Fot. (C) 2010 Warner Bros. Entertainment
Harry Potter musi nareszcie zmierzyć się z potęgą Czarnego Pana, czyli Lorda Voldemorta, który odzyskał ciało, kompanów i władzę nad światem. Zapowiada to iście bombastyczne doznania kinowe, na podobieństwo "Imperium kontratakuje" z pamiętnej sagi George'a Lucasa.
Niestety, pierwsza część "Insygniów Śmierci" (ostatni tom literackiej sagi rozszczepiono na dwa filmy) przynosi więcej rozczarowań niż satysfakcji. Zaczyna się, owszem, od mocnego akordu - mroczna sekwencja z Voldemortem wprowadza nastrój gotyckiej grozy (wspaniale grają angielscy aktorzy na czele z Heleną Bonham Carter!). Potem jednak emocje opadają. Siły zła triumfują, spychając Pottera i jego kompanię z Zakonu Feniksa do głębokiej defensywy. Zapowiada się eskalacja mroku, osaczenia, alienacji. Niestety, "Insygnia Śmierci" skupiają się częściej na antycypacji wydarzeń, niż ich efektownej egzemplifikacji. Harry, Hermiona i Ron konfrontują się nie tyle ze złem, co z własnym ja - czyli problemami dojrzewającego nastolatka. Przez długie partie filmu zamiast kombinować, jak pokonać Czarnego Pana, spierają się, kto, co, z kim i dlaczego. A z ekranu - zamiast grozą - powiewa tanim romantyzmem.
Nie oglądamy więc "Imperium kontratakuje", a raczej film, który nazwać by można "Imperium kiedyś zaatakuje". To, na co wszyscy (chyba) czekali, czyli efektowne sceny magicznych pojedynków podszyte nastrojem horroru, trwają szalenie krótko. Owszem, jest kilka ciekawych sekwencji, z olśniewającą, wykonaną w technice animacji opowieścią o trzech braciach - to bezdyskusyjnie najlepszy fragment filmu. Generalnie zamknięta w 146 minutach fabuła ciągnie się jednak niczym dym z komina Hogwartu, w połowie traci tempo, a nie zakochany w Potterze widz zaczyna odliczać czas do finału.
Dotychczasowe ekranizacje sagi kondensowały fabułę, wyciskając z niej najbardziej eteryczne soki. Rozwałkowanie ostatniej części na dwa scenariusze przyniesie zapewne Hollywood podwójny zysk. Niestety, widzom nie daje na razie oczekiwanej satysfakcji. Część pierwsza "Insygniów Śmierci", najsłabszy odcinek serii od dawien dawna, działa jak krótkie spięcie - razi prądem krótko i niezbyt intensywnie.
Rafał Stanowski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?