Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kryptonim: Shadow Dancer

Redakcja
Na temat konfliktu w Irlandii Północnej powstało morze filmów. Konfrontacja IRA z angielskim wojskiem jest jednak tematem na tyle nośnym, że powstają ciągle nowe, ciekawe produkcje. Takie jak "Kryptonim: Shadow Dancer” Jamesa Marsha.

Rafał Stanowski: FILMOMAN

Oglądamy historię z czasów, gdy antagonizm zaczął przygasać, a rozmowy pokojowe weszły w decydującą fazę. W roli głównej obsadzono kobietę, która w latach 90. dokonuje nieudanego zamachu bombowego w Londynie. Złapana przez tajne służby postanawia przejść na ich stronę. Wszystko po to, by chronić swojego syna. Zaczyna się mroczna gra pozorów.

To streszczenie brzmi może dość sztampowo, na temat podobnych perypetii nakręcono wiele filmów dotykających szpiegowskich czy sensacyjnych wątków. Anglicy potrafią jednak tak wybębnić tempo opowieści, że nie czujemy znużenia czy irytacji. James Marsh, autor oscarowego dokumentu "Człowiek na linie”, opowiadającego o szalonym linoskoczku Philippe Petit, podszedł do tematu bez moralizatorskiego zadęcia. Nie ustawia nikogo w roli "ostatniego sprawiedliwego”, nie narzuca gorsetu ofiar i katów. W nierozerwalnym splocie trudno odróżnić swojego od obcego, wroga od przyjaciela.

Bojowo nastawieni członkowie IRA, nękani z jednej strony przez wojsko i tajne służby, z drugiej osłabieni przez rozmowy pokojowe, popadają w paranoję i sieć kłamstw. Zaczyna się ponury wyścig domniemań, niczym w znakomitej "Grze pozorów” Neila Jordana. Członkowie terrorystycznej bojówki coraz częściej przystawiają broń do skroni swoich pobratymców. Kto zdradził, a kto został zdradzony?

"Kryptonim: Shadow Dancer” potrafi utrzymać zainteresowanie widowni. Reżyser, mający za sobą doświadczenia w BBC, inteligentnie wyważył dobór wątków. Zderza ze sobą elementy kina szpiegowskiego, romansu – na szczęście bez tandetnego melodramatyzmu – i obyczajowego pejzażu. Film żongluje tymi spojrzeniami, z wielką korzyścią dla widza. Czujemy się nie tylko zakładnikami wciągającej intrygi, ale też poszerzamy swoją wiedzę na temat niuansów konfliktu, który przez wiele lat rozpalał północną Europę. A zarazem poznajemy jego społeczne tło. Polecam szczególną uwagę zwrócić na otoczenie, w którym żyją bojownicy IRA. To biedne przedmieścia, pełne mrocznych zaułków, gdzie czai się przemoc.

Emocje podnosi fakt, że scenariusz oparto na powieści Toma Bradby’ego, wieloletniego korespondenta w Irlandii Północnej.

Historię uwiarygodniają doskonałe role aktorskie. W głównej roli pojawia się mało u nas jeszcze znana Andrea Riseborough, o ciekawej, oryginalnej urodzie. Aktorka ze stażem w produkcjach BBC potrafi chwycić za serce, a jednocześnie kryje w sobie tajemnicę i niepokój. Nie potrafimy rozgryźć, na ile jest wciąż bojowniczką IRA, a na ile zdrajczynią. Partneruje jej Clive Owen, wielka gwiazda ekranu, jak zwykle brytyjsko chłodny, a zarazem pełen empatii. Ten duet uzupełnia wiele świetnych ról na dalszym planie. Tu nawet płaczące na pogrzebie kobiety wyglądają tak, jakby rozpoczynały żałobę. A występująca w pobocznej roli Gillian Anderson (eks-Scully z "Archiwum X”) jest tak przekonująca, że zapominamy, iż jej twarz kojarzyła nam się niedawno z atakiem kosmitów.


FOT. BEST FILM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski