Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Lipecki, trener Hutnika: Styl gry jest najważniejszy, wyniki powinny być jego pokłosiem

Tomasz Bochenek
Tomasz Bochenek
40-letni Krzysztof Lipecki podczas swojego pierwszego meczu w roli trenera Hutnika (2.10.2021)
40-letni Krzysztof Lipecki podczas swojego pierwszego meczu w roli trenera Hutnika (2.10.2021) Joanna Urbaniec
- Praca w Niecieczy była bardzo stabilna, bardzo spokojna, widać było jej efekty. Ale dokładnie wszystko przeanalizowałem i podjąłem czysto sportową decyzję. Kierowała mną chęć sprawdzenia się na wyższym poziomie i odpowiedzenia sobie na pytanie, czy to, co działa w innym miejscu, zadziała też w tym środowisku - mówi Krzysztof Lipecki, który w minioną sobotę zadebiutował w roli trenera II-ligowego Hutnika. Zadebiutował udanie, nowohucki zespół pokonał Wigry Suwałki 2:1.

Zaczął się rok akademicki, a pan jest od wielu lat pracownikiem naukowym Uniwersytetu Ekonomicznego. I to się nie zmienia, tak?

Tak, to się nie zmienia. Realizuję się też na tym gruncie. Praca na uczelni jest dla mnie odskocznią od innych zadań zawodowych, mam ogromną satysfakcję z pracy ze studentami.

Jakie przedmioty prowadzi pan w tym semestrze?

Pierwszą pomoc przedmedyczną - to są ćwiczenia, oraz Turystykę i rekreację w rozwoju psychofizycznym człowieka - to wykłady i ćwiczenia.

Pierwsza pomoc przedmedyczna?! Dużej części środowiska piłkarskiego właśnie z tym się pan kojarzy. (w 2007 roku, jako zawodnik Górnika Wieliczka, Lipecki uratował na boisku życie koledze z drużyny, który stracił przytomność, dostał szczękościsku i zaczął dusić się własnym językiem - przyp. boch).

Tak, ale to jest też kwestia mojego drugiego wykształcenia, jestem też magistrem fizjoterapii. I myślę, że bardzo ciekawy, praktyczny przedmiot. Bardzo przydatny dla każdego, nie tylko dla studenta. Warto te podstawowe umiejętności posiąść, aby umieć pomóc sobie czy komuś innemu. Nigdy nie wiemy, co się wydarzy.

Hutnik Kraków - Wigry Suwałki, kibice na meczu

Kibice Hutnika na meczu z Wigrami. Były powody do radości [ZDJĘCIA]

Rozmawiamy dwa dni po pana pierwszym meczu w roli trenera Hutnika. Jakie ma pan wrażenia teraz? Jest pan zadowolony z tego, jak Hutnik się zaprezentował w spotkaniu z Wigrami?

Generalnie tak, jestem zadowolony z drużyny. Przede wszystkim z bardzo dużego zaangażowania zawodników. Momentami widać było jeszcze, że zapominamy o zadaniach i nie do końca je realizujemy, jest więc bardzo dużo obszarów do pracy, ale jestem naprawdę zadowolony z podejścia zawodników do pracy i próby realizacji tych założeń taktycznych. Zdaję sobie sprawę, że przed meczem było tylko kilka treningów na to, aby przekonać zawodników, że możemy grać właśnie w taki sposób. Teraz czas na to, by wdrażać w życie, doskonalić tę grę.

W krótkim okresie czasu zdecydował się pan przestawić zespół na nowe ustawienie – z drugą linią w formie „diamentu”. Brał pan pod uwagę głos drużyny?

Myślę, że niewielu zawodników grało w tym ustawieniu w swoim życiu. Bardziej była to więc odpowiedź na możliwości szatni, na potencjał ludzki, jaki mamy. Czyli wielu środkowych pomocników, potrafiących grać w piłkę, ale też potrafiących pracować dla drużyny. Uważam, że jest to ustawienie z korzyścią dla zespołu. Oczywiście, rozmawialiśmy, przekonywałem, że w tym systemie jest dużo opcji do grania, dużo możliwości wymiany pozycji, budowania trójkątów, rombów, itd. I myślę, że drużyna na boisku pokazała, że w tę stronę chce iść. Na pewno będziemy też rozmawiać z zawodnikami o ich odczuciach, o tym, jak oni się w tym ustawieniu czują, ale wydaje się, że zmierzamy w dobrą stronę.

Dobrze kombinuję, że to jest takie niecieczańskie ustawienie? Kojarzę je z Bruk-Betem.

Tak, dobrze pan kombinuje. Ja znaczną część swojej przygody trenerskiej grałem w systemie 4-3-3. Ostatnio przez ponad rok szlifowaliśmy to ustawienie 4-4-2 i uznałem, że na potrzeby Hutnika jest ono najbardziej optymalne. Teraz moja rola, żeby przekonać zawodników, by na 100 procent w to uwierzyli. Myślę, że wynik meczu z Wigrami powinien nam w tym pomóc, a zawodnicy z niecierpliwością czekają na kolejny mikrocykl i to, co jeszcze zrobimy w kontekście naszego stylu gry.

Mówiąc "szlifowaliśmy przez ostatni rok", ma pan na myśli drugą drużynę Bruk-Betu?

Tak. Nie chcę wnikać w szczegóły, bo trenerzy drużyn przeciwnych pewnie będą szukać informacji, nie chciałbym za dużo zdradzać. Oczywiście, jest to jakiś system gry, natomiast mamy różne warianty, na pewno będziemy płynnie przechodzić między systemami. Jakąś bazę musimy sobie wypracować, ale mamy pomysł na dalszy rozwój drużyny - aby trochę inaczej atakować, trochę inaczej bronić. Kiedy będziemy grać nieszablonowo, będzie to zaskoczeniem dla rywali.

