Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto grał u siebie, ten zwyciężał

Redakcja
Pojedynek bramkarza Orkana Piotra Kołodzieja z napastnikiem Wiatru Krzysztofem Trutym Fot. Maciej Zubek
Pojedynek bramkarza Orkana Piotra Kołodzieja z napastnikiem Wiatru Krzysztofem Trutym Fot. Maciej Zubek
Zapora Kluszkowce pokonała na swoim stadionie 2-1 Czarnych Czarny Dunajec. Mecz miał dosyć niespodziewany przebieg. W pierwszej połowie bramki nie padły, choć obie drużyny miały ku temu okazje.

Pojedynek bramkarza Orkana Piotra Kołodzieja z napastnikiem Wiatru Krzysztofem Trutym Fot. Maciej Zubek

PIŁKARSKA KLASA A. We wszystkich niedzielnych spotkaniach z kompletu punktów cieszyli się gospodarze

Ze strony gości w 21 min minimalnie spudłował Bulas, a w 23 min po uderzeniu Pająka zmierzającą do bramki piłkę w ostatnim momencie wybił S. Janczy. Z kolei gospodarze najlepszą sytuację w tej części gry stworzyli sobie w 28 min, ale strzał z woleja Jandury minął bramkę Czarnych. Emocję wzrosły po zmianie stron. W 69 min obrońca Zapory D. Firek sfaulował we własnym polu karnym jednego z rywali, za co ujrzał swoją drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę, a "jedenastkę" na gola dla gości zamienił Bandyk.

Grająca w osłabieniu Zapora nie poprzestała jednak na atakach i najpierw w 72 min Bańka po dograniu Jarząbka zdobył bramkę kontaktową, a dwie minuty później znów po podaniu Jarząbka na listę strzelców wpisał się Potoczak. W 79 min gospodarze grali jeszcze mocniej osłabieni, bowiem los D. Firka podzielił Plewa. Gospodarze umiejętnie jednak "zamurowali" dostęp do swojej bramki i utrzymali jednobramkowe prowadzenie do końcowego gwizdka arbitra.

Udanie w roli szkoleniowca Babiej Góry Lipnica Wielka zadebiutował Tomasz Sum. Jego podopieczni pokonali na własnym boisku Jarmutę Kolex Szczawnica 3-1. - Generalnie cały czas mieliśmy mecz pod kontrolą, choć były momenty, kiedy goście mocniej przyciskali - podsumował kierownik Babiej Góry Franciszek Skoczyk. Pierwsza bramka w tym spotkaniu padła już w 3 minucie. G. Skoczyk uderzył, a bramkarz Jarmuty "wypluł" piłkę przed siebie wprost pod nogi M. Mikłusiaka. W 38 min gospodarze znów umiejętnie wykorzystali stały fragment gry. Z wolnego dośrodkował T. Mikłusiak, a Kramarz głową po koźle umieścił futbolówkę w bramce. W 58 min Kramarz cieszył się ze swojego drugiego gola. Po podaniu od P. Kucka minął obrońcę i bramkarza Jarmuty i posłał piłkę do siatki. Minutę później z jedynej - jak się okazało - bramki w meczu cieszyli się przyjezdni. Michalik uderzył precyzyjnie z 16 metrów.

W Ludźmierzu Wiatr pokonał 2-1 Orkana Raba Wyżna. Wszystkie gole w tym spotkaniu padły w pierwszej połowie. Po 20 minutach gry to gospodarze prowadzili 2-0. Najpierw indywidualną akcją popisał się Gacek, który lewą stroną przedarł się w pole karne, wykorzystał złą postawę w bramce Orkana Szklarza i posłał piłkę do bramki tuż przy bliższym słupku. Golkiper gości był także negatywnym bohaterem kolejnej akcji. Po strzale z daleka jednego z rywali nie utrzymał piłki w rękach, dopadł do niej Borkowski i zdobył dla Wiatru drugą bramkę. Za moment Szklarz usiadł na ławce rezerwowych, a wszedł za niego Kołodziej i już przy swojej pierwszej interwencji uratował Orkana od straty trzeciego gola, kiedy instynktownie odbił uderzenie Borkowskiego. Tuż przed końcem pierwszej połowy goście po akcji swojego kapitana K. Bochnaka zdobyli bramkę kontaktową. To był jedyny celny strzał przyjezdnych w tej części gry! Po zmianie stron kibice byli świadkami festiwalu niewykorzystanych okazji z obu stron. W szeregach Wiatru szczególnie Borkowski, Bobek i Gacek pudłowali w dogodnych sytuacjach, a wśród gości szalenie nieskuteczny był - autor trzech goli przed tygodniem - Filipek.
Nie udał się kompletnie pierwszy mecz w roli szkoleniowca Chabówki Wojciechowi Wróblowi. Jego zespół został rozgromiony w Waksmundzie przez tamtejszy Huragan aż 0-7! To już druga z rzędu tak bolesna przegrana Chabówki w Waksmundzie. W rundzie wiosennej ubiegłego sezonu gospodarze wygrali 6-0. - Rozmiary naszego zwycięstwa mogły być jeszcze wyższe. Jedynym, który zasłużył na wyróżnienie w zespole gości był ich bramkarz. Co prawda puścił aż 7 goli, ale przy większości z nich nie miał nic do powiedzenia. Za to w 9 innych sytuacjach popisywał się udanymi interwencjami. W ofensywie Chabówka nie istniała. W przekroju 90 minut gry oddała jeden i to dosyć anemiczny celny strzał na naszą bramkę - powiedział kierownik Huraganu Marek Garcarz. W niedzielnym spotkaniu już po pierwszych 45 minutach Huragan prowadził 4-0. Worek z bramkami rozwiązał w 2 min S. Drożdż, który skorzystał z prezentu defensywy rywala. Kolejne gole padały w niemal identycznych okolicznościach: po podaniach z głębi pola, które na gole zamieniali jeszcze raz S. Drożdż, dwukrotnie B. Drożdż oraz Zagata, J. Bryja i B. Waksmundzki.

W Kacwinie w starciu beniaminków Błyskawica była lepsza od Podhala Nowy Targ. Gospodarze wygrali 3-1 i tym samym udanie zrehabilitowali się za blamaż sprzed tygodnia (0-6 z Orkanem). Podhalanie po dobrym meczu w pierwszej kolejce (wygrana z Granitem 1-0) tym razem zaprezentowali się bardzo słabo. - Gospodarze skutecznie się bronili. My biliśmy głową w mur. Zamiast szukać prostych rozwiązań, to za dużo kombinowaliśmy. Myślę, że taki kubeł zimnej wody dobrze nam zrobi - ocenił prezes Podhala Grzegorz Wrona. - Przeważaliśmy od pierwszej do ostatniej minuty. Goście oddali może dwa, albo trzy strzały na naszą bramkę. My z kolei oprócz trzech goli mieliśmy jeszcze kilka okazji na następne - stwierdził z kolei prezes Błyskawicy Marek Molitorys, który z powodu kontuzji podstawowego zawodnika musiał stanąć w bramce. Dwa pierwsze gole - w 7 i 30 min - dla gospodarzy były autorstwa Szewczyka. Oba zdobył on w podobnym stylu po akcji prawą stroną boiska. Drugą połowę lepiej zaczęli nowotarżanie, bo po sprytnym uderzeniu Ślusarka zdobyli oni gola kontaktowego. W 82 min jednak losy pojedynku ostatecznie rozstrzygnął Kubasek, który wygrał pojedynek z bramkarzem rywali i ustalił wynik meczu na 3-1 dla Błyskawicy.

Efektowne zwycięstwo przed własną publicznością zapisały Wierchy Rabka. Drużyna Zbigniewa Drożdża ograła Orawę Jabłonka 5-0. Kto wie, jakie byłyby losy tego pojedynku, gdyby w 5 min Karnicki instynktownie barkiem nie obronił strzału Janiczaka. Ta niewykorzystana okazja po raz pierwszy zemściła się na przyjezdnych w 24 min, kiedy K. Pędzimaż kapitalnym uderzeniem posłał piłkę z 20 metrów tuż pod poprzeczkę. 10 minut później gospodarze prowadzili już 2-0 za sprawą uderzenia w bliższy róg Świdra. Jeszcze przed przerwą w 36 min na 3-0 podwyższył precyzyjnym strzałem z rzutu wolnego Śmieszek. W drugiej połowie w dalszym ciągu gole zdobywali tylko gracze z Rabki. W 53 min aktywny w całym meczu Celing dostał podanie od Gacka, minął dwóch rywali i celnie przymierzył z 15 metrów. W 70 min wynik spotkania ustalił Gacek po koronkowej akcji Świdra oraz Miśkowca. W 88 min Orawa miała okazję na bramkę honorową, ale po strzale P. Jazowskiego futbolówka ostemplowała poprzeczkę.
Trzy punkty na swoim boisku zainkasował beniaminek z Czarnej Góry. Granit po zaciętym spotkaniu pokonał 3-2 faworyzowany zespół Lubania Tylmanowa. Decydujący dla losów tego spotkania okazał się pierwszy kwadrans drugiej części gry, kiedy gospodarze zdobyli wszystkie swoje bramki. - Odetchnęli kibice w Czarnej Górze po ostatnim gwizdku sędziego. Granit zainkasował pełną pulę, choć w końcówce przeżywał trudne momenty - relacjonuje Eugeniusz Gogola. - W 17 min gospodarze powinni prowadzić, ale Z. Milon nie dobiegł do świetnego zagrania Sz. Twardocha. W następnej akcji M. Lichacz dostał doskonałe podanie na głowę od M. Sarny, ale będąc sam przed bramkarzem, fatalnie spudłował strzelając nad poprzeczką.

O tym, że niewykorzystane sytuacje się mszczą, czarnogórzanie przekonali się w 25 min. Chyba druga składna akcja gości przyniosła im prowadzenie. Lewą stroną rajd przeprowadził Kasprzak, dośrodkował na środek pola karnego, a tam największym sprytem wykazał się Podgórski, który przejął piłkę i spokojnie strzelił obok interweniującego P. Gogoli. Po przerwie Granit ruszył do ataku. W 48 min wolny z 32 metrów J. Sarny trafia w poprzeczkę. W następnej akcji M. Lichacz wpada z piłką w pole karne, uprzedza Pierzchałę, który go podcina, a sędzia dyktuje karnego, którego pewnie na gola zamienia J. Sarna. W 56 min rzut rożny wykonywał J. Sarna, na bliższy słupek wskakuje Z. Milon, uderza głową po koźle, piłka odbija się od słupka i wpada do bramki. Granit nadal atakował. W 59 min po błędzie Ciesielki A. Gogola przejmuje piłkę, zagrywa do Sz. Twardosza na 5. metr ten jeszcze do boku do Z. Milona który pakuję ją do pustej bramki. Usatysfakcjonowani prowadzeniem gospodarze w 76 min popełniają fatalny błąd. Grający z konieczności w obronie K. Sarna stracił piłkę we własnym polu karnym, co wykorzystał Podgórski. (MZ)

Liczba kolejki

5 - tyle spotkań czekali gracze Babiej Góry Lipnica Wielka na pierwsze zwycięstwo nad zespołem Jarmuty Szczawnica. We wcześniejszych czterech ligowych spotkaniach w sezonach 2009/10 oraz 2010/11 z tą drużyną, zespół z Lipnicy zdobył jedynie punkt, remisując 1-1. W pozostałych trzech meczach Jarmuta zwyciężała kolejno 3-2, 1-0 oraz 6-0.

Bohater kolejki

Bartłomiej Drożdż - pomocnik Huraganu Waksmund był pierwszoplanową postacią pojedynku z Chabówką. Miał udział aż przy pięciu z siedmiu zdobytych przez swój zespół golach. Dwa razy sam wpisał się na listę strzelców, wykorzystując sytuację sam na sam z bramkarzem rywali, a trzy razy inicjował akcje, po których bramki zdobywali jego partnerzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski