Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krótka opowieść o tenczyńskim piwie

PS
Pośród podmiejskich obiektów historycznych, będących od lat celem niedzielnych wycieczek krakowian, wcale nie ostatnie miejsce zajmuje Tenczynek koło Krzeszowic. Główną atrakcją tego miasteczka są pozostałości po zamku rodziny Tenczyńskich.

Historia bliska

   Warownia wzniesiona została na początku XIV w. przez ważny wówczas ród Starżów herbu Topór: około 1319 r. kasztelan krakowski Nawój z Morawicy zbudował tam pierwszą drewnianą fortalicję. Jego syn Jędrzej - jako pierwszy nosił on nazwisko Tęczyński - był właściwym twórcą murowanego zamku. W XVI stuleciu kasztelan Jan Tęczyński przekształcił budowlę w nowoczesną rezydencję renesansową o trzech skrzydłach ozdobionych attykami i krużgankami. Na początku następnego wieku obronność zamku została wzmocniona poprzez dodanie barbakanu i otoczenie całości murem kurtynowym. Był wtedy jedną z najważniejszych twierdz na zachodnich krańcach Rzeczypospolitej - a zarazem prawdziwą magnacką rezydencją, porównywalną z Wawelem. Moment wojennej próby nadszedł w okresie potopu szwedzkiego. W 1655 r. zamek oblegali Szwedzi skuszeni pogłoską, że tam właśnie ukryty został polski skarbiec koronny. Załoga, dowodzona przez Jana Dziulę, po dzielnym oporze poddała się. Szwedzki dowódca Königsmark złamał uzgodnione wcześniej warunki kapitulacji, wymordował część obrońców i złupił zamek. Wywołane tym czynem oburzenie dotarło nawet do samego króla Karola Gustawa, który postawił Königsmarka pod sąd wojenny. Dowódca otrzymał wyrok śmierci, a po ułaskawieniu - został wydalony z wojska i skazany na banicję. Najcięższa kara nie ominęła jednak Königsmarka: wkrótce bowiem, uciekając przed polskim pościgiem, utonął w Wiśle...
   Potem zamek służył jako rezydencja mieszkalna - dopóki w 1768 r. nie strawił go pożar. Gdy w 1787 r. zawitał do Tenczynka król Stanisław August Poniatowski, mógł obejrzeć już tylko porośnięte zielskiem i krzakami mury świetnej niegdyś warowni. Do literatury tenczyńska warownia weszła dzięki Janowi Kochanowskiemu i Julianowi Ursynowi Niemcewiczowi: zainspirowani niecodziennymi losami żyjącego w XVI w. Jana Chrzciciela Tenczyńskiego stworzyli utwory literackie jemu poświęcone. Kochanowski napisał poemat "Pamiątka Janowi Baptyście, hrabi na Tenczynie", natomiast Niemcewicz - powieść "Jan z Tenczyna". Ów Jan Baptysta został w 1561 r. wysłany przez króla Zygmunta Augusta z misją do Szwecji, celem zawarcia przymierza politycznego. Tam zakochał się - z wzajemnością - w Cecylii, siostrze panującego monarchy Eryka XIV. Gdy rok później płynął przez Bałtyk, by poślubić ukochaną, został schwytany przez Duńczyków i uwięziony w Kopenhadze. Tam też zmarł w więzieniu.
   Malownicze, w dodatku położone blisko Krakowa tenczyńskie ruiny przyciągały rozmaitych wędrowców, malarzy, rysowników, poetów i romantyków. Wielu z nich było pensjonariuszami pobliskiego uzdrowiska w Krzeszowicach - uprzyjemniali sobie pobyt wycieczkami w okolice. Opis resztek zamku pozostawił m.in. badacz przeszłości Krakowa Ambroży Grabowski: "Głębokiej samotności miejsca tego nie przerywa teraz ani szczęk oręża, ani wołanie straży jak w czasach, gdy tu przemożni mieszkali Toporczykowie; zaledwie ciszę jego zamiesza przenikliwy głos nocnego ptaka i szum jodłowego lasu, który do zwalisk jego przypiera. Na starym murze rozpostarła się zielona z roślin zasłona, a na gzymsach samotna sosna zamieszkała. W otworach okien i rozpadlinach ciosów korzeni się jarzębina".
   Jak pisze Stanisław Pagaczewski w książeczce "Z tobołkiem za Kraków", w papierach po Grabowskim zachował się wycinek z niemieckiego pisma "Morgenblatt" z 1817 r. z następującym passusem: "Około Krzeszowic są doliny tak piękne, jak w Szwajcarii, a stary gród Tenczyn, wzięty w malowniczej piękności, jest może jednym z najpiękniejszych w świecie".
   Ale zamek - a właściwie jego ruiny - był tylko jednym z powodów do odwiedzin Tenczynka. Drugim (może ważniejszym...) - bywało... piwo. Większość turystów przybywała do grodu pod zamkiem, aby skosztować świetnego piwa produkowanego w browarze hrabiów Potockich.
   Tak pisał o tej warzelni Kazimierz Władysław Wóycicki, redaktor "Kłosów" i "Biblioteki Warszawskiej": "Poniżej [zamku] wznoszą się budowle zakładu słynnego na Kraków i okolice z tenczyńskiego piwa, które zdrowym wyborem i smakiem zasłużyło sobie rzeczywiście na tak pochlebny rozgłos. Po obu stronach drogi ogromne chmielniki są główną podporą tej fabryki".
   Zakład ów powstał chyba w rekordowym tempie, bo podobno tenczyński złoty napój można było kupić w Krakowie już rok po poświęceniu kamienia węgielnego pod browarną maszynę parową. Piwo tenczyńskie podawane było na miejscu, w ogródku przy browarze, aczkolwiek dostarczano je także do Krakowa, gdzie w Ogrodzie Strzeleckim działała restauracja połączona z kawiarnią i "składem słynnego tenczyńskiego piwa". _Drugie miejsce w stolicy, w którym można było dostać tenczyńskie piwo, to ulica Bracka 11. Wiadomo o tym, gdyż taką reklamę zamieścił w 1901 r. krakowski "Czas": "Piwa i różne gatunki wódek z c. k. uprzywilejowanych Zakładów Fabrycznych w Tenczynku są najzdrowsze i najtańsze. Ul. Bracka l. 11".
   Później napój rozprzestrzenił się w wielu krakowskich lokalach. Przez pewien czas wytwórcą tenczyńskiego piwa był Julian Pagaczewski, syn Macieja, profesora Liceum św. Anny w Krakowie, przodek wspomnianego już Stanisława Pagaczewskiego, autora cyklu książek o przygodach profesora Gąbki i Smoka Wawelskiego. W latach 1853-54 w "Czasie" ukazywały się reklamy browaru, podpisane imieniem i nazwiskiem Juliana. Później założył on swój własny browar. Wyrabiał w nim - jako pierwszy w kraju! - angielski porter, który sprzedawał w sklepie w Sukiennicach. Sam browar mieścił się w Krakowie w tzw. Domu pod Maszyną, na Kleparzu; dziś na tym miejscu stoi gmach Narodowego Banku Polskiego. W browarze Pagaczewskiego wyrabiano także będące wówczas nowością piwo owsiane, sprzedawane w butelkach z kamionki.
   Tenczyński browar koegzystował udanie z uzdrowiskiem w Krzeszowicach. Oba przedsięwzięcia pozostawały w końcu w gestii Potockich. W związku z tym w krakowskich dziennikach można było przeczytać taki oto anons:
"Dla gości przybywających pociągami spacerowymi do Krzeszowic urządzona została przy stawach w Tenczynku piwiarnia, połączona z przyjemnością pływania po tychże stawach na urządzonych w tym celu łodziach, oraz z kręgielnią i huśtawkami, poczynając od 27 czerwca roku bieżącego. Za przybyciem pociągu spacerowego, w dworcu kolei w Krzeszowicach czekać będą furmanki, które za pomierną ceną Szanownych Gości tamże przewozić będą".
   W 1884 r. do tenczynskich ruin przybyli uczniowie krakowskiej Szkoły Sztuk Pięknych. Przywiódł ich sam Jan Matejko,
"umiejąc połączyć swobodną zabawę z pouczającą opowieścią o losach zamku"._
   Browar w Tenczynku zakończył żywot w niezbyt szczęśliwych okolicznościach: w 1945 r. strawił go pożar. Nie było wówczas chyba okoliczności, sprzyjających podniesieniu zakładu z ruin, bowiem nigdy już nie wznowił działalności. Na jego miejscu wybudowano pomieszczenia przetwórni owocowej. Dziś o świetnym tenczyńskim piwie możemy jedynie pomarzyć - i poczytać w pożółkłych numerach "Czasu" sprzed stu lat.
(PS)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski