– Pani mąż i Pana tato, Krzysztof Niedźwiedzki, to tak zapracowany człowiek, że nawet nagrodę dla Trenera Roku trzeba było za niego odebrać...
Zofia Niedźwiedzka: – Teraz jest na zawodach w Kazachstanie, na akademickich mistrzostwach świata. Tam jego podopieczni zdobywają medale, już były złote. Czasami, jak trzeba za niego coś załatwić, to załatwiamy. Konrad też cały czas wyjeżdża. Przez większość roku nie mam chłopaków w domu. Nie jest łatwo być żoną i matką przy sportowcach.
– A mąż jak zareagował na informację o tym wyróżnieniu?
Z.N.: – Naprawdę był bardzo zaskoczony. Jest ogromnie szczęśliwy, prosił, by serdecznie podziękować za wyróżnienie. Czuje się doceniony, pierwszy raz został w ten sposób uhonorowany. Na ten medal olimpijski (srebro drużyny kobiet w Soczi – przyp.) ciężko pracował przez 30 lat.
– Cała rodzina jest łyżwiarska (Zofia Niedźwiedzka też uprawiała ten sport – przyp.). W domu rozmawiacie o łyżwach czy jest zakaz poruszania tego tematu?
Konrad Niedźwiedzki: – Nie dałoby się wyegzekwować takiego zakazu. To jeden z głównych tematów w domu. Chociaż próbujemy poruszać inne tematy mamy, żeby nie czuła się odosobniona (śmiech).
Z.N.: – Tego łyżwiarstwa nie mam jak uniknąć. Po 22 latach przeniosłam się z Technikum Hotelarskiego, gdzie uczyłam wychowania fizycznego, do Szkoły Mistrzostwa Sportowego. A tam łyżwiarstwo też jest.
– Czy po sukcesach widać w Zakopanem, że zainteresowanie łyżwiarstwem jest większe?
K.N.: – Jest dużo ludzi. Teraz mam treningi na COS-ie, tor jest zapełniony. Przyjechały praktycznie wszystkie kadry, lodowisko tętni życiem. Byłoby lepiej, gdyby powstał tam dach.
Wtedy nie tylko my, ale także reszta świata chętnie by przesiadywała w Zakopanem. Są możliwości do powstania takiego obiektu. Jego budowa rozwiązałaby wiele naszych problemów. Byłby to kolejny krok do przodu w rozwoju łyżwiarstwa.
Z.N.: – Dla mnie osobiście też byłoby lepiej, bo i mąż, i syn mogliby być więcej w domu.
– Gdy kilka lat temu trener Krzysztof Niedźwiedzki rozstawał się z reprezentacją, to jednym z powodów, który podał, było: „Żona chce, żebym w końcu był więcej w domu”...
Z.N.: – Zgadza się, ja jestem za tym, żeby był jak najwięcej w domu. Czasem nawet go pytam: Na którym ja jestem miejscu? Czy praca jest pierwsza, a ja druga? Oczywiście odpowiada, że to ja jestem najważniejsza.
Doskonale wiem, jak on kocha łyżwiarstwo, tę pracę, że wkłada w nią całe serce. Nie mogę mu przecież tego zabronić. Nie wiem, czy będę go miała w domu, jeśli ten tor nie powstanie. Inaczej jest, gdy wyjeżdża się tylko na zawody w weekendy.
– Panie Konradzie, Pan wśród Asów był piąty. Jak odbiera ten wynik?
K.N.: – To dla mnie zaskoczenie, bo w tym plebiscycie nigdy nie udało mi się być w czołowej dziesiątce. A jak popatrzę na tych, którzy byli przede mną, to gdybym sam typował, to też siebie umieściłbym za nimi. Wynikowo i medialnie oni byli mocniejsi. Myślę, że to dobre miejsce, jestem bardzo zadowolony.
– Można by wbić Panu „szpileczkę”, że to Pana... najlepszy w tym sezonie indywidualny wynik. W Pucharze Świata na 1500 m najwyżej był Pan szósty.
K.N.: – Nie ma problemu (śmiech). Sam robię takie żarty, zresztą nie tylko ja. Jest to w jakiś sposób „zaklęte”, że nie mogę być na podium. Pracujemy nad tym – ja i inni ludzie – by było lepiej, żeby to „odczarować”.
– Te wasze wyróżnienia w plebiscycie to nagroda dla całego łyżwiarstwa szybkiego?
K.N.: – Myślę, że tak. Za te dwa teamy, którym dobrze poszło na igrzyskach w Soczi i na ubiegłorocznych mistrzostwach świata (w obu przypadkach żeńska drużyna zdobyła srebrne medale, a męska brązowe – przyp.). Myślę, że nominowanie nas, łyżwiarzy, do takiego grona jest jak najbardziej zasłużone.
– Ile głosów oddał Pan na siebie?
K.N.: – Oczywiście żadnego. Doceniam, że ktoś mnie wyróżnił i umieścił na liście kandydatów, ale staram się nie interesować takimi sprawami, tylko robić to, w czym jestem dobry. Takie rzeczy zostawiam kibicom.
– A mama choć raz zagłosowała na syna?
Z.N.: – A wie Pan, że nie.
– To skąd taka liczba głosów? Bo żeby być w dziesiątce, trzeba było ich uzbierać sporo. Kto mógł głosować?
Z.N.: – Nie wiem, może jakieś fanki (śmiech).
K.N.: – Ja mam nadzieję, że fanki (śmiech).
Z.N.: – Myślę, że wszyscy, którzy wierzą w Konrada.
K.N.: – O łyżwiarstwie jest teraz dużo głośniej niż kiedyś. Odnosimy duże sukcesy, to dla nas dobry moment. Pewnie to też przyczyniło się do tego, że w plebiscycie jestem tak wysoko.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?