Stanisław Michalkiewicz: ZIMNY PRYSZNIC
"Powinny być" - ale ich tam nie ma, podobnie jak dokumentów tajnego współpracownika SB o pseudonimie "Bolek". Żyją jeszcze co prawda ludzie pamiętający, jak to były, a właściwie wtedy jeszcze nie "były", tylko urzędujący prezydent naszego państwa Lech Wałęsa publicznie przechwalał się, że "kupił sobie" i to "same oryginały" - ale żaden prokurator, ani niezawisły Sąd Lustracyjny, nie odważył się go zapytać, co właściwie sobie kupił, od kogo i za ile. Inna rzecz, że kto słucha pana prezydenta Lecha Wałęsy, ten sam sobie szkodzi, bo cóż można wysnuć z opowieści człowieka, który jest "za, a nawet przeciw"? Z punktu widzenia narratora takie bredzenie ma oczywiście swoje plusy dodatnie i ujemne, ale dowiedzieć się czegokolwiek z tego nie sposób.
Ciekawe, że w XVIII wieku było podobnie. Podróżnicy opowiadali, jak to w Holandii pokazują krotochwilę zatytułowaną "Sejm Polski", a polegającą na tym, że w małym pomieszczeniu rozwiązują worek z żywymi wróblami, które polatując to tu, to tam, czynią nieopisany harmider. Wygląda na to, że wszystkie okresy schyłkowe pod jakimś względem są do siebie podobne. Przecież i dzisiaj Ambasada Królestwa Niderlandów sponsoruje podobne krotochwile, tyle że w Warszawie, wykorzystując w tym celu nie wróble, tylko sodomitów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?