Według ZAiKS-u akcja ma charakter populistyczny w celu uniknięcia przez wielkie koncerny opłaty reprograficznej (zwanej podatkiem od piractwa), którą mają zostać objęte smartfony i tablety. Stowarzyszenie zapewnia, że ceny tych urządzeń, wbrew obawom konsumentów, nie powinny znacząco wzrosnąć.
Źródło: AIP
- Przepraszam, że zabieramy państwu czas - tymi słowami Krzysztof Lewandowski, dyrektor generalny ZAiKS-u rozpoczął piątkową konferencję prasową, która była odpowiedzią na akcję "Nie płacę za pałace", wymierzoną właśnie w ZAiKS. Związek Autorów i Kompozytorów Scenicznych jest przekonany o bezsensowności kampanii, za którą kryją się "nie obawa o los konsumentów, a interes wielkich koncernów, które chcą w ten sposób uniknąć opłaty reprograficznej".
Sama opłata nie jest niczym nowym. W polskim prawie funkcjonuje od 1994 roku. Odprowadzana jest od czystych nośników, takich jak kasety VHS czy płyty CD, których producenci i importerzy ponoszą jej koszty. Wraz z rozwojem technologii pojawiają się jednak nowe nośniki, takie jak smartfony i tablety, dlatego konieczne jest rozwijanie listy urządzeń, objętych opłatą reprograficzną.
Akcja "Nie płacę za pałace" została zainicjowana przez Marcina Węgrzynowskiego, fryzjera z Wałbrzycha, który wygrał z ZAiKS proces o wolne od opłat emitowanie muzyki z radia w jego salonie „Beauty”. Pokrzywdzeni podpisali się pod protestem „Nie płacę za pałace”, a teraz wspólnymi siłami zarzucają ZAiKS bogacenie się kosztem artystów i słuchaczy. Nazwa wzięła się od inwestycji stowarzyszenia, które za 4,6 mln złotych kupiło pałac w Janowicach pod Tarnowem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?