Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto jest winny pomylenia ciał ofiar [WIDEO]

Włodzimierz Knap
Na razie przeprowadzono 27 ekshumacji
Na razie przeprowadzono 27 ekshumacji Fot. Adam Wojnar
Katastrofa smoleńska. Po tragedii z 10 kwietnia 2010 roku zarówno polscy prokuratorzy, jak i politycy zachowywali się biernie.

W trumnie prezydenta Lecha Kaczyńskiego ujawniono fragmenty ciał dwóch innych osób - poinformował wczoraj na konferencji Marek Pasionek, zastępca prokuratora generalnego, który nadzoruje Zespół Śledczy nr 1 Prokuratury Krajowej zajmujący się wyjaśnianiem przyczyn i mechanizmów katastrofy smoleńskiej. Aby osiągnąć ten cel, prokuratorzy zarządzili rok temu ekshumację wszystkich ofiar z 10 kwietnia 2010 r.

WIDEO: Marek Pasionek: W dziewięciu trumnach znaleziono ciała innych ofiar katastrofy smoleńskiej

Dotychczas przeprowadzono 27 ekshumacji. W 12 przypadkach okazało się, że w jednej trumnie były części ciał więcej niż jednej osoby, a w skrajnym przypadku - gen. Bronisława Kwiatkowskiego - aż ośmiu. W dwóch przypadkach doszło do zamiany ciał: Piotra Nurowskiego i Mariusza Handzlika.

Ostatnie szczątki mają zostać wydobyte w kwietniu 2018 r. Prok. Pasionek nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy przeprowadzone ekshumacje mogą dowodzić zamachu. Podkreślał, że badania są skomplikowane i czasochłonne.

W przypadku ciała byłego prezydenta sprawa wydaje się nieco zagadkowa. Dlaczego? Bo sekcję Lecha Kaczyńskiego przeprowadzono w nocy z 10 na 11 kwietnia 2010 r. Były prezydent był jedyną ofiarą, której sekcję przeprowadzali rosyjscy lekarze w Smoleńsku, w obecności płk. Krzysztofa Parulskiego, wtedy naczelnego prokuratora wojskowego. Trumna z ciałem prezydenta przyleciała do Warszawy 11 kwietnia. Tam została otwarta, zwłoki z niej wyjęto i przeniesiono do innej trumny, którą potem przewieziono na Wawel. Ciała pozostałych 95 ofiar przewieziono do Moskwy i tam w Instytucie Ekspertyz Sądowych poddano badaniom.

- Elementarzem prawniczym jest to, że prokuratorzy decydują i odpowiadają za identyfikacje zwłok i ekshumacje - mówi prof. Stanisław Waltoś z UJ, znawca procedury karnej. Od 31 marca 2010 r. prokuratura była samodzielna, a na jej czele od tamtego dnia stał Andrzej Seremet.

13 i 14 kwietnia 2010 r. w Zakładzie Medycyny Sądowej w Moskwie, gdzie przeprowadzano sekcje 95 ofiar katastrofy, przebywał prok. Pasionek, który 5 maja przejął prowadzenie śledztwa smoleńskiego. - Wtedy w Moskwie polscy prokuratorzy poinformowali mnie, że sekcje zostały zakończone bez ich udziału - tłumaczył się wczoraj Pasionek, pytany, dlaczego nie bił na alarm, wiedząc o karygodnych zachowaniach Rosjan.

Nie ulega wątpliwości, że polscy politycy i prokuratorzy ponoszą sporą część odpowiedzialności za to, iż Rosjanie, jak widać, mogli do trumien wkładać dowolne szczątki ofiar.

W przypadku polityków chodzi o odpowiedzialność polityczną, zwłaszcza Donalda Tuska, ówczesnego premiera, oraz Ewy Kopacz, wtedy minister zdrowia, która pojechała do Moskwy pomagać rodzinom ofiar, ale też potem zapewniała, że Rosjanie wykazali się wielką starannością przy identyfikacji .

- Odpowiedzialność polityczną ponosi Donald Tusk. Powinien stanąć przed Trybunałem Stanu - mówi prof. Jadwiga Staniszkis, socjolog z PAN. Jej zdaniem Tusk winny jest głównie temu, że oddał śledztwo w sprawie katastrofy Rosjanom. - Mógł się twardo postawić na początku, zażądać zwrotu wraku. Może by te żądania spełnili.

Od 12 do 16 kwietnia w Moskwie zidentyfikowano i dokonano oględzin 75 ciał, a następnie przywieziono je do kraju. Pozostałe były w wielu kawałkach, które musieli badać genetycy.

- Czynności te były prowadzone przez śledczych i prokuratorów rosyjskich przy udziale przedstawicieli rodzin zmarłych, polskiego psychologa i 21-osobowego zespołu naszych biegłych - przypomina prok. Seremet. Przyznaje jednak: - Nasi prokuratorzy wojskowi w Moskwie nie mieli możliwości samodzielnego wykonywania czynności procesowych, jak nie mieliby ich rosyjscy w Polsce.

- Źle się stało, że trumny nie zostały otwarte po przylocie do Polski - mówi prof. Piotr Kruszyński, karnista z UW.

Prok. Seremet twierdzi, że żaden z prokuratorów nie wydawał zakazu otwierania trumien po ich sprowadzeniu. W pierwszych miesiącach po katastrofie takiej konieczności nie widziały też rodziny ofiar. To się zmieniło, gdy prokuratorzy i część rodzin zauważyli, że przesyłana z Rosji dokumentacja nie może być prawdziwa, bo np. w przypadku Zbigniewa Wassermanna opisano stan narządu wyciętego w czasie operacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski