Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ksawery wam dziękuje

Katarzyna Hołuj
Ksawery ma już półtora roku. Mimo choroby jest pogodny i wesoły
Ksawery ma już półtora roku. Mimo choroby jest pogodny i wesoły Fot. Archiwum prywatne
Ludzie. To mogą być najpiękniejsze święta dla małego Ksawerego Sadzika z Bysiny i jego rodziców. Dotychczasowe leczenie dało bowiem pozytywne rezultaty. To wszystko dzieje się dzięki lekarzom, ale też dzięki ludziom, którzy w miesiąc przekazali na jego leczenie milion złotych!

W poniedziałek znów lecą za ocean, do Nowego Jorku. To będzie ich czwarta wizyta tam i mają nadzieję usłyszeć dobre nowiny. Szczególnie, że już ostatnim razem okazało się, że w lewym oku udało się zwalczyć wszystkie guzy!

Kiedy na przełomie lipca i sierpnia zaczynali zbiórkę pieniędzy na terapię w USA nawet nie przypuszczali, że znajdą się tam tak szybko, bo w drugiej połowie sierpnia. Już na początku, jak wspomina Joanna Sadzik, mama Ksawerego usłyszeli od dr. Davida Ambramsona, że chłopiec nie straci gałek ocznych i będzie widział, a o to przecież od samego początku walczyli.

Nie tracili czasu. Podczas pierwszej wizyty w Nowym Jorku Ksawery otrzymał „chemię”. Lek podano poprzez tętnicę udową, prosto do oka, a właściwie do obydwu oczu. Podczas drugiej wizyty przeszedł drugą chemię, choć wtedy pojawiły się komplikacje. Uczulenie na jeden z leków spowodowało, że serce chłopca zwolniło, co postawiło na równe nogi lekarzy, ale przede wszystkim jego mamę, która cały czas była przy nim.

Zniknął guz w jednym oku!

Niechętnie wraca pamięcią do tamtej nocy, podczas której anestezjolodzy obserwowali na monitorach jak pracuje serce Ksawerego. Na szczęście następnego dnia przyszła poprawa, ale strach pozostał. Do trzeciej chemii Ksawerego, w październiku, podchodziła z obawą, ale chłopiec przeszedł ją wręcz podręcznikowo. Wtedy ostatni raz podano mu ją tylko do jednego oka (prawego), okazało się bowiem, że duży guz w lewym oku pod wpływem leczenia zniknął. Co prawda pojawiły się inne, mniejsze, ale z tymi lekarze uporali się za pomocą lasera.

- Najgorsze co może być to ta bezradność i bezsilność, kiedy kładzie się dziecko na stole operacyjnym i patrzy jako ono zasypia. To trudny moment, Najtrudniejszy. Człowiek zastanawia się dlaczego dziecko musi to przechodzić, co zrobiliśmy źle, czym zawiniliśmy - mówi pani Joanna. Walczy z takimi myślami, stara się być silna i jak sądzi, jest taka, choć nawet się o to nie podejrzewała. Dlatego zamiast użalać się nad sobą, powtarza: „Musimy wygrać, wyrzucić tego złośliwca”.

Nie licząc chwilowych kłopotów z sercem, Ksawery dobrze znosi leczenie. Włosy, które stracił po chemioterapii w Polsce, odrastają. Ciągle czuje lęk na widok osób w białych fartuchach, ale jak mówi mama, amerykańscy lekarze i pielęgniarki robią wszystko, aby go rozweselić. Ona jest cały czas przy nim.

Wszystko było spontaniczne

Przed Ksawerym nie było w powiecie tak spontanicznej akcji pomocy choremu, która na dodatek przyniosłaby tak imponujący wynik - 1,2 mln zł w ciągu miesiąca. Apel zamieszczony w internecie przez rodziców chłopca odbił się szerokim echem w niemal całym kraju, a nawet za jego granicami, bo pomoc napływała także z wielu różnych miejsc w Europie. Na myślenickim rynku pod koniec sierpnia odbył się duży koncert charytatywny na którym zebrano prawie 30 tys. zł. Dla Ksawerego.

Właśnie władzom Myślenic za zgodę na zorganizowanie koncertu i zbiórek rodzice Ksawerego dziękują w pierwszej kolejności. Oprócz tego słowa wdzięczności kierują m.in. do pomocnej w wielu kwestiach organizacyjnych Katarzyny Czepiel, sołtyski Bysiny, motocyklistów, którzy pojawili się na koncercie, „Malin z Buliny”, które dwoiły się i troiły, żeby wysprzedać wszystko ze swojego stoiska na pomoc Ksaweremu, wolontariuszy, którzy zbierali pieniądze, ks. Leszka Harasza z parafii NNMP w Myślenicach, Stanisława Skałki i całego klubu Motosport, który jeszcze we wrześniu, gdy zebrano już potrzebną kwotę, nie zrezygnował, ale zorganizował akcję dla Ksawerego. Pani Joanna, obawia się aby ktoś nie poczuł się urażony, bo go pominęła, dlatego prosi, aby podziękowania skierować też do wszystkich, którzy w jakiekolwiek sposób odpowiedzieli na ich apel.

- Ludzie zachowali się niesamowicie. Na przykład sami z siebie drukowali ulotki i plakaty. Dostaliśmy też dużo wsparcia innego rodzaju, ludzie przysyłali modlitewniki, zapewniali o modlitwie. Do dziś nie mogę się otrząsnąć, z tego co się działo - mówi kobieta.

Pomoc dla Ksawerego przybierała różne formy. Koncert, zbiórki przy kościołach, „bazarek” w internecie, wpłaty na konto fundacji. To jednak przede wszystkim ludzie, którzy przewinęli się przez ten czas przez dom państwa Sadzików w Bysinie albo z którymi spotykali się na ulicy. Bywało, że w Krakowie obcy ludzie podchodzili do nich pytając co u Ksawerego.

Mama Ksawerego ma do dziś pamięci kobietę, która zadzwoniła z informacją, że przekazuje na leczenie Ksawerego becikowe jej dziecka, które miało się lada moment urodzić. Albo inną, która przekazała całą swoją rentę.

Jak mówi pani Joanna, w obydwu przypadkach oponowała, ale panie i tak postawiły na swoim. Z pomocą i życzliwością spotkała się też w firmie, do której przyszła, aby wydrukować ulotki.

- Ktoś przysłał paczkę z ubrankami, zabawkami a jeden pan podczas koncertu w Myślenicach, tłumacząc, że nie ma pieniędzy ale chce pomóc zostawił... rower, którym przyjechał na rynek - wspomina.

W Nowym Jorku spotkali się z niemniejszą życzliwością. Od samego początku dużo wsparcia okazali im członkowie grupy Polish Parents.

Począwszy od użyczenia mieszkania, przez załatwienie wózka dla Ksawerego, tłumacza do rozmów z lekarzami, a skończywszy na byciu przy nich w najcięższych chwilach.

Tragiczna diagnoza, a potem fala pomocy
Czerwiec.
U Ksawerego zdiagnozowano siatkówczaka, czyli złośliwy nowotwór gałek ocznych. Guzy stwierdzono w obu oczkach chłopca

Lipiec. Rodzice Ksawerego postanowili za wszelką cenę dostać się do dr. Davida Abramsona z kliniki w Nowym Jorku, choć koszty są tam ogromne - 1,1 mln zł. Z końcem lipca przystąpili do zbierania funduszy na leczenie synka w USA za pośrednictwem fundacji i portalu podaj dalej.net.

Sierpień. Apel, także za pośrednictwem mediów, przyniósł efekt. Udało się zebrać 102 proc. kwoty potrzebnej na leczenie. Ludzie dobrej woli wpłacili na leczenie Ksawerego… 1 212 130 zł. Chłopiec był już w nowojorskiej klinice trzy razy.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski