W tym właśnie celu spośród 20 tys. polskich oficerów przetrzymywanych w obozach jenieckich wyselekcjonowano grupę tych, którzy wyrażali chęć współpracy z władzami sowieckimi, a następnie umieszczono w tzw. willi rozkoszy w Małachowce pod Moskwą.
Koncepcję tworzenia "polskich oddziałów Armii Czerwonej" przerwało wprawdzie zawarcie umowy Sikorski-Majski i formowanie armii gen. Andersa, ale Stalin ochoczo wrócił do niej po zerwaniu stosunków z rządem londyńskim. Teraz już nic nie stało na przeszkodzie, by u boku Armii Czerwonej mogły się pojawić polskie oddziały.
"Janczarzy Berlinga" to tytuł nieprzypadkowy. Otóż głównym zwolennikiem i inicjatorem budowania polskich oddziałów wojskowych pod egidą Stalina był ppłk Zygmunt Berling. On to już na początku wojny postawił na ZSRR i z nim wiązał swoją wojskową przyszłość. Co sprawiło, że ten wysokiej rangi oficer WP wybrał zdradę i przeszedł na służbę obcego mocarstwa? Dr Kisielewski udziela tu jednoznacznej odpowiedzi: ambicja.
To ona właśnie skłoniła Berlinga do zaoferowania swoich usług Stalinowi. A Stalin rzeczywiście potrzebował dowódcy, który stanie na czele jego polskich oddziałów. Najlepszy byłby oczywiście jakiś generał i próby skaptowania takich podjęto, ale jak wiemy, nie okazały się skuteczne. Jednym z najwyższych stopniem wśród chętnych do współpracy był właśnie Berling, wzięto więc jego, a we właściwym momencie awansowano najpierw na pułkownika, a później na generała.
Opisując formowanie dywizji kościuszkowskiej dr Kisielewski przypomina sprawę dziś zapomnianą (pisał o niej przed laty w jednej ze swoich książek Tadeusz Żenczy-kowski), a w tamtym czasie niezwykle ważną. Otóż o kontrolę nad tworzoną jednostką rywalizowały trzy ośrodki: Berling i jego ludzie, Związek Patriotów Polskich z Wandą Wasilewską na czele oraz Centralne Biuro Komunistów Polski (a nie Polskich, jak dotychczas pisano).
Berling uważał, że ton nowej, wyzwolonej i demokratycznej Polsce nadawać będą on i weterani jego armii jako ci, którzy przynieśli krajowi wolność. Widać tu wyraźnie fascynację przykładem Piłsudskiego i jego roli po 1926 r. Znacząca jest w tym kontekście wypowiedź Alfreda Lampego, który po wizycie w Sielcach nad Oką miał powiedzieć: "Pachnie u was bardziej Pierwszą Brygadą niż Pierwszą Dywizją"…
Z kolei Wasilewska i ZPP grali swoją własną grę, w której na takie fanaberie jak rządy wojskowych w przyszłej Polsce nie było miejsca. Rządzić mieli komuniści, czyli oni, a wojsko sowieckim wzorem miało być ściśle podporządkowane partii. Wreszcie trzecia grupa - CBKP - skupiało najbardziej ortodoksyjnych komunistów, którzy uważali, że wojsko w ogóle nie jest potrzebne, bo mamy wszak przecież Armię Czerwoną. Spór rozsądził Stalin według swoich długofalowych politycznych potrzeb, rację przyznając Wasilewskiej. Wojsko miało być ramieniem partii i posłużyć do zdobycia, a potem utrzymania władzy. I tak też się stało.
Tadeusz A. Kisielewski "Janczarzy Berlinga", Rebis, Poznań 2014.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?