Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kroniki zwykłego człowieka. Szkoda dzieci

Marcin Kędzierski
Pierwsze dni Nowego Roku przyniosły nam kolejną odsłonę dyskusji o edukacji. Rozpoczęło się od wywiadu ministra Przemysława Czarnka, który zapowiedział zwolnienia 100 tys. nauczycieli. Akcja wywołała reakcję. Opozycja i środowiska nauczycielskie zaczęły pokazywać, w jak fatalnej sytuacji znajduje się dziś polska szkoła, i jak bardzo brakuje w niej nauczycieli. W końcu doszliśmy do corocznego standardu, czyli pasków grozy z nauczycielskimi pensjami. I jak uczy historia, po odegraniu tego teatru, za kilka dni temat znów wróci do szafy, a szkoła publiczna dalej będzie przeżywała swój cichy koniec świata.

Mnie osobiście bardzo to denerwuje, bo o edukacji i jej problemach piszę o wielu lat. Zresztą regularni czytelnicy „Kronik zwykłego człowieka” prawdopodobnie zauważyli, że ten temat wraca w zasadzie co kwartał. Nie wiem, jak tę debatę przenieść na jakiś sensowny, realistyczny poziom, żeby nie skupiać się na chochołach, czyli kwestiach rozpalających medialne emocje, ale niemających w gruncie rzeczy większego, realnego znaczenia. Ostatnim przykładem takiego chochoła był podręcznik do przedmiotu „Historia i teraźniejszość” autorstwa prof. Wojciecha Roszkowskiego. Tyle było gardłowania, a ostatecznie książkę tę wybrał jedynie niewielki odsetek szkół. A jak już są rzeczy poważne i systemowe, jak likwidacja gimnazjów, to mają się one nijak do prawdziwych wyzwań, które stoją przed oświatą nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie, bo nie jesteśmy tu żadnym wyjątkiem. Jakie bowiem znaczenie ma fakt, czy nasz archaiczny i szkodliwy system edukacji będzie realizowany w modelu 6+3+3 czy 8+4?

O czym zatem chciałbym rozmawiać? Przede wszystkim o roli nauczyciela i jego społecznym statusie. Dziś w dobie rewolucji technologicznej i informacyjnej nie potrzebujemy „transmiterów” wiedzy – uczeń ze smartfonem ręku w jest w tym zakresie dużo lepszy. Trudno się zatem dziwić, że coraz powszechniejsza jest pogarda dla nauczycieli, bo oferują coś, co nie jest już nikomu w tej postaci potrzebne. A jednocześnie nie dają nam tego, czego coraz bardziej nam brakuje i co właśnie oni mogliby dać – realne towarzyszenie każdemu uczniowi w jego edukacyjnej przygodzie. Niezależnie, czy uczeń ten ma lat 5, czy 70. Musimy zrobić wszystko, aby pomóc nauczycielom odzyskać społeczny prestiż i sprawić, by nie czuli się sami ofiarami systemu, który współtworzą. Nie stać nas na to, aby kilkaset tysięcy pracowników szkół stało się „ludźmi zbędnymi”. Pytanie, jak tę zmianę przeprowadzić, uważam za najistotniejsze wyzwanie, przed którym stoimy.

Zależy mi jednak także na rozmowie o wynagrodzeniach nauczycieli. Czy i na jakie podwyżki nas stać? Czy wszyscy powinni je dostać? Ile powinien zarabiać dobry pedagog? Czy chcemy w tym celu zwiększyć podatki? Albo komu zabrać, by dać właśnie nauczycielom? Chciałbym też rozmawiać o filozofii edukacyjnej. O tym, po co jest nam szkoła? Czy i na ile ma budować naród i społeczności lokalne, kreować elity i zmniejszać nierówności, wychowywać do dziedzictwa i uczyć to dziedzictwo krytycznie przyjmować, przygotowywać do rynku pracy i rozwijać nasze człowieczeństwo, etc.?

Nie mam niestety wielkich nadziei, że zobaczę taką debatę. Pewnie jakoś to przeżyję, znowu. Tylko dzieci szkoda.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kroniki zwykłego człowieka. Szkoda dzieci - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski