Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Świątek: Chłopcy muszą podejmować na boisku trudne decyzje. To jest czas na naukę, na popełnianie błędów

Tomasz Bochenek
Tomasz Bochenek
Krzysztof Świątek jest wychowankiem Hutnika, od 10 lat kapitanem drużyny. Teraz także trenerem wychowującym kolejne pokolenie piłkarzy nowohuckiego klubu
Krzysztof Świątek jest wychowankiem Hutnika, od 10 lat kapitanem drużyny. Teraz także trenerem wychowującym kolejne pokolenie piłkarzy nowohuckiego klubu Anna Kaczmarz
Krzysztof Świątek, kapitan Hutnika Kraków, po 7 kolejkach sezonu jest liderem rankingu strzelców II ligi - zdobył już 6 bramek. A jako trener kilka dni temu zadebiutował w Centralnej Lidze Juniorów U-15 - bo to tutaj występuje teraz prowadzona przez niego od kilku lat drużyna z akademii Hutnika. - Kładziemy bardzo mocny nacisk na rozwój indywidualny, na podnoszenie umiejętności piłkarskich: operowanie piłką każdą częścią stopy, kreatywność, pojedynki 1 na 1, dobrą percepcję. Bo jeżeli chłopcy w tym wieku nie nabędą tych umiejętności, to później będzie im już dużo trudniej się tego nauczyć - mówi najlepszy strzelec w historii nowohuckiego klubu (157 goli).

Jak godzi pan w tym sezonie swoje obowiązki piłkarskie z obowiązkami trenerskimi?

Krzysztof Świątek: Tak naprawdę, to nic się nie zmienia. To kwestia właściwej organizacji, logistyki. Wiadomo, że mecze I drużyny są na pierwszym miejscu, do ich terminów dostosowuję mecze w Centralnej Lidze Juniorów. Czyli, na przykład, jeżeli teraz będziemy grali z Polonią Warszawa w niedzielę, to mecz z Sandecją w CLJ mam w sobotę. Nie ma w CLJ bardzo dalekich wyjazdów, funkcjonujemy więc podobnie jak w poprzednich sezonach. Wiadomo, nie wszystko jest ode mnie zależne, ale staram się dopilnować, by kolizji terminów nie było.

Zdarzą się, czy też zdarzyły się jednak sytuacje, by na którymś meczu trenera Świątka zabrakło?

Tylko trzy-cztery razy w ubiegłych latach zdarzyło się, że terminy się pokryły. Kiedy gramy na wyjeździe, to czasem kwestia przychylności trenerów innych drużyn. Ale to działa tak, że raz ja komuś pomagam, innym razem ktoś mi pomaga. Powtarzam: mamy to wszystko poukładane, moje występy w meczach i prowadzenie drużyny nie kolidują ze sobą.

Kiedy powstała ta grupa, którą pan trenuje, a która właśnie weszła na szczebel centralny? Bo to już kawał czasu...

Powstała około pięć lat temu, w początkach akademii Hutnika. Chwilę trwało, zanim wyklarowały się grupy na podstawie zaawansowania piłkarskiego chłopców, ale w takiej formie – tego pierwszego zespołu - prowadzę ich już dobre cztery lata. Kładziemy bardzo mocny nacisk na rozwój indywidualny, na podnoszenie umiejętności piłkarskich: operowanie piłką każdą częścią stopy, kreatywność, pojedynki 1 na 1, dobrą percepcję. Bo jeżeli oni w tym wieku nie nabędą tych umiejętności, to później będzie im już dużo trudniej się tego nauczyć.

Awans do Centralnej Ligi Juniorów U-15 to chyba dowód na to, że za umiejętnościami może iść wynik.

Tak. Każdy z tych chłopców chciał bardzo mocno pracować, dążyć do własnego rozwoju. A rodzice mocno ich wspierali. Powstała fajna drużyna, z fajną atmosferą. Szliśmy, schodek po schodku, cały czas do przodu, realizując plany, jakie mamy w akademii, plus kładliśmy mocny nacisk na budowanie akcji od tyłu. Bo uważam, że tylko tak możemy chłopców rozwijać. Oni muszą podejmować na boisku trudne decyzje, nawet obrońcy muszą wchodzić w pojedynki, żeby na przykład zgubić pressing rywala. Powtarzam: to jest dla nich czas na naukę, na popełnianie błędów. I nie było tak, że od początku wszystko nam się super układało. Zdarzały się mecze, w których wymienialiśmy dwa podania, traciliśmy piłkę i traciliśmy gola. Ale z biegiem czasu tych podań było coraz więcej, wygranych pojedynków 1 na 1 też było więcej, i teraz naprawdę fajnie to wygląda. Chłopcy mają 14 lat, już potrafią grać w ataku pozycyjnym, operować bardzo dobrze piłką. Dla mnie jako trenera jest to ważne.

A oni czują dużą satysfakcję, że wskoczyli do Centralnej Ligi Juniorów?

Oczywiście. Dla nich gra w CLJ to sama korzyść – mecze na bardzo fajnym poziomie, tutaj muszą naprawdę mocno rywalizować. Wiadomo, że w małopolskich ligach rywale byli zróżnicowani – jedni trochę bardziej zaawansowani piłkarsko, inni trochę mniej. Centralna Liga Juniorów dla ich rozwoju to świetna sprawa.

Pierwszy mecz, z KKP Korona Kielce, wygraliście. Mówię to tylko dla odnotowania, wiadomo, że z wynikami może być różnie.

To sport młodzieżowy. Wyniki są zawsze bardzo ważne, ale oni są w takim wieku, w którym poprzez rozwój - on tu jest najważniejszy - dochodzi się do wyników. Obserwując już kilka lat sport młodzieżowy, mam wrażenie, że czasem niektórzy trenerzy chcą działać na odwrót – za wszelką cenę chcą wynik. Ale to nie jest dobry kierunek. Stawiając wynik na pierwszym miejscu, nie wyszkolimy zawodników, którzy będą kreatywni, będą potrafili grać pod presją, 1 na 1, czy nawet budować atak pozycyjny – czy dla nich to będzie naturalne środowisko? A wiadomo, że czym będą starsi, tym będą musieli uczyć się większej odpowiedzialności za piłkę.

Zmieniam temat. Jak czuje się pan, widząc klasyfikację strzelców II ligi?

Na pewno mam satysfakcję. Ale cel dla nas jako zespołu jest jeden – po prostu spokojnie utrzymać się w II lidze. Pamiętamy, jakie nerwowe były dwa poprzednie sezony: w pierwszym musieliśmy walczyć o utrzymanie prawie do końca, w drugim się to nie udało (Hutnik pozostał w II lidze, bo wycofały się z niej Wigry Suwałki – przyp. boch). Mądrzejszy o te dwa lata, chciałbym, żebyśmy nie musieli się szarpać do ostatniej kolejki i utrzymali się w spokojnych okolicznościach.

Wygląda na to, że w tej walce o utrzymanie będzie strasznie dużo zależało od pana.

Staram się zawsze jak najlepiej wywiązywać ze swoich obowiązków. Wiadomo, jak to w piłce – nie zawsze wszystko wychodzi w stu procentach, ale zawsze staram się być mocno zaangażowany, wkładać w grę całe serducho. No i teraz, nie ma co ukrywać, liczby są fajne, bo do goli dołożyłem jeszcze asysty.

Dwie, tak?

Tak. Myślę, że jak na środkowego pomocnika sześć goli i dwie asysty na tym etapie sezonu to całkiem niezły dorobek.

W drużynie jest pan otoczony graczami młodymi, bardzo młoda jest linia obrony, niektórzy zawodnicy dopiero wchodzą do seniorskiej piłki, niektórzy dopiero teraz zdobywają drugoligowe doświadczenie. Nie ma pan obaw, że trzy porażki z kolei mogą ich trochę przygasić?

Trudno powiedzieć. Na pewno widać, ze czasem płacimy frycowe, że brakuje nam doświadczenia i przez to tracimy gole, których mogliśmy uniknąć. Ale jesteśmy jednym zespołem, jedziemy na jednym wózku i musimy się podnieść.

Dziwny był nasz wczorajszy mecz z Zagłębiem II Lubin, bo zagraliśmy naprawdę nieźle. W zespole rywali dużą robotę zrobił Jasmin Burić, nie da się ukryć, że miał kilka bardzo fajnych interwencji, i były to kluczowe momenty. Bo my mieliśmy sporo sytuacji do strzelenia gola, nie wykorzystywaliśmy ich, i zaraz sami dostawialiśmy „gonga”. Musimy na pewno poprawić skuteczność i do tego być bardziej skoncentrowani, nie popełniać prostych błędów.

Teraz zagracie z sąsiadem w tabeli, Polonią Warszawa. Na własnym stadionie, a to chyba dużo bardziej lubicie niż mecze wyjazdowe.

Patrząc na ostatni rok, mamy duże problemy na wyjazdach, u siebie natomiast bardzo mocno punktujemy – więc wszystko na to wskazuje, że u siebie jesteśmy dużo mocniejsi. Wiadomo, ostatnio była porażka z Kotwicą, ale w tym meczu czuć było, że ten zespół ma bardzo dużą jakość. Generalnie jednak w tej lidze większość drużyn jest na podobnym poziomie i o wynikach czasami decydują detale, forma dnia. A punkty musimy zdobywać wszędzie – na wyjazdach też, a w domu przede wszystkim.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Krzysztof Świątek: Chłopcy muszą podejmować na boisku trudne decyzje. To jest czas na naukę, na popełnianie błędów - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski