Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Księgarze sieci Matras walczą o przyszłość

Urszula Wolak
Anna Kaczmarz
Kontrowersje. Trwa konflikt między prezesem a pracownikami znanej firmy księgarskiej. Wypływają kolejne nagrania, które - zdaniem pracowników - są dowodem na mobbing.

W artykule "Wojna domowa w Matrasie" (opublikowanym w sobotę) pisaliśmy o nagraniu nadesłanym przez pracowników jednej z największych firm księgarskich w kraju. Ich zdaniem, dowodzi ono, że prezes spółki zwalnia pracowników, stosując nielegalne metody. W związku z tym poprosiliśmy prawnika Michała Kroka z Kancelarii Radców Prawnych Zofia Krok Rafał Kopeć Michał Krok Sp.p., by ocenił działania pracowników i prezesa Matrasu, który uważa, że nagranie zostało zmontowane.

- Nagrywanie czyichś wypowiedzi przez osoby nieuprawnione, które chcą w ten sposób uzyskać jakieś informacje, jest traktowane jak stosowanie podsłuchu (art. 267. par. 3. Kodeksu karnego) - mówi mecenas Michał Krok. Uważa on także, że wypowiedź prezesa z nagrania nie wskazuje na żadne działania niezgodne z prawem. Pomysł wysyłania pracowników na trzy miesiące do pracy w innej miejscowości mógłby zostać różnie oceniony przez sąd, ale wszystko zależy od treści umów o pracę, regulaminów pracy lub układów zbiorowych.

- Polityka redukcji zatrudnienia nie jest przecież niczym nadzwyczajnym, wszystko zależy od tego, jakimi metodami jest prowadzona - mówi Krok. Mecenas podkreśla, że można redukować zatrudnienie zgodnie z prawem lub - świadomie, bądź nie - łamać uprawnienia pracownicze, chociaż z perspektywy pracownika ocena redukcji zatrudnienia prawie zawsze będzie negatywna.

- Nagrana wypowiedź nie wskazuje na środki niedopuszczalne prawem pracy, chociaż odnosi się do pozbawiania kogoś pracy. Jeżeli nie mamy innych dowodów na niezgodne z prawem działanie Matrasu, to pisanie o bezprawności jest zdecydowanie za daleko idące - ocenia w rozmowie z "Dziennikiem Polskim" mecenas Krok.

Pracownicy Matrasu jednak nie ustępują i nadsyłają kolejne nagrania z udziałem, jak zapewniają, prezesa firmy. Ich zdaniem dowodzą one, że prezes Rutowicz obchodzi prawo do otrzymywania przez pracowników wynagrodzenia za nadgodziny.
Udało nam się skontaktować z grupą, która dąży do usunięcia prezesa Mariusza Rutowicza ze stanowiska. Nikt z jej przedstawicieli nie chce jednak ujawniać swojego nazwiska. Nie wiadomo też, czy internetowy blog publikowany pod tytułem matrasksiegarniebezmariuszarutowicza.pl tworzą zwolnieni, czy też obecni pracownicy firmy. Udało nam się jedynie ustalić, że są związani z działalnością Matrasu od samego początku.

"Wiemy, ile wysiłku pracownicy włożyli w rozwój firmy. Najlepszym przykładem są osoby z Katowic - część z nich zostawiła rodziny, inni odłożyli prywatne, życiowe plany na później. Poświęcili swoje życie Matrasowi, a Matras dał im możliwość rozwoju. Była to współpraca na najwyższym poziomie. A przez Prezesa Rutowicza zostali potraktowani jak tania siła robocza, poszli w odstawkę, bo byli lojalni wobec Prezesa założyciela Matrasu Jana Sierackiego" - taką odpowiedź otrzymaliśmy w anonimowym mailu.

Jeżeli sprawa trafi do sądu, twórcy bloga zapowiadają, że zjawią się tam na pewno. "Ale sami nie chcemy do tego doprowadzić. Zresztą słowa Prezesa o konsekwencjach prawnych, póki co, też są czcze. Mamy nadzieję, że sprawa rozwiąże się w inny sposób. Wierzymy, że nowy właściciel, albo obecny większościowy udziałowiec, zrozumie, że potencjał Matrasu tkwi w pracownikach i nie należy ich dyskryminować" - piszą.

Matras ma zostać niedługo sprzedany. Mówi się, że może być warty nawet 45 mln zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski