle że po reakcjach USA widać, iż sytuacja nie zmierza do szczęśliwego końca. Po ubiegłotygodniowych natowskich ćwiczeniach tzw. szpicy w Świętoszowie przychodzą kolejne decyzje, które trochę nas pokrzepiają, jeśli chodzi o gotowość do wypełniana sojuszniczych zobowiązań przez aliantów. A może już kompletnie nie wierzyliśmy, że coś jeszcze zrobią, i stąd zaskoczenie?

A może „wiedzą coś, czego my nie wiemy”? W każdym razie właśnie zapadły decyzje, by zwiększyć zdolność mobilizacyjną Sojuszu w regionie do 40 tysięcy żołnierzy, dodać lotnictwo, marynarkę wojenną itd. Wygląda też na to, że ktoś znalazł sposób na przyspieszenie procesu decyzyjnego w razie konieczności działania. Wszyscy mają w pamięci sierpniowe dni 2008 roku, kiedy po agresji Rosji na Gruzję przez długie godziny szukano kontaktu z sekretarzem generalnym NATO, nie mówiąc już o posiedzeniach odpowiednich gremiów podejmujących decyzje.

Po 1997 roku pod naciskiem Rosji byliśmy państwem w Sojuszu, które co do zasady miało być pozbawione poważniejszych natowskich instalacji na własnym terytorium. Nagle w działaniach NATO pojawiło się przyspieszenie. Za spokojną miną królowej Elżbiety II, która powoli staje się żywym symbolem starej europejskiej tradycji poważnego traktowania polityki, i delikatnym berlińskim apelem monarchini o jedność Europy kryje się jakiś niepokój. Porozumienia mińskie funkcjonowały dotąd jak szaty cesarza z baśni Andersena.

Każdy miał interes, żeby krzyczeć, jak pięknie odziany jest cesarz, bo nikt, ani Zachód ani Rosja, ani Ukraina, nie chciał brać na siebie potencjalnych konsekwencji ogłoszenia, że porozumień mińskich już nie ma. Teraz jednak, wraz z eskalacją niepokoju na wschodzie Ukrainy, jest już krok od tego, że ktoś krzyknie: cesarz jest nagi. Od tego momentu zegar skołatanej staruszki Europy zacznie wybijać godziny pokoju trochę bardziej nerwowo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski