Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto pokona Assa w Nassfeld

Marek Długopolski
W Nassfeld odnajdziemy nie tylko 110 km nartostrad, snowpark, dwie wyścigowe trasy BMW xDrive Ