Kryzys w "Dachach"

Zwolniono 100 ze 163 osób

Niewykluczone, że we wrześniu firma produkująca pokrycia dachowe od 1959 roku przestanie istnieć

"Dachy Szczucińskie", jedna z największych firm Powiśla Dąbrowskiego, przeżywa poważny kryzys. Niewykluczone, że we wrześniu firma produkująca pokrycia dachowe od 1959 r. przestanie istnieć. Szczucinianie rozpaczliwie poszukują jeszcze kogoś z grubszą gotówką, w nadziei, że uda się dla zakładu pozyskać inwestora strategicznego. W szczucińskiej fabryce trwają tymczasem zwolnienia grupowe. 100 pracownikom, ze 163 zatrudnionych, wręczono wypowiedzenia. Pozostali żyją w niepewności, że w najbliższych dniach lub tygodniach również stracą pracę.
Od początku istnienia, szczucińska fabryka, znana w przeszłości pod nazwami "Izolacja" i "Eternit", dawała zatrudnienie mieszkańcom regionu Powiśla dzięki produkcji z zastosowaniem azbestu. Gdy okazało się, że konieczne będzie zrezygnowanie z produkowania z użyciem niebezpiecznego dla zdrowia minerału, fabryka szybko przystosowała się do nowych wymagań produkcyjnych. Jeszcze przed wejściem w życie zakazu produkowania wyrobów budowlanych azbestowych, szczucinianie mieli u siebie linię produkcyjną służącą do wytwarzania takich produktów. Zakończyli produkowanie z użyciem azbestu jeszcze przed wejściem w życie zakazu.
Istniała spora nadzieja, że nowo opracowana technologia produkcji pokryć dachowych ekologicznych znajdzie wzięcie u klientów, a "Szczucińskie Dachy" pozostaną jednym z głównych pracodawców w powiecie dąbrowskim, gdzie bezrobocie jest bardzo dotkliwe. Niestety, w ciągu dwóch ostatnich lat okazało się, że produkowane w Szczucinie ekologiczne pokrycia dachowe przegrywają konkurencję ze znacznie tańszą blachą ocynkowaną.
- Blacha ocynkowana to najgroźniejszy konkurent dla naszych wyrobów - ocenia prezes "Szczucińskich Dachów", Gerard Winiarski. - Klienci liczą dziś każdą złotówkę, poszukując tańszych wyrobów. Sprzedajemy więc ostatnio jedną trzecią z tego, co bylibyśmy w stanie wyprodukować.
Właścicielem znacznej części udziałów w przedsiębiorstwie jest skarb państwa, po tym jak dwa lata temu wycofał się z udziałów w szczucińskiej fabryce austriacki inwestor strategiczny. Poszukiwania nowego inwestora strategicznego nie przyniosły w tym czasie rezultatu. Wobec zagrożenia zwolnieniami w "Dachach" z pewną pomocą pospieszył Krajowy Urząd Pracy, który dwa lata temu objął w firmie część udziałów.
Zdaniem prezesa Winiarskiego, konieczne jest wprowadzenie w szczucińskiej fabryce innej technologii produkcji pokryć dachowych. Tańszych, aby mogły z powodzeniem konkurować na rynku materiałów budowlanych. Szczucińscy samorządowcy widzą natomiast jeszcze jedno wyjście z sytuacji kryzysowej, w której znalazły się "Dachy". Pomysł ten polega na zainteresowaniu funduszy ekologicznych wyrobami ze Szczucina. Wójt Bolesław Łączyński ma na przykład taki pomysł, aby ekologiczne pokrycia dachowe ze Szczucina zastosować w zainicjowanej już akcji wymiany szkodliwych pokryć dachowych na te ekologiczne.
Jeśli nie powiedzie się próba uratowania "Szczucińskich Dachów", zakład przestanie najprawdopodobniej istnieć we wrześniu. W połowie września zbierze się zgromadzenie wspólników "Szczucińskich Dachów", które ma podjąć ostateczną decyzję w tej sprawie. Prezes Winiarski na razie nie wie, czy zgromadzenie zdecyduje się na likwidację czy też na wdrożenie upadłości firmy.