Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto da więcej

Redakcja
Rodzina Cyranów od 14 lat zajmuje dwupokojowe mieszkanie w jednym z bloków przy ul. Sienkiewicza. Kiedy małżeństwo się nim zainteresowało, był to pustostan zalany wodą z przeciekającego dachu. Na środku pokoju były zwęglone konary, pozostałość po ognisku rozpalonym przez dzikich lokatorów.

NOWY SĄCZ. - Komornik chce sprzedać mieszkanie razem z moją rodziną - mówi zrozpaczony Robert Cyran

Na 2 lutego wyznaczono termin licytacji dwupokojowego mieszkania, w którym od 14 lat mieszka rodzina Cyranów. Lokal ma być sprzedany razem z lokatorami, którzy przed laty wpadli w finansowe tarapaty i nie są w stanie wyjść z długów.

- Tego mieszkania na ostatnim piętrze nikt nie chciał, bo było regularnie zalewane - opowiada Robert Cyran. - Dzieje się tak zresztą do dziś po każdej ulewie, na co Grodzka Spółdzielnia Mieszkaniowa dotąd nie zareagowała. Wtedy ważne dla nas było jednak to, że mamy dach nad głową. Wpłaciliśmy wkład mieszkaniowy i dwadzieścia procent wartości lokalu. Miałem pracę, więc nie musiałem się martwić o przyszłość.
Robert Cyran pracował wtedy w Telekomunikacji w Katowicach. Stała praca dawała mu komfort regularnego opłacania rachunków. Gdy stracił zatrudnienie, zaczęły się kłopoty. W Nowym Sączu nie mógł znaleźć stałego zajęcia, więc był skazany na dorywcze prace. Niektóre trwały nawet kilka miesięcy, jak ta w PKS-ie, gdzie przyjęto go na stanowisko rewizora. Problem w tym, że usługi te wkrótce zlecono krakowskiej firmie, która okazała się niesolidnym pracodawcą.
- Pracowałem po piętnaście godzin dziennie, oczywiście bez umowy, więc zawsze były problemy z wypłatą - opowiada Robert Cyran. - Dostawałem jakieś pieniądze, ale nieregularnie, więc przychodziłem do pracy głodny. Dokarmiali mnie kierowcy, bo wiedzieli, że mam kłopoty. Sąd pracy zdecydował, że firma ma mi wypłacić zaległe należności, ale dotąd nie dostałem ani złotówki.
Robert Cyran rozstał się z firmą i zaczął gorączkowo szukać nowej posady. Był m.in. ochroniarzem w dwóch dużych marketach, ale i tam długo nie zagrzał miejsca. Pojawiły się problemy z wypłatą, w końcu, po wielokrotnych interwencjach, wręczono mu marne grosze za długie dyżury. Dziś jest gotowy podjąć każdą pracę. Jak mówi, może sprzątać, pomóc w transporcie mebli, słowem zrobi wszystko, byle przynieść do domu jakieś pieniądze.
- Od lat codziennie odwiedzam też urząd pracy, już mnie tam dobrze znają - dodaje Robert Cyran. - Niestety, żadnych ofert dla mnie nie ma. Kiedyś mi nawet powiedziano, że w moim wieku, a mam 41 lat, na zatrudnienie nie mam szans. Nie ma pracy dla monterów aparatury telewizyjnej i tyle. Owszem, raz się taka szansa pojawiła, tyle że we Wrocławiu, ale nie pojechałem na rozmowę kwalifikacyjną, bo nie miałem pieniędzy na bilet.
Rodzina Cyranów korzysta z wsparcia Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Uwzględniając wszystkie świadczenia, jakie jej przyznano, miesięczny dochód sięga 1200 zł. Wszystko to jednak nie starcza na pokrycie bieżących płatności, kupno niezbędnych lekarstw dla ciężko chorej żony i jednej z córek. Sam czynsz za mieszkanie o powierzchni 42 m kwad. to prawie 400 zł. A do tego dochodzą rachunki za gaz i energię.
- Pan Cyran miał przyznany dodatek mieszkaniowy w wysokości 192 zł, ale musieliśmy go cofnąć, bo nie regulował różnicy, którą musiał już płacić we własnym zakresie - mówi dyrektor MOPS, Józefa Pieczkowska, i dodaje, że rodzina ta korzysta z wszelkich form pomocy dopuszczonej przez prawo.
- Nie mogłem dopłacać do dodatku mieszkaniowego, bo mnie na to nie stać - broni się Robert Cyran. - Tylko dzisiaj żona dostała recepty na leki, za które musiałbym zapłacić ponad 100 zł. Części z nich nie zrealizuję, bo po prostu nie mam pieniędzy. Bywa, że brakuje nam na jedzenie. Gdyby nie sąsiedzi, czy policjanci z pobliskiej komendy, to byłoby naprawdę ciężko. Pomagają, bo wiedzą, że nie jesteśmy patologiczną rodziną, ja nie piję, nie palę. Wiedzą, że szukam pracy, ale nie mogę jej znaleźć, więc starają się pomóc.
Dobrą opinię o rodzinie Cyranów mają też pracownicy biura komornika sądowego, który ogłosił licytację mieszkania przy ul. Sienkiewicza. Tłumaczą, że trzeba było wszcząć procedurę, bo domagali się tego wierzyciele. Jacy? Tego nikt nie chce powiedzieć. Nie dowiedzieliśmy się tam także, jaka jest wielkość długu ciążącego na tej rodzinie. Nie wie tego zresztą nawet sam Robert Cyran.
- Pogubiłem się już w tym wszystkim - wyznaje. - Wiem tylko, że ogłoszono licytację nieruchomości wraz z lokatorami, co oznacza, że w lutym ktoś może kupić mieszkanie razem z moją rodziną. To jakiś koszmar.
Wartość mieszkania oszacowano na 49 tys. zł, natomiast cenę wywoławczą ustanowiono na poziomie 37 tys. zł. Jednym z wierzycieli, który chce odzyskać zaległości czynszowe jest Grodzka Spółdzielnia Mieszkaniowa. Jej prezes, Piotr Polek, tłumaczy, że to bolesna konieczność, bo w największej sądeckiej spółdzielni wielomiesięczne zaległości w opłatach ma ponad pół tysiąca rodzin, a dług z tego tytułu przekroczył już 2,7 mln zł. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że być może licytacja nie przyniesie skutku, bo jest mało prawdopodobne, by znalazł się chętny na kupno mieszkania, w którym żyje czteroosobowa rodzina.
- W Nowym Sączu jeszcze się to nie zdarzyło - przyznaje Piotr Polek.
Dla Roberta Cyrana to żadne pocieszenie. On sam wcale się nie upiera, by zostać w lokalu wystawionym na licytację.
- Nie chcę tego mieszkania, bo nie stać mnie na jego utrzymanie - stwierdza z naciskiem. - Będę się starał o lokal socjalny. Mogę mieszkać gdziekolwiek, byleby rachunki były niższe. Jeśli w końcu znajdę pracę, to jakoś stanę na nogi i może wyjdę z tych długów. Muszę w to wierzyć, żeby nie zwariować.
PAWEŁ SZELIGA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski