Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Książka

Janusz Ślęzak
James Bond na II wojnie światowej. Gdy do Brytyjczyków na pokładzie kanonierki Locust dotarła wiadomość, że wkraczają do akcji, młody marynarz zwrócił się do dowódcy plutonu:

- Na miłość boską, panie poruczniku, gdzie my, ku..., jesteśmy?

- Teraz już mogę wam powiedzieć. Pod Dieppe. A ty zgłosisz się jutro do mojego biura, porozmawiamy o słowach, jakich nie powinien używać żołnierz na służbie.

Było to 19 sierpnia 1942 r., podczas rajdu aliantów znanego jako operacja "Jubilee". Zakończony klęską wypad na okupowany brzeg kanału La Manche stał się chrztem bojowym "komandosów Fleminga"- opisanej w książce Nicholasa Rankina 30 Jednostki Szturmowej (30 Assault Unit). Jej żołnierze operowali potem m.in. w Afryce Północnej, we Włoszech, w Normandii, a pod koniec wojny na terenie III Rzeszy. W 1945 r. przejęli archiwum niemieckiej marynarki wojennej (ponad 300 ton bezcennych dla wywiadu dokumentów). Fleming świetnie to wszystko poznał podczas sześciu lat służby.

Rankin rozszyfrowuje wiele sytuacji, miejsc, postaci i nazwisk, które Fleming twórczo wykorzystał. Słynny "M" - szef Bonda, to nikt inny jak dyrektor Wywiadu Marynarki Wojennej z czasów wojny, admirał John Godfrey. "M" tak jak DNI (Director of Naval Intelligence) był admirałem o "wyrazistej twarzy marynarza" i "szczerych, bystrych oczach żeglarza". Starszym panem o "spokojnym pobrużdżonym obliczu, którego Bond darzył szacunkiem i uwielbieniem".

Śledząc barwne przygody Bonda, przyznać trzeba, że Fleming miał wyobraźnię. Gdy po raz pierwszy wszedł do zatłoczonego biura Wywiadu Marynarki Wojennej w Londynie, nie wyglądało to jak scena z romantycznej powieści. Salę 39 wypełniały biurka, za którymi siedzieli zapracowani ludzie, szafy na dokumenty pełne teczek z niezrozumiałymi skrótami i niezliczone kubki z herbatą.

Książka opowiada o sukcesach i porażkach aliantów w zmaganiach z niemiecką technologią. Jednym z ważnych miejsc tej rywalizacji była posiadłość Bletchley Park, w której w najgłębszej tajemnicy pracowali brytyjscy deszyfranci. Utajniona rezydencja 80 km od Londynu w szczytowym okresie mieściła 9 tys. osób. Wśród nich był m.in. dr Alan Mathison Turing, uznawany dziś za ojca informatyki i koncepcji sztucznej inteligencji. Maszyna matematyczna Turinga to prakomputer, który wykorzystał do łamania szyfrów.

Życie Turinga skończyło się tragicznie. Po wojnie, w 1952 r., został uznany za winnego nielegalnych wówczas w Wielkiej Brytanii kontaktów seksualnych z innym mężczyzną. Został poddany chemicznej kastracji za pomocą zastrzyku z hormonami, po którym wkrótce urosły mu piersi. Załamany, w czerwcu 1954 r. popełnił samobójstwo, zjadając jabłko zanurzone w cyjanku.

Czy rzeczywiście zostało to uwiecznione w znanym powszechnie logo (nadgryzionym jabłku) amerykańskiego giganta komputerowego Apple? To tylko jedno z wielu odniesień do współczesności, które znajdziemy w książce o brytyjskich komandosach z
II wojny światowej.

"Komandosi Iana Fleminga"
Black Publishing 2014

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski