Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krystian Galas - piłkarz, który wpadł we własną sieć

Krzysztof Kawa
Kto z was uczy swoje dzieci, jak korzystać z mediów społecznościowych? Kto uświadamia im, że czasem przynoszą one dobrą rozrywkę, a czasem rozpacz? Że potrafią uzależniać jak narkotyki i mogą mieć negatywny wpływ na życie w realu? No i ilu z nas ma w ogóle wgląd w to, co robią dzieci w sieci?

Zdarza się, że presja związana z potrzebą akceptacji, co wyrażane jest liczbą zebranych lajków, staje się tak duża, że nawet dorośli przestają sobie z nią radzić. Znam przynajmniej jedną taką osobę, która miała dość - i zdobyła się na skasowanie konta z całą zawartością. To samo powinien był zrobić Krystian Galas, ale nie zdążył. I przeszedł do historii krakowskiego futbolu jako piłkarz, który wpadł we własną sieć.

Jego kontrakt z Wisłą został rozwiązany po zaledwie kilku dniach. Zaraz po tym, jak fani „Białej Gwiazdy” zauważyli, iż 18-letni zawodnik ma „zalajkowane” na Facebooku profile spod znaku Cracovii. Nie tylko, co naturalne, zwykłe klubowe i kibicowskie, ale także chuligańskie, wprost nawołujące do nienawiści i aktów agresji wobec rywalki z drugiej strony Błoń.

Wiślakom, którzy wypatrzyli gracza z Myślenic na boisku, nie przyszło do głowy, by weryfikować jego medialne ciągoty. Co - nauczka na przyszłość - zaoszczędziłoby wszystkim wielu problemów.

Koniec końców Galas, który według ekspertów ma „papiery na granie”, dostał solidną nauczkę. Może i dobrze. Bo teraz wprawdzie stracił pierwszą szansę na dobrze zapowiadającą się karierę (choć można dywagować, czy gra w drużynie juniorów Wisły to rzeczywiście najlepszy pomysł na rozwój, skoro i tak - jak pokazuje życie - szanse na awans z niej do drużyny występującej w ekstraklasie są minimalne), ale może czegoś się nauczył, zanim na dobre wszedł w dorosłość. I wcale nie chodzi o wykazywanie się sprytem i umiejętnością ukrywania własnych poglądów. Przecież najwyraźniej nic przeciwko klubowi z Reymonta nie miał, skoro z ochotą podpisał z nim kontrakt.

Gdyby po gracza Dalinu zgłosiły się „Pasy”, to zapewne z miejsca stałby się on wśród bywalców „młyna” przy Kałuży bohaterem. Jednak nawet wtedy - tak, wiem, że to naiwne - taki kontrakt powinien zostać unieważniony. W zawodowym sporcie nie ma miejsca dla ludzi propagujących przemoc i nienawiść. Nawet jeśli czynią to wyłącznie z głupoty.

ZOBACZ KONIECZNIE:

Polub nas na Facebooku i bądź zawsze na bieżąco!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski