Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Książka

Janusz Ślęzak
Amerykański klub władców świata

Przewracając kolejne strony, zastanawiałem się, kiedy natrafię na informację o Polsce. Marginalny choćby polski wątek, związany z którąś prezydenturą. Truman, Eisenhower, Kennedy, Johnson, Nixon, Ford, Carter...i nic. W części o Reaganie coś musi być! Solidarność, stan wojenny, Jan Paweł II, wiadomo... - myślałem naiwnie. Nic z tych rzeczy. Nancy Gibbs i Michael Duffy, autorzy "Klubu prezydentów", publicyści związani z amerykańskim magazynem "Time", o Polsce nie napisali ani słowa.

Do końca, aż do ostatnich rozdziałów, poświęconych Obamie. Będzie to zapewne ciosem dla licznych u nas zwolenników romantycznej koncepcji o wyjątkowym znaczeniu Polski w dziejach świata. Na pocieszenie dodam, że nie ma też choćby wzmianki o upadku muru berlińskiego, co może wydać się jeszcze bardziej zaskakujące. W końcu już w 1963 r. Kennedy wołał: "Ich bin ein Berliner" ("Jestem berlińczykiem").

Może wobec tego ocena polsko-amerykańskiego sojuszu ("Bullshit kompletny" - cytat z tygodnika "Wprost", wygłoszona przez Radosława Sikorskiego była w istocie trafną, acz obcesową diagnozą naszego miejsca w szeregu? Od 70 lat w centrum polityki zagranicznej USA, a głównie tym zagadnieniom poświęcona jest książka, pozostają stosunki z Rosją (wcześniej Związkiem Radzieckim) i Chinami, pilnowanie amerykańskich interesów na Bliskim Wschodzie oraz na półkuli zachodniej, sprawy Korei Północnej, wcześniej Wietnamu i Kuby.

Z zagadnień europejskich w rozdziałach o Clintonie zasygnalizowano zaledwie rozpad Jugosławii i krwawe konflikty etniczne na Bałkanach. Po zapoznaniu się z amerykańską hierarchią ważności łatwiej zrozumiemy, skąd biorą się takie wpadki jak np. podczas nadawania Janowi Karskiemu Prezydenckiego Medalu Wolności. Na uroczystości w Białym Domu Obamie wyrwało się jakże krzywdzące dla Polaków sformułowanie "polskie obozy śmierci". Karygodne, lecz także znamienne. Po prostu prezydenci nie zaprzątają sobie głowy Polską i jej zawiłą historią. Jako "przywódcy demokratycznego świata" mają zapewne na głowie istotniejsze kwestie.

Mimo wszystkich zastrzeżeń szczerze polecam tę książkę. To znakomita lekcja historii świata i polityki na szczytach władzy globalnego mocarstwa. Okazuje się, że ustępujący prezydenci USA w pewnym sensie nadal "urzędują", jako członkowie nieformalnego klubu. Jego podstawowym zadaniem jest pomoc aktualnemu lokatorowi Białego Domu.

Byli prezydenci podejmują się więc nieoficjalnych zagranicznych misji, doradzają w najważniejszych dla kraju i świata sprawach, udzielają się charytatywnie. Co ciekawe, w ich klubie przynależność partyjna nie ma znaczenia. Wręcz przeciwnie, zdarzało się, że przyjaźnie zawiązywały się między dawnymi rywalami z Partii Demokratycznej i Republikańskiej.

Książka jest stosunkowo gruba (600 stron, nie licząc obszernych przypisów), ale połyka się ją błyskawicznie, w czym z pewnością zasługa polskiej redakcji oraz tłumaczenia autorstwa Mariusza Gądka.

Nancy Gibbs, Michael Duffy "Klub prezydentów. Kulisy najbardziej ekskluzywnego klubu świata", Znak 2014

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski