Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzywaczka. Polacy z Donbasu znaleźli tu nowy dom

Katarzyna Hołuj
Katarzyna Hołuj
Burmistrz Sułkowic Piotr Pułka i Wiktoria Charczenko w styczniu 2017 roku podpisali akt notarialny dotyczący sprzedaży budynku byłego przedszkola za 1 proc. wartości nieruchomości
Burmistrz Sułkowic Piotr Pułka i Wiktoria Charczenko w styczniu 2017 roku podpisali akt notarialny dotyczący sprzedaży budynku byłego przedszkola za 1 proc. wartości nieruchomości Fot. Katarzyna Hołuj
Trzy i pół roku temu mieszkańcy wsi powiedzieli pięciu polskim rodzinom z Donbasu „zapraszamy”. Dziś już prawie są ich sąsiadami

Od chwili, kiedy społeczność Krzywaczki jednogłośnie na zebrani wiejskim potwierdziła, że chce aby w budynku byłego przedszkola, który stał pusty i niszczał, mogły zamieszkać polskie rodziny z Donbasu, minęło trzy i pół roku. A półtora od chwili, kiedy podpisali akt notarialny (za zgodą miejskiej samorządu odkupili budynek od gminy za 1 procent wartości) i burmistrz gminy Sułkowice przekazał im klucze.

Dziś kolejny ważny moment – poświęcenie nowych mieszkań.

Spełniła się wola mieszkańców. Spełniło się też marzenie pięciu rodzin o domu. Te w Donbasie opuścili nie chcąc ryzykować życia swojego, a przede wszystkim swoich dzieci.

Natalia Bogdanowa mieszkając w bloku w centrum Doniecka przeżyła wiele bombardowań. Pociski spadały bliżej lub dalej, aż wreszcie pewnego dnia jeden z nich spadł dokładnie w miejscu, w którym kilka minut wcześniej stała. Wtedy pomyślała, że czas stamtąd uciekać. Tak też zrobili. Jak mówi Natalia, każda matka na jej miejscu (a ona jest matką dwojga) zrobiłaby to samo. - Żeby dzieci były bezpieczne, miały spokojne życie i mogły się normalnie uczyć – mówi.
To rodziny, które przyjechały do Polski na własną rękę. Bez statusu uchodźców czy repatriantów. Jako takie mogły liczyć tylko na siebie. Wynajmowali więc mieszkania i pracowali. Wiedzieli, że chcą w Polsce osiedlić się na stałe, zapuścić korzenie. Szanse dała im właśnie Krzywaczka.

Budynek potrzebował generalnego remontu. Trzeba go też było zaadaptować na mieszkania. Tym zajął się… jeden z przyszłych lokatorów – Igor Buczek, architekt, kiedyś w Doniecku zastępca głównego architekta miasta. Nie tylko opracował projekt, ale też zabrał się do pracy przy jego realizacji. Zresztą nie on sam, Pracowali wszyscy godząc remont z pracą zarobkową, bo z czegoś przeciez trzeba żyć (i remontować!). Robili nowe instalacje, ścianki, wylewki…

Teraz zamyka się pewien etap. Rodziny pracują nad wykończeniem i urządzeniem swoich mieszkań. Jedni są bardziej zaawansowani w pracach, inni mniej, wszystko zależy ile kto ma do zrobienia i jakimi środkami dysponuje. Większość prac wykonują sami, żeby było taniej.

Montaż pieca CO pod koniec stycznia br. był momentem wielkiej radości. Bo po pierwsze znaczyło to, że mają za sobą niebagatelny wydatek, a po drugie, że można tu już mieszkać, bo żadna zima nie będzie straszna.

Pierwsza zamieszkała Wiktoria Charczenko z rodziną. Jej mieszkanie najmniejsze najszybciej udało się wykończyć. Nie razie jest bardzo skromnie urządzone, ale Wiktoria mówi, że wojna nauczyła ją nie przywiązywać się do rzeczy.

- Wszystko co mam to tak naprawdę prezenty. Nie mam tu niczego co by było moje, przywiezione z Doniecka. Miałam tyle pięknych rzeczy, ale one tam zostały, wywiozłam to co najcenniejsze: to dziecko, które tu chodzi po domu i skrzypce – mówi. To absolwentka konserwatorium. W Doniecku uczyła w szkole muzycznej, grała też na organach z miejscowym kościele. W Polsce razem z siostrą i przyjaciółmi reaktywowali dawny zespól i grając koncerty w kościołach zbierali środki na remont domu w Krzywaczce.

Najwięcej pomocy, jak mówi Wiktoria, otrzymali od zwykłych ludzi. Od tych, którzy wspierali ich podczas tych koncertów w kościołach, oraz od mieszkańców Krzywaczki. - Sąsiedzi są nam bardzo życzliwi. Urządzamy się, patrzysz, a już jeden ciągnie sofę, a drugi krzesła. Sprzątamy, a to znów ktoś przynosi firanki. To niesamowite! - mówi.
Z mieszkańcami Krzywaczki łączy ich narodowość (trzy z pięciu rodzin mają obywatelstwo polskie, a wszystkie pięć ma polskie korzenie), wyznanie (wiara katolicka), kultura, ale jak mówi Wiktora, ciągle uczą się czegoś nowego o tym regionie. - Na przykład o tutejszych potrawach, takich jak słynna sułkowicka krzonówka. Zawsze myślałam, że to wódka. Dopiero niedawno dowiedziałam się, że to … zupa – śmieje się Wiktoria.

W Krzywaczce znaleźli spokój. I dosłownie, bo to urokliwa, zielona wieś, gdzie czas płynie wolniej niż na przykład w milionowym Doniecku, ale i spokój ducha. - Żadne mieszkanie, które wynajmujesz, jakie by nie było, nie da ci tego, bo cały czas myślisz, że to nie jest twoje. A ziemia i dach nad głową dają ten błogi spokój. I#przywiązują - mówi Wiktoria.
Teraz przed nimi wymiana dachu i ocieplenie budynku . Pieniądze na to przekazała fundacja działająca przy jednej z państwowych spółek. Marzą, że kiedyś uda się zagospodarować także poddasze. - Wtedy moglibyśmy pomóc jakiejś rodzinie, która tak jak my przyjedzie z Ukrainy do Polski zacząć tu nowe życie. To mieszkanie mogłoby być taką szansą na dobry start – mówi Wiktoria.

Oni swoje marzenie już spełnili. Wiktoria i Natalia mówią, że tym samym spełniło się marzenie ich nieżyjących już dziadków. Obaj byli Polakami.

Dziadek Natalii to Józef Kowalewski. W dokumentach przez długi czas miał wpisaną narodowość polską. - Żeby ocalić rodzinę w końcu przyjął narodowość rosyjską, ale prawdziwa historia była po cichutku przekazywana dzieciom i wnukom i dzięki temu wiemy kim jesteśmy – mówi Natalia.

- W czasach naszych dziadków przyznawanie się do polskości było ryzykowne – dodaje Wiktoria. - Ktoś kto mówił o sobie Polak musiał liczyć się z tym, że będzie traktowany jak wróg, szpieg. Dziadek był Polakiem i dopiero, kiedy miał już piątkę dzieci, zmienił narodowość na białoruską. Wybrał tą, bo urodził się w Grodnie. A zmiany dokonał, bo przyszli do niego i powiedzieli: zmień, bo będą konsekwencje. Posłuchał, ale do końca życia mówił i pisał wyłącznie po polsku. Zawsze nam powtarzał, żebyśmy wyjechali, że Polska to nasz dom. Dlatego myślę, że nasi dziadkowie: mój i Natalii tam gdzie teraz są, cieszą się i biją nam brawo.

ZOBACZ KONIECZNIE:

Polub nas na Facebooku i bądź zawsze na bieżąco!

WIDEO: Barometr Bartusia. Piękna twarz polskiego kapitalizmu

Źródło: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski