Wtedy wytwórnia Sony wydała mu płytę pod pseudonimem Zalef. Rzeczywistość okazała się jednak bezlitosna - popularność telewizyjnego show nie przełożyła się na popularność koncertową. Chłopak musiał więc odpuścić.
Zatrudnił się wtedy w studiu jednego z najlepszych polskich producentów - Marcina Borsa. Pod jego okiem zdobywał instrumentalne i producenckie szlify. Ponieważ częstym gościem w studiu Borsa był zespół Hey, z czasem dołączył do niego, grając na klawiszach podczas koncertów. To też była dobra szkoła. Ale co najważniejsze - nie zaniechał własnej twórczości.
Szansę zaistnienia dała mu Kayah, publikując debiutancki album w swej wytwórni. I to był strzał w dziesiątkę - Krzysztof Zalewski objawił wreszcie swe dojrzałe oblicze, które spodobało się zarówno krytykom, jak i słuchaczom. Ci drudzy z przyjemnością zaczęli chodzić również na koncerty wokalisty, bo spodobał im się wykonywany przezeń inteligentny, ale żywiołowy rock.
- Wychowałem się na muzyce rockowej. Dlatego jest mi najbliższa, to w niej czuję się najswobodniej. Próbuję robić piosenki bardziej popowe, bardziej hip-hopowe, bardziej elektroniczne - koniec końców okazuje się, że jednak ostatecznie i tak brzmią one rockowo. Nie martwię się tym jednak, bo choćby Stonesi pokazują, że można grać tę muzykę do późnej starości - tłumaczy nam.
Tym razem wokalista zaśpiewa w Krakowie w ramach cyklu „Miejska muzyka”.
Follow https://twitter.com/dziennipolskiWIDEO: Czy gwiazdy słuchają polskiej muzyki?
Źródło: Dzień Dobry TVN, x-news
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?