Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krwawa Niedziela wciąż dzieli nas bardziej niż granica na Bugu

Andrzej Plęs
Rekonstrukcja Rzezi Wołyńskiej
Rekonstrukcja Rzezi Wołyńskiej Fot. Norbert Ziętal
Rocznica. 11 lipca 1943 roku, w niedzielę, Wołyń spłynął polską krwią. Mężczyźni i kobiety, starcy i niemowlęta ginęli od uderzeń siekierą, od kul albo ognia. Rzeź Wołyńska do dziś jest zadrą w relacjach polsko-ukraińskich.

Po wspólnej robocie w gospodarstwie u Czecha Polak z Ukraińcem razem chodzili napić się wódki do Żyda. Każdy z nich wierzył w tego samego Boga, choć inaczej, różnymi językami mówili, co nikogo nie dziwiło. Różne święta obchodzili i w różnych terminach, ale „obce” święta szanowali, jak swoje. Żenili się między sobą i płodzili dzieci, pod jednym dachem żyli grekokatolik albo prawosławny z katolikiem, do gardeł sobie nie skakali. Kiedy światowej sławy kompozytor Krzesimir Dębski opowiadał o doświadczeniach swojej rodziny z Wołynia, przytaczał wspomnienia ojca, jak to ukraińscy sąsiedzi pożyczali od nich bożonarodzeniową choinkę, bo święta grekokatolickie wypadały dwa tygodnie po katolickich. A i tak świętowano wspólnie. I tak było do 11 lipca 1943 roku, kiedy ukraińscy sąsiedzi przyszli do polskich z widłami i siekierami.

Wołyń we krwi

To była upalna niedziela. Polacy - katolicy nie w polu, nie w robocie, a w kościele na mszy. Wszyscy „w kupie”. Nieprzypadkowo niedzielę dowódca OUN-UPA wziął na początek masakry, którą dziś nazywa się Rzezią Wołyńską. Miasteczko Kisielin, skąd pochodzili Dębscy, był jedną z kilku miejscowości, w których oddziały UPA przeprowadziły ten schemat ataku. Kompozytor opowiadał, jak Ukraińcy zagonili do miejscowego kościoła Polaków wracających z niedzielnej mszy. Część z osaczonych zabarykadowała się w przytulonej do kościoła plebanii, broniąc się przed szturmem rzucanymi z okien kościoła cegłami. Oblężeni oddawali mocz do odnalezionych wiader, by z okien gasić podpalaną przed drewnianymi drzwiami słomę. Zabito 90 Polaków. Ginęli od strzałów z zewnątrz, rozrywani wrzucanymi do kościoła granatami.

Zbigniew Okoń z Rzeszowa, autor publikacji o Rzezi Wołyńskiej, przeżył ją w Równem. W miastach Polacy byli względnie bezpieczni przed agresją UPA.

- Paradoksalnie chronieni byliśmy przez niemieckiego okupanta - opowiada. - Ale jako kilkunastoletni chłopak widziałem przywożone z okolicznych wsi trupy rodaków, którzy zginęli z rąk banderowców. Czasem trupy ludzi, których osobiście znałem.

Dodaje, że były przypadki, w których ojcowie wymordowanych rodzin ochotniczo wstępowali do zarządzanych przez Niemców oddziałów policyjnych, byle dano im możliwość zemsty.

Rodzina Bożeny Oborskiej z Rzeszowa uciekła przed masakrą z Edwardówki. Przyznaje, że niekiedy Ukraińcy jeszcze przed Krwawą Niedzielą ostrzegali sąsiadów - Polaków, by zniknęli ze wsi, bo będą działy się rzeczy straszne.

- Ojciec nocą zerwał się z łóżka, bo pies wył przerażająco -___opowiada. - Na zewnątrz była taka poświata, jakby domy wokół płonęły. I rzeczywiście płonęły. Znaczy, że i po rodziców zaraz przyjdą. Moja starsza siostra miała wtedy z pięć lat, brat ledwie osiem miesięcy. Ojciec złapał syna na ręce, córkę chwycił za dłoń, wypadli we czwórkę na zewnątrz, byle dalej od Edwardówki. Biegli drogą. Matka opowiadała, że pod obu jej stronach w polu leżeli banderowcy. Kiedy ubiegli kilkadziesiąt metrów, posypały się za _nimi kule.

Rzeź Polaków na Wołyniu trwała od lipca 1943 do początków następnego roku. Huta Pieniacka przestała istnieć ostatniego dnia lutego 1944 roku, kiedy do miejscowości wszedł oddział pułku policyjnego SS (składający się z Ukraińców), wspierany przez oddział UPA i ukraińskich chłopów. Z ponad 1000 mieszkańców (różne źródła podają od 600 do 1500) ocalało zaledwie 160 osób. Ciężarnym kobietom rozpruwano brzuchy, dzieciom roztrzaskiwano głowy pałkami, noworodkami rzucano o mur. Zapędzonych wcześniej do kościoła Polaków, wyprowadzano kilkudziesięcioosobowymi grupami i zamykano w okolicznych stodołach. Po to, by stodoły podpalić. Ci, którzy próbowali uciec od śmierci w płomieniach, ginęli od kul. Przez kilka miesięcy w atakach UPA życie straciło 60 tys., a niektóre źródła wspominają nawet o 120 tys. Polaków.

Polak - wróg
Zaczęło się jeszcze w lutym 1942 r., kiedy tajny dekret Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów sugerował, by Żydów, Polaków i Węgrów wygnać ze Wschodniej Galicji i Wołynia, ale pozwolić im zabrać ze sobą to, co uznają za konieczne. Co takiego stało się wiosną 1943 roku, kiedy to dowodzący ukraińskim podziemiem na Wołyniu Dymitr Klaczkiwski, Wasyl Iwachow i Iwan Łytwinczuk z dowództwa OUN-UPA wydali decyzję o fizycznej eksterminacji Polaków?

Nie było wśród Ukraińców powszechnego poparcia dla tej rzezi, wielu Polaków ocalało, bo pomogli im ukraińscy sąsiedzi. Niemniej jednak II Rzeczpospolita zrobiła wiele, by wzbudzić w Ukraińcach gniew i bunt. Przegrali swoją Samostijną Ukrainę w 1918 roku, przegrali wojnę o Lwów. Społeczność międzynarodowa uznała niepodległość Polski, a oni znaleźli się w jej granicach. I II Rzeczpospolita, z ambicjami „od morza do morza”, szybko dała im odczuć, że są obywatelami drugiej kategorii. Pamiętali jeszcze, że Simon Petlura walczył ramię w ramię z Piłsudskim przeciwko Armii Czerwonej, po czym sojusznicza Polska Ukrainę opuściła i jej wschodnią część zostawiła na pastwę Rosji Sowieckiej. II Rzeczpospolita zapamiętała lekcję z wojny polsko - ukraińskiej, ale wyciągnęła z niej błędne wnioski. Niemal zamknięto Ukraińcom drogę oficerskich awansów w policji i wojsku, możliwość piastowania stanowisk wójtów, urzędników administracji publicznej, zamykano ukraińskie szkoły. Na Wołyniu z 500 ukraińskich szkół, które funkcjonowały pod zaborem austriackim, ostało się sześć. Celowo niszczono cerkwie i obiekty kultu obrządku wschodniego, wysiedlano i pacyfikowano (nierzadko brutalnie) ukraińskie wsie i wprowadzono tzw. osadnictwo wojskowe sprowadzanych tu oficerów Wojska Polskiego.

Po obu stronach rachunek krzywd i win jest krwawy i przerażający. Nic jednak nie usprawiedliwia bestialstwa Rzezi Wołyńskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski