Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof i Andrzej Szczerscy, czyli o dwóch takich, co lubią być braćmi

Łukasz Gazur
Gdy byli dziećmi wspólnie i zgodnie rządzili idealnym państwem. Jak Andrzej i Krzysztof Szczerscy zamierzają rządzić w świecie realnym?
Gdy byli dziećmi wspólnie i zgodnie rządzili idealnym państwem. Jak Andrzej i Krzysztof Szczerscy zamierzają rządzić w świecie realnym? Andrzej Banaś
Krzysztof jest doradcą ds. zagranicznych prezydenta elekta Andrzeja Dudy, typowanym na szefa resortu spraw zagranicznych w rządzie PiS-u. Andrzej, który wymieniany jest jako kandydat na dyrektora Muzeum Narodowego w Krakowie, może otrzymać tę nominację z ręki minister z rządu PO.

Kraków, pierwsza połowa lat 80. Dwóch braci Szczerskich rysuje mapy wymyślonych wrogich państw. Ale nie będą walczyć przeciwko sobie. Wręcz przeciwnie: rządzą zgodnie w jednym, urządzonym według ideałów swobody obywatelskiej i praworządnej władzy. Drugim włada król Wojciech.

To czytelne odwołanie do otaczającej rzeczywistości politycznej: ministrem obrony narodowej i szefem WRON jest wtedy Wojciech Jaruzelski. - Pamiętam, że nawet wydawaliśmy dzienniki tych krajów. Pisaliśmy m.in. o protestach przeciwko królowi Wojciechowi, oburzeniu społeczeństwa.

Co więcej, przypominam sobie, jak działała nasza dziecięca jeszcze wyobraźnia - jako obelgi stosowaliśmy wtedy hasła: "Wojciech - szynka" i "Wojciech - herbata" - wspomina Krzysztof Szczerski, dziś doradca ds. zagranicznych prezydenta elekta, Andrzeja Dudy, typowany na ministra spraw zagranicznych w przyszłym rządzie PiS-u.

Nie da się ukryć, że zabawa braci była ciekawą przepowiednią ich przyszłości.

***
Krzysztof o swojej "misji u prezydenta" dowiedział się jeszcze przed wynikiem wyborów prezydenckich. - To była rozmowa po jednym ze spotkań w moim okręgu Małopolska zachodnia. "Gdyby się udało, to poszedłbyś ze mną do kancelarii?" - zapytał mnie Andrzej Duda - wspomina.

I przyznaje, że najlepszy kontakt wśród ludzi z PiS miał właśnie z nowym prezydentem. - Dodałbym jeszcze do tego - mam nadzieję - przyszłą panią premier, Beatę Szydło, która pochodzi z mojego okręgu i z nią pracowałem w ostatnich latach najintensywniej - zaznacza.

Krzysztof Szczerski przypomina też, że pierwszym gościem, którego zaprosił na otwarte spotkanie w swoim biurze poselskim w Suchej Beskidzkiej, był Andrzej Duda. - To szczegół, ale symboliczny - podkreśla.

Z kolei o dyrektorskiej karierze w Muzeum Narodowym w Krakowie drugiego z braci Szczerskich zaczęto mówić, gdy Małgorzata Omilanowska, minister kultury i dziedzictwa narodowego, przebywając niedawno pod Wawelem, stwierdziła, że ma już kandydata na to stanowisko.

Dodała, że to "krakowianin od kilku pokoleń". - To bardzo miłe, że moje nazwisko jest wymieniane, bo odbieram ten fakt jako docenienie mojej wieloletniej pracy. Co więcej, cieszę się, bo to oznacza, że dostrzega się nie tylko dorobek naukowy, ale i pewne sukcesy na polu organizacyjnym, jak choćby zorganizowanie studiów kuratorskich na UJ. Ale oczywiście ten dorobek nie jest gwarancją wyboru, który należy wyłącznie do pani minister - zastrzega Andrzej Szczerski.

Ci, którzy prof. Omilanowską znają, podpowiadają, że Andrzej Szczerski należy do grona niezwykle przez nią cenionych "historyków sztuki młodego i średniego pokolenia". - Na wszelkich zjazdach uwielbia się nimi otaczać, bo są już inną generacją polskich naukowców. Oczytanych, z epizodami na Oxfordzie, przygotowanych na nowe wyzwania - wylicza jeden z historyków sztuki.

- To także odbieram jako komplement - odpowiada Szczerski. - Środowisko historyków sztuki zajmujących się sztuką nowoczesną i współczesną tworzy rodzaj nieformalnego klubu, rozciągającego się od Gdańska, przez Poznań, Warszawę, po Wrocław, Katowice i Kraków. A ze względu na podobne zainteresowania naukowe zdarzało nam się z prof. Małgorzatą Omilanowską bywać na tych samych wyjazdach i konferencjach - podkreśla.

***

Kariera akademicka to rodzinna tradycja w domu Krzysztofa i Andrzeja. Pierwszy wykłada w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ, drugi - w Instytucie Historii Sztuki UJ. - To się przeplata co drugie pokolenie. Raz - nauki ścisłe, raz- humanistyczne. Nasz tata był naukowcem zajmującym się olejami i smarami silnikowymi, mama jest farmaceutką, ale już dziadzio uczył historii na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie. I te humanistyczne tradycje kontynuuje Andrzej. A brat babci tuż przed wybuchem II wojny światowej skończył szkołę dla dyplomatów. Jak widać, to rodzinne tradycje - śmieje się Krzysztof.

Obaj Szczerscy zgodnie przyznają, że nikogo w rodzinie nie zdziwiły ścieżki ich kariery, choć obaj dojrzewali do decyzji. Starszy o 1,5 roku Andrzej myślał najpierw o pracy artystycznej. Dobrze rysował, wygrywał szkolne konkursy na projekty plakatów. Ale w pewnym momencie poczuł, że "paradoksalnie większą swobodę działania i myślenia" znajdzie na polu historii sztuki. - Na moim roku zainteresowanie pracami artystów nowoczesnych to była wręcz obelga.

Pamiętam zajęcia, podczas których omawialiśmy pierwszą abstrakcyjną akwarelę Kandinsky'ego. Komentarze, jakie słychać było od moich kolegów, brzmiały: "trudno zajmować się taką sztuką na poważnie". Ale ja zawsze miałem poczucie, że najciekawszy w sztuce jest jej wpływ na rzeczywistość. I chciałem się zajmować właśnie tym - tłumaczy Andrzej Szczerski.

Natomiast Krzysztof do nauk politycznych doszedł okrężną drogą, choć już w liceum zdradzał aspiracje polityczne. W wyborach do Rady Szkoły przygotował kampanię parodiującą reklamy telewizyjne. - Gdy jako uczeń klas czwartych startowałem w tych wyborach, po kilku latach spędzonych w samorządzie szkolnym, na plakacie ktoś dopisał "stara nomenklatura". Po władzę szły już kolejne roczniki - śmieje się Krzysztof.

Ale najpierw były zainteresowania literackie - za tom opowiadań został nawet stypendystą miasta Krakowa. Na studia politologiczne poszedł, bo chciał zostać... dziennikarzem sportowym. Niewielu wie bowiem, że obaj bracia są absolwentami podstawowej szkoły sportowej ze specjalnością hokejową, prowadzonej pod patronatem Cracovii i wiernymi kibicami klubu.

Dopiero wykłady z systemów politycznych u prof. Mariana Grzybowskiego i dra Marka Bankowicza, otworzyły mu oczy. Wtedy już wiedział, że to właśnie nauki polityczne są tym, co go najbardziej interesuje. Porzucił myśl o dziennikarstwie, w tyle została literatura (trochę tego żałuje). Jest za to laureatem nagród naukowych, w tym Nagrody Premiera za najlepszą habilitację z nauk społecznych, którą formalnie przyznał mu... Donald Tusk.

***

- Po wykładach trudno ocenić poglądy polityczne Andrzeja Szczerskiego - mówiła mi niedawno jedna z jego doktorantek.

- Na pewno były jednymi z ciekawszych w Instytucie Historii Sztuki. Dobrze przygotowane. Mimo własnych zajęć dodatkowych chodziłam na jego seminaria, ponieważ, jako jeden z nielicznych, pracował ze swoimi studentami na wcześniej zadanych tekstach. Było widać, że sztuka jest jego pasją - wspomina Katarzyna Wąs, dziś kuratorka kolekcji sztuki Fundacji Zwierciadło.

O wykładach Krzysztofa Szczerskiego studenci mówią podobnie. - Pamiętam, że ciekawsze były dla nas zawsze np. spory o rolę biurokracji niż o bieżące sprawy polityczne - wspomina Piotr, absolwent politologii, obecnie pracownik jednej z krakowskich korporacji.

Andrzej Szczerski dziś ubolewa, że zmieniła się sytuacja na uniwersytecie. - Zamiast relacji mistrz- uczeń mamy do czynienia z sytuacją klient- sprzedawca. Przez to rodzą się roszczeniowe postawy. Szkoda - stwierdza.

Zresztą wykładowca z pobłażliwością wspomina dawny wyjazd ze swoimi studentami na Bałkany, w trakcie którego zniecierpliwieni podopieczni... uprowadzili autobus z kierowcą. Pojechali na obiad, a wykładowcy wraz z "grupką zapaleńców" zwiedzali w tym czasie ruiny cerkwi. Mieli wrócić po dwóch godzinach, ale pojawili się wcześniej. - Fantazja to nieodłączna część studiowania - mówi dziś Andrzej. - Mogę tylko powiedzieć: więcej takich studentów. Zwłaszcza, że przecież oddali autokar.

Ale uczniowie Andrzeja Szczerskiego chętnie wspominają "bardziej wrażliwe" oblicze wykładowcy: podczas jednego z objazdów naukowych we Wrocławiu Andrzej Szczerski postanowił wszystkim swoim studentkom kupić kwiaty. Godzina była późna, na szczęście na Rynku stały jeszcze kwiaciarki. - Lubię takie wyjazdy, bo pozwalają poczuć sens historii sztuki w praktyce. W terenie, z bliska, widać więcej, lepiej, dokładniej - tłumaczy Andrzej Szczerski.

***

Bracia Szczerscy są zgodnym rodzeństwem. To widać na pierwszy rzut oka. - Zgadzamy się co do generaliów, spieramy czasem o szczegóły - nie ukrywa Andrzej Szczerski.

- Mój brat jest starszy, mądrzejszy, roztropniejszy. Ja jestem bardziej emocjonalny, ale i bardziej bezkompromisowy - pewnie też przez działalność polityczną - dodaje Krzysztof.

Ale wzajemne wpływy braci widać zdecydowanie. Na uwagę zasługuje fakt, że Krzysztof Szczerski jest dziś żywo zainteresowany sztuką współczesną. Ogląda nie tylko wystawy przygotowane przez brata w Polsce i za granicą, ale i jeździ z nim np. na Biennale w Wenecji, najbardziej prestiżową imprezę świata sztuki.

- Zainteresowanie dziełami współczesnych artystów to wpływ brata. To on nauczył mnie, że trzeba tę sztukę zrozumieć, żeby ją polubić. Brat dał mi też kod do tego, żeby odróżnić dobre dzieła od złych. Bo często krytykować prace artystów należy nie na poziomie politycznym, tylko pozostać na stwierdzeniu, że to po prostu słaba sztuka - mówi Krzysztof.

Bracia zżyci byli od dzieciństwa, i tak im zostało. W czasie, gdy Krzysztof Szczerski przebywał głównie w Krakowie, rodzeństwo widywało się prawie codziennie - na przykład na obiadach. W końcu oba instytuty UJ dzieli kilkaset metrów. Lubią też razem podróżować. Zresztą ciekawość świata rodzice zaszczepili im w dzieciństwie.

- Czasem przeglądamy nasze "Dzienniki wakacyjne", które prowadziliśmy, gdy byliśmy mali. Wtedy zdajemy sobie sprawę, ile czasu spędziliśmy razem. I jakie to było intensywne. Jeśli spojrzeć na mapę, to na trasie między Krakowem a Wolinem, dokąd jeździliśmy na wakacje, zawsze odwiedzaliśmy mnóstwo miast i atrakcji turystycznych - opowiada Krzysztof.

Dziś nawet ulubiona dzielnica Krakowa jest wspólna - to Łobzów, okolice parku Krakowskiego i ul. Królewskiej. - To znakomite założenie modernistyczne - tłumaczy Andrzej. - A modernizm i jego państwowotwórcza rola w dwudziestoleciu międzywojennym, pokazywanie nowoczesności rodzącego się państwa - to ciekawe zagadnienia, które zresztą także leżą w polu naszych wspólnych zainteresowań.

***

Odpowiedź na to, jak potoczą się losy obu braci, poznamy jesienią: we wrześniu ma być znane nazwisko następcy Zofii Gołubiew w fotelu dyrektora Muzeum Narodowego w Krakowie, po październikowych wyborach dowiemy się, która z partii stworzy rząd.

Krzysztof Szczerski (ur. 15 kwietnia 1973 roku w Krakowie) to wykładowca Instytutu Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ. Od 2007 do 2008 podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych i podsekretarz stanu w Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej. To także poseł na SejmVII kadencji. Obecnie jest doradcą ds. zagranicznych prezydenta elekta, Andrzeja Dudy.

Andrzej Szczerski (ur. 26 listopada 1971 w Krakowie) to ceniony historyk sztuki, wykładowca Instytutu Historii Sztuki UJ. W 2009 roku został prezesem Sekcji Polskiej Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków Sztuki (AICA). Autor tekstów i książek o sztuce, a także kurator wystaw, m.in. "Symbolism in Poland and Britain" w Tate Britain w Londynie w 2009 roku i "The Power of Fantasy" w Centre for Fine Arts BOZAR w Brukseli w 2011 r.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski