Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Książeczka wraca do łask. Bez niej lekarz nie zbada małego pacjenta

Małgorzata Fedorowicz (AIP)
Bez książeczki zdrowia lekarz często nie wie np., jakie leki dziecko ostatnio zażywało
Bez książeczki zdrowia lekarz często nie wie np., jakie leki dziecko ostatnio zażywało Mariusz Kapała
Społeczeństwo. O przywrócenie dawnej rangi książeczce zdrowia zabiega od dawna rzecznik praw dziecka Marek Michalak. Udało się mu już zdobyć w tej sprawie przychylność ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza. Wkrótce zajmą się tym posłowie. Co do tego doprowadziło?

- Najważniejszym celem wprowadzenia tego dokumentu jest uszczelnienie systemu opieki nad dzieckiem. Na bieżąco analizujemy sytuacje, w jakich znaleźli się mali pacjenci. I, niestety, niektóre z nich mocno nas zaniepokoiły - mówi Maciej Stadtmuller z biura prasowego rzecznika praw dziecka.

Jedna z nich wydarzyła się w warszawskim szpitalu. Trafiło tam 3,5-letnie dziecko w stanie skrajnego wyczerpania. Jak się okazało, matka nigdy nie była z nim u lekarza, bo nie miała ubezpieczenia i bała się, że będzie musiała płacić za leczenie.

Tymczasem w Polsce wszystkie dzieci, aż do 18. roku życia, mają prawo do bezpłatnej opieki medycznej. Tylko nie wszyscy rodzice o tym wiedzą.

- Książeczka pomoże monitorować losy najmłodszych pacjentów, m.in. pod kątem zapewnienia im właściwej opieki medycznej. Kiedyś takie dokumenty były wydawane każdemu noworodkowi, gdy opuszczał z mamą szpital - przypomina Maciej Stadtmuller.

To była świętość
Książeczki zdrowia rodzice musieli okazywać przy każdej wizycie u lekarza, a ten wpisywał do niej ważne dane dotyczące szczepień, przebytych przez dziecko chorób zakaźnych; zaznaczał jego wzrost, wagę, umieszczał uwagi na temat ogólnego rozwoju psychomotorycznego. Na jej podstawie mógł sprawdzić, czy rodzice pilnują badań bilansowych.

- Dla nas książeczka zdrowia to była świętość. Rodzice musieli ją zawsze mieć przy sobie - podkreśla dr Danuta Gmyrek, kierownik Oddziału Dziecięcego Szpitala Powiatowego w Kędzierzynie-Koźlu. - Teraz szpitale nadal je wydają, ale co z tego? - pyta retorycznie.

Często książeczki leżą bowiem w szufladach w domu, a ich kartki są puste. Nikt do nich nie zagląda, nic nie odnotowuje.
To się zmieni już niedługo, bo projekt rzecznika praw dziecka został objęty szybką ścieżką legislacyjną - zapewnia posłanka Janina Okrągły, na co dzień lekarka, członkini sejmowej Komisji Zdrowia.

- Ta sprawa powinna wszystkich połączyć, bez względu na poglądy polityczne. Przecież chodzi o dobro dzieci - podkreśla Janina Okrągły.

Ciągłość bez ciągłości
Coraz częściej okazuje się, że w Polsce ciągłość opieki medycznej nad dziećmi, od chwili ich przyjścia na świat do uzyskania pełnoletności, wymyka się spod kontroli. Zasada, która obowiązuje od kilkunastu lat, że za zdrowie dziecka odpowiadają matka i ojciec, jednak się nie sprawdza.

- Rodzice zmieniają miejsce zamieszkania, przychodnie i jeśli lekarz widzi małego pacjenta po raz pierwszy, często nic o nim nie wie. Szczególnie widać to w przypadku nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej, gdzie pełnią dyżury różni lekarze - podkreśla Janina Okrągły.

Lekarz nie wie np., jakie leki dziecko ostatnio zażywało. Chodzi zwłaszcza o antybiotyki, które muszą być stosowane wyjątkowo rozważnie. Rodzic może ich nazwy nie pamiętać, coś zataić i trzeba mu uwierzyć na słowo. Gdyby zostało to odnotowane w książeczce, wszystko byłoby oczywiste.

Dr Danuta Gmyrek przywołuje kolejną zaletę popularnej kiedyś książeczki: - Dzieci dzielono według tzw. grup dyspanseryjnych, pewnych schorzeń. Było to odnotowywane w książeczce i musiały się częściej zgłaszać do przychodni, przechodzić badania. Gdy teraz przyjmuję dziecko na oddział i pytam rodziców, czy było na to i na to szczepione, nieraz widzę, że są niezadowoleni. Traktują to jako naruszenie ich prywatności.

A może e-książeczka?
Gdy książeczka stanie się ponownie dokumentem obligatoryjnym, już nie będzie dochodzić do "zaginięcia" dziecka w systemie opieki medycznej. - Teraz odnajduje się ono nieraz dopiero wtedy, gdy musi pójść do zerówki lub do pierwszej klasy - zaznacza Maciej Stadtmuller z biura prasowego rzecznika praw dziecka.

- Na pewno książeczka jest przydatna, ale najlepsza byłaby e-książeczka, czyli w wersji elektronicznej. Bo e-medycyna to przyszłość - uważa dr Jarosław Mijas, ordynator Oddziału Dziecięcego Szpitala Powiatowego w Strzelcach Opolskich.
Nowa książeczka zdrowia ma być jednak papierowa. Wiadomo już, że znajdą się w niej informacje o stanie zdrowia dziecka, przebiegu jego leczenia, szczepieniach, badaniach bilansowych, zabiegach itp.

Według posłanki Janiny Okrągły elektroniczny system informacji medycznej wejdzie w życie dopiero w 2017 r.: - Ale już teraz wiadomo, że wielu rodziców nie zgodzi się na umieszczenie w nim danych o swoich dzieciach. Książeczki będą więc najlepsze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski