Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kryminały

Redakcja
Kryminał to – wiadomo – więzienie albo literatura. Pozostańmy przy tym drugim znaczeniu, szczególnie przy starych polskich kryminałach – tych od końca lat 50. do początków lat 70.

Jolanta Antecka: O PANIACH, PANACH I MIEJSCACH

Mój kolega redakcyjny suponuje, że w warstwie obyczajowej kryminał jest zwierciadłem czasu. To zależy. W książkach Agathy Christie na przykład przegląda się Anglia z wielu dziesięcioleci, w których żyła, pisała, przyglądała się światu ta first lady zbrodni. Ale gdyby przyjrzeć się Polsce zapisanej w kryminałach – powiedzmy – Anny Kłodziń­skiej... Lepiej jednak nie. Aż tak głupio nie było.

Również w niezłych skąd-inąd polskich kryminałach ze wspomnianego okresu rzeczywistość wywija meandry pomiędzy wizerunkiem czasu dekretowanym a rzeczywistym. W rzeczywistości dekretowanej milicjanci byli inteligentni, uczciwi, ofiarni, bezkompromisowi – wszyscy, jak jeden. Przestępcy w kryminałach publikowanych przez wydawnictwo MON to przekupni degeneraci najczęściej sprzedający wyniki przełomowych doświadczeń prowadzonych w polskich instytutach. Za prowadzonymi w Polsce badaniami naukowymi, gdyby uwierzyć autorom MON-owskich kryminałów, uganiały się wszystkie zachodnie wywiady. Czy można się dziwić, że w tych warunkach raczej nieczęsto ogłaszaliśmy wyniki rzucające świat na kolana? Przecież uczeni, zajęci rozpoznawaniem rzeczywistych i potencjalnych agentów dybiących na ich pracę, nie bardzo mogli znajdować czas na żmudne badania... Ale to, oczywiście, tylko komentarze złośliwych czytelników.

W kryminałach bardziej "cywilnych” przestępcami byli albo osobnicy z tzw. prywatnej inicjatywy, albo ludzie z nadmiernie rozwiniętymi apetytami konsumpcyjnymi. Jeśli obywatel w ciągu roku czy dwóch sprawiał sobie nową wersalkę i lodówkę, to jak amen w pacierzu miał dochody z nielegalnego, moralnie i prawnie nagannego źródła. Przyglądać się należało i tym, którzy wyjeżdżali za granicę. – W zeszłym roku był w NRD, w tym roku w Bułgarii, a zamierza jeszcze jechać do Czechosłowacji – uzasadniał swe podejrzenia książkowy śledczy.

A jednak sięgamy dziś do starych kryminałów. I znajdujemy w nich po latach lepiej widoczne błyski rzeczywistości. Są jak fotografia czasu wykonana przypadkiem. W jednej z książek oficer MO, wybierający się do kawiarni na spotkanie z potencjalnym świadkiem, pyta kolegę – Czy kogoś tam mamy? – Tak – odpowiada zapytany – barmankę, szatniarz też jest od nas... Matko Boska! W jednej małej kawiarni? – To możliwe – zapewniał prywatnie, po latach, emerytowany funkcjonariusz. Co złodziej z ambicjami wynosi we wczesnych latach 60. z domu inżyniera zajmującego kierownicze stanowisko? Kożuch, dwa garnitury (używane), dwie koszule non-iron i czeską walizkę. Milicja wszczyna śledztwo, bo straty uznano za znaczne. I to prawda; taki był wtedy stan posiadania. Zwróćmy uwagę, jak wznawiana ostatnio Helena Sekuła dostrzega w swoich kryminałach modę i wyjątkowo pięknie ubiera wykreowane przez siebie kobiety. Kombinowały z dostępnych materiałów i – zwyczajnie – lubiły być piękne.

Są w kryminałach takie odłamki z drugiej strony lustra. Przyjemność dla cierpliwych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski