Ma żonę i trzyletnią córeczkę. Gra na gitarze basowej, słucha rockowej muzyki, czyta książki fantasy, a na co dzień chodzi w czarnej, skórzanej kurtce. Z polsko-katolickim księdzem Bartoszem Normanem, który wymyka się stereotypom, spotkała się Katarzyna Ponikowska.
Czy pan jest księdzem? - zapytała mała dziewczynka w szkole. - Jestem. - Takim prawdziwym? - nie dawała za wygraną dziewczynka. - Prawdziwym, a czemu pytasz? - Bo ksiądz nie wygląda. - A na kogo wyglądam? - Na motocyklistę.
Świeżo upieczony ksiądz Kościoła polskokatolickiego Bartosz Norman typowym księdzem nie jest. Widać to już przy pierwszym poznaniu.
Na podwórzu parafii polskokatolickiej pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bukownie (małopolskie) wita się z nami młody mężczyzna ubrany w czarne spodnie, czarną skórzaną kurtkę, czarne buty. Tak, bardziej przypomina motocyklistę niż księdza. Dopiero z bliska da się zauważyć koloratkę.
Ksiądz Norman zaprasza do domu. Nie mija pięć minut, a na kolana wskakuje mu mała, roześmiana dziewczynka.
- To Marysia, moja córka - mówi ksiądz. - Ma trzy latka.
Chwilę później do pokoju wchodzi młoda kobieta. To Magdalena, żona księdza Normana. Jest technikiem masażystą, ale na razie zajmuje się domem.
- Poznaliśmy się na studiach w 2014 r. i szybko się w sobie zakochaliśmy - zdradza nasz rozmówca. - W naszym wyznaniu duchowny może wybrać, czy chce mieć rodzinę, czy nie - wyjaśnia.
Z ojca na syna
Ks. Norman ma 27 lat. Przyjął święcenia kapłańskie w październiku tego roku. Wcześniej przez trzy lata był diakonem w Bukownie. Pierwszą swoją mszę w życiu odprawił miesiąc temu, 27 października w parafii w Bukownie - kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa, w której proboszczem jest jego ojciec - ks. infułat Antoni Norman. Od 28 października odprawia też msze w parafii w Krakowie.
Duchownym został po ojcu - Antonim Normanie, który jest proboszczem bukowieńskiej parafii.
- Od piątego roku życia jestem ministrantem, wychowałem się w kościele, nie zliczę mszy, w których brałem udział, ale i tak ta pierwsza odprawiana przeze mnie była ogromnym stresem - wyznaje ksiądz Bartosz. Jak przyznaje, przygotował sobie na kartce treść kazania. Kartka leżała obok, ale on mówił nie patrząc na nią. - Słowa płynęły z serca...
Czytaj więcej:
- Jak na decyzję Bartosza Normana o tym, by zostać księdzem, zareagował jego ojciec?
- Dowiedź się, co różni Kościół polskokatolicki od rzymskokatolickiego
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.