Zapytam wprost: co spowodowało, że zdecydował się pan na odejście z drużyny, która w IV lidze wygrywała wszystko, z klubu, który ma opinię super poukładanego, do drużyny, która ma walczyć o utrzymanie?

Odpowiedź jest prosta: chęć rozwoju trenerskiego i możliwość pokazania się na poziomie II ligi. Rzeczywiście, praca w Niecieczy była bardzo stabilna, bardzo spokojna, myślę, że z meczu na meczu drużyna grała coraz lepiej, więc były efekty tej pracy. Ale dokładnie wszystko przeanalizowałem i podjąłem czysto sportową decyzję. Kierowała mną chęć sprawdzenia się na wyższym poziomie i odpowiedzenia sobie na pytanie, czy to, co działa w innym miejscu, zadziała też w tym środowisku. Właśnie argumenty o możliwości rozwoju przedstawiałem pani prezes i panu prezesowi w Termalice. Cieszę się, że zrozumieli moje motywacje.

Trudno było przekonać szefostwo Bruk-Betu do tego, by mógł pan odejść do Hutnika?

Ja mam bardzo dobre relacje z panią prezes. Na szczęście dla mnie dostałem zielone światło. Pani prezes bardzo chciała, żebym kontynuował pracę z II drużyną Bruk-Betu, ale podjęcie decyzji zostawiła mi, uszanowała moje zdanie. Dziękowałem za to na konferencji po meczu z Wigrami, bo z powodu mojego odejścia w Termalice pojawiają się pewnie problemy: kto mnie zastąpi, zawsze zmiany w klubie pewnie przysparzają dodatkowych trudności. Mimo to prezesi w Niecieczy byli gotowi podjąć ten trud zatrudniania, czy też przemeblowania w klubie, dla mojego dobra. Więc jeszcze raz bardzo dziękuję, jestem bardzo wdzięczny.

Krzysztof Lipecki - nowy trener Hutnika Kraków

Hutnik Kraków - Wigry Suwałki. Zwycięski debiut trenera Krzy...

W pana sztabie w Hutniku znalazł się Krzysztof Świątek. W jaki sposób będzie funkcję asystenta trenera godził z rolą zawodnika?

Krzysiek został zaproszony do sztabu, bo znaczy wiele dla drużyny. Uważam, że warto w ten sposób uaktywniać zawodników doświadczonych, którzy znają się na piłce, sami są trenerami. Na pewno chętnie będę wysłuchiwał jego głosu doradczego w kontekście tego, jak gramy, jak funkcjonujemy, gdzie on widzi rezerwy. Krzysiek to trener, który już parę lat pracuje z młodzieżą, jest ikoną Hutnika, i myślę, że będzie bardzo wartościową postacią w naszym sztabie. Moja w tym głowa, żeby jego obowiązki trenerskie nie kolidowały z obowiązkami zawodniczymi na boisku. Da się to pogodzić, miałem okazję być w takiej sytuacji.

W Niecieczy?

Nie, w Górniku Wieliczka. Myślę, że to jest obopólna korzyść: zawodnik rozwija się, patrząc trochę szerzej na swoją grę, a trenerzy w sztabie zyskują perspektywę zawodnika. Tu widzę dużą rolę Krzyśka: żeby dzielił się swoimi spostrzeżeniami ze sztabem. A myślę też, że jego gra będzie bardziej na plus dla drużyny, jeśli będzie widział też tę drugą stronę, trenerską.

Na koniec: czyta pan forum kibiców Hutnika?

Nie, nie czytam. Nie pozostaje mi nic innego, jak swoją ciężką pracą przekonać do siebie w pierwszej kolejności zawodników, a w następnej kolejności kibiców Hutnika.

Wyniki, wyniki, wyniki. To pewnie jedyna droga, żeby szybko do siebie przekonać nieprzekonanych.

Ja myślę, że styl gry jest najważniejszy, wyniki powinny być jego pokłosiem. Czasami wynik bardzo zakłamuje rzeczywistość: cieszymy się ze zwycięstwa po dużym szczęściu albo nawet nie wiemy czemu wygraliśmy lub czemu przegraliśmy. Natomiast jeśli zespół się będzie rozwijał, będzie grał coraz lepiej, a na to liczę, to wtedy będziemy mieli większy wpływ na wyniki, mniej zostawimy losowi.

To oczywiste.

Jasne, że zdarzą się przegrane, one są częścią sportu, ale ważne będzie, co my z tymi przegranymi zrobimy. Czy będziemy umieli z nich wyciągnąć wnioski, żeby rozwinąć zespół - taka jest moja rola. Mam nadzieję, że ta drużyna będzie grała coraz lepiej. A jak ktoś gra dobrze, to rzadko jest tak, że często przegrywa. Dobra gra z reguły przekłada się na dobry wynik. Z takim przesłaniem chciałbym wyjść do kibiców i do drużyny, w tym tonie rozmawiamy w sztabie. Hasła: „wynik”, „punkty” odciągają uwagę od najważniejszych rzeczy. My musimy skupiać się na naszej grze, wtedy będzie dobrze.

Wieczysta Kraków - Chrobry Głogów

Tak się bawi i świętuje Wieczysta! ZDJĘCIA z serca trybun w ...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Krzysztof Lipecki, trener Hutnika: Styl gry jest najważniejszy, wyniki powinny być jego pokłosiem - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski