Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Księgowe kruczki, czyli długi szpitali nie będą spłacane

Dorota Stec-Fus
Dług Szpitala im. S. Żreromskiego w Krakowie wynosi 13,9 mln zł
Dług Szpitala im. S. Żreromskiego w Krakowie wynosi 13,9 mln zł fot. Anna Kaczmarz
Podległe prezydentowi Krakowa Szpitale im. S. Żeromskiego i im. G. Narutowicza są najbardziej zadłużone.

Krakowskie szpitale znalazły się wśród 50 najbardziej zadłużonych lecznic w Polsce. „Żeromski” z 13,9 mln zł długu „uplasował się” na 23. miejscu, „Narutowicz” zalegający ze spłatą 8,2 mln widnieje na 35. pozycji.

Ale niektóre znacznie od nich mniejsze szpitale powiatowe również toną w długach. Np. lecznica wadowicka powinna jak najszybciej oddać 6,6 mln zł, placówka w Myślenicach - 6,4 mln zł.

Jednostki podległe marszałkowi województwa małopolskiego mają się nieco lepiej. Najbardziej zadłużony Szpital im. Babińskiego zalega wierzycielom 1,4 mln zł, szpital w Nowym Sączu - 313 tys. zł. Ogółem zadłużenie lecznic marszałkowskich wynosi 1,8 mln zł, czyli o ponad milion więcej niż przed rokiem.

Podawane dotąd kwoty to zobowiązania wymagalne, czyli takie, których termin płatności już minął. Znacznie od nich większe są jednak tzw. zobowiązania krótkoterminowe ( które należy spłacić w ciągu roku). Lecznice marszałkowskie mają ich na swym koncie aż 154 mln, czyli o 21 mln więcej niż przed rokiem! Sam Szpital im. Rydygiera musi spłacić najpóźniej w ciągu 12 miesięcy aż 34 mln, Szpital im. Jana Pawła II - 33 mln zł. Ale to mało prawdopodobne.

Szpitalom nie pomogą w tym organy prowadzące, czyli samorządy, choć w myśl nowelizacji ustawy o działalności leczniczej mają taki obowiązek. Dlaczego? Bo wprowadzone w ub. roku przepisy dają szerokie pole do tzw. kreatywnej księgowości i samorządy skrzętnie z tego korzystają.

Michał Marszałek, dyrektor Biura do spraw Ochrony Zdrowia krakowskiego magistratu, wyjaśnia, że prezydent musiałby pokryć zobowiązania „Żeromskiego” i „Narutowicza” jedynie wówczas, gdyby strata tych placówek była mniejsza od kosztów amortyzacji. Z tonu przesłanego e-maila nie wynika jednak, by magistrat brał to pod uwagę. Decyzje zapadną w lipcu.

- Amortyzacja plus 5 procent jej wartości przekracza wysokość zadłużenia naszego szpitala - Józef Tomal, starosta myślenicki, argumentuje, dlaczego nie będzie dawał pieniędzy na spłatę jego wierzycieli. Musiał uczynić to w ub. roku i wysupłać 300 tys. zł. Dzięki temu szpital dokonał inwestycji, od której teraz liczy amortyzację.

Również Bartosz Kaliński, starosta wadowicki, nie pokryje długów „swego” szpitala. - Wzywamy dyrektora do podjęcia działań restrukturyzacyjnych. Podejmujemy również działania, aby wspomóc szpital - dodaje Kaliński.

Marszałek województwa także nie widzi potrzeby spłacania zobowiązań swych placówek, gdyż - jak zauważa Marta Przybyło z biura prasowego urzędu - „nie wystąpiła strata, która nie została pokryta amortyzacją”.

- Nie sądzę, by władze jakiegokolwiek samorządu w Polsce uregulowały zobowiązania podległych sobie jednostek - komentuje Rafał Janiszewski, ekspert ds. szpitalnictwa. - Minister zdrowia, nakładając na nich ten obowiązek, nie myślał o faktycznej spłacie; jest oczywiste, że samorządy nie są w stanie wydać na ten cel 11 mld zł (tyle wynosi zadłużenie wszystkich szpitali w Polsce). Chciał zmusić samorządy do wzmocnienia nadzoru nad placówkami, by te racjonalnie gospodarowały pieniędzmi - mówi ekspert.

Ale kreatywna księgowość długów nie likwiduje, lecz jedynie odracza ich spłatę. Co zatem dalej? Milena Kruszewska, rzeczniczka resortu zdrowia, na nasze pytanie odpowiada dyplomatycznie: - Analizujemy, jak rozwiązać sytuację w tym obszarze.

Rafał Janiszewski uważa, że rachuby niektórych na spłatę zaciągniętych przez nich długów przez kasę państwa są nierealne. Równocześnie w październiku br. rusza reforma, wprowadzająca sieć szpitali (placówki, które się w niej znajdą, będą miały zagwarantowane finansowanie), która daje im względną stabilność jedynie w odniesieniu do bieżącej działalności. Gwarantowane pieniądze z pewnością nie wystarczą na uregulowanie starych długów. Ekspert uważa, że najwyższy czas, by najbardziej zadłużone placówki już dzisiaj rozpoczęły przygotowania do radykalnych zmian. Jedna z możliwości to łączenie jednostek, które umożliwi np. lepsze wykorzystanie sprzętu medycznego, wymusi inne podejście do pracy i inną jej organizację.

W przeciwnym razie w nieodległej przyszłości staną one przed tym razem realną groźbą likwidacji. Na pomoc państwa nie powinny liczyć tym bardziej, że chętnych do sieci jest i tak więcej niż miejsc.

WIDEO: Jakie mięso jest najzdrowsze?

Źródło: Dzień Dobry TVN/x-news

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski