Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Królowie bez ziemi

Hubert Zdankiewicz
Piłka nożna. Co łączy Messiego, Baggio, Ibrahimovicia, Cantonę i Raula? Wszyscy byli (lub są) wielkimi piłkarzami, ale w ich karierach brakuje jednak kropki nad „i” w postaci triumfu na wielkiej imprezie.

Leo Messi czy Diego Maradona? Gdyby niedzielny finał mistrzostw świata wygrała Argentyna pytanie byłoby retoryczne. No, może nie w ojczyźnie obu wielkich piłkarzy, bo ten drugi ma tam status półboga, nie tylko ze względu na to, co wyprawiał na boisku.

Mistrzami świata zostali jednak Niemcy i Messi – choć zdobył niemal wszystkie możliwe trofea, drużynowe i indywidualne – tego najważniejszego wciąż nie ma w swojej kolekcji. Być może zresztą nie zdobędzie go już nigdy, bo na kolejnym mundialu będzie miał już 31 lat. Czy jednak czyni go to gorszym piłkarzem od Maradony?

Podobną dyskusję toczyliśmy w Polsce ostatniej zimy, gdy po igrzyskach w Soczi porównywano osiągnięcia Adama Małysza i Kamila Stocha. Pierwszy, jak wiadomo, wygrał wszystko, co mógł, z wyjątkiem olimpijskiego złota. Drugi ma już dwa medale tego koloru, za to nie wygrał jeszcze np. Turnieju Czterech Skoczni, a Kryształową Kulę dla zwycięzcy w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata zdobył na razie tylko raz (Małysz cztery razy).

W piłce nożnej też nie brak takich przypadków. Tym bardziej że to sport zespołowy, gdzie nie wszystko da się wygrać w pojedynkę. Cristiano Ronaldo to od lat jeden z najlepszych piłkarzy świata, a ostatnie sezony w Realu Madryt miał po prostu fenomenalne. Na mundialu jednak rozczarował, nie tylko dlatego, że dopadły go problemy ze zdrowiem.

Może po prostu jesteśmy przeciętną drużyną. Byłoby kłamstwem mówić, że jesteśmy „topowym” zespołem _– wypalił CR7 po ostatnim meczu grupowym z Ghaną. – _Nigdy nie mówiłem, że zdobędziemy tutaj mistrzostwo świata. Musimy znać swoje miejsce w szyku – dodał.

I wiele wskazuje na to, że najbliższy zdobycia wielkiego trofeum był dziesięć lat temu, gdy Luiz Felipe Scolari (ten sam) powołał go na Euro 2004, a 19-letni wówczas Cristiano strzelił w turnieju dwa gole, pomagając swojej reprezentacji w awansie do finału. W nim jednak Portugalczycy ulegli 0:1 Grecji, a świat obiegły zdjęcia zapłakanego po ostatnim gwizdku sędziego Ronaldo. Wtedy jeszcze mógł mieć nadzieję, że odbije to sobie innym razem. Dwa razy (MŚ 2006 i Euro 2012) był blisko, ale w kolejnym wielkim finale już nie zagrał. Być może nie zagra już nigdy.

I tak ma więcej szczęścia, niż choćby Zlatan Ibrahimović, który przewyższa swoich kolegów z reprezentacji Szwecji nie tylko wzrostem. Gdyby zrobić ranking najlepszych piłkarzy, których zabrakło na mundialu snajper Paris St. Germain znalazłby się zapewne w pierwszej trójce, obok Francka Ribery’ego i Garetha Bale’a. Z tym, że Francuza wyeliminowała kontuzja. Bale z kolei to ten sam przypadek, co Ibrahimović, czy inny słynny Walijczyk, Ryan Giggs.

Nieco inny to Raul Gonzalez. Podczas zwycięskich dla Hiszpanii finałów Euro 2008 kapitan Realu Madryt miał 31 lat, spokojnie więc mógł znaleźć się w kadrze. Odegrać nawet znaczącą rolę – mówimy w końcu o piłkarzu, który w 102 występach w barwach narodowych trafiał do siatki 42 razy. Miał za sobą w dodatku dobry sezon w klubie. Luis Aragones go jednak nie powołał. Po części z winy samego Raula, który jeszcze po mundialu w 2006 roku miał ponoć buntować kolegów przeciwko selekcjonerowi. A może po prostu chciał postawić na innych, młodszych. Historia przyznała mu rację.

Tak samo, jak Aimé Jacquetowi, który nie zabrał na Euro 96 słynnego Erica Cantony, choć z wydanej w ubiegłym roku biografii piłkarza „Cantona. Buntownik, który został królem” wynika, że to gwiazdor Manchesteru United zrezygnował z gry w kadrze. Fakt pozostaje jednak faktem, że to nie Cantona, lecz Zinedine Zidane poprowadził dwa lata później Francuzów do mistrzostwa świata.

Królami bez koron pozostali również Gabriel Batistuta i Roberto Baggio. Ten drugi był dosłownie o krok, bo przecież w 1994 roku niemal w pojedynkę doprowadził Włochów do finału mistrzostw świata. W nim jednak Squadra Azzura przegrał po rzutach karnych z Brazylią, a Baggio w dodatku przestrzelił decydującą jedenastkę.

Batistuta z kolei ma w dorobku dwa mistrzostwa Ameryki Południowej i zwycięstwo w Pucharze Konfederacji. Na żadnym z trzech mundiali, w jakich zagrał, nie przebił się za to z Argentyną dalej, niż do ćwierćfinału, choć w sumie rozegrał 12 meczów i zdobył 10 goli.

Zupełnie inaczej potoczyły się losy innego Argentyńczyka Mario Kempesa. On też był na trzech mundialach, ale dwa (1974, 1982) kończył z zerowym dorobkiem bramkowym. Wyszedł mu tylko jeden turniej, ale jak – w 1978 roku Argentyna została mistrzem świata, a on królem strzelców.

Ciekawe, czy Batistuta nie chciałby się z nim zamienić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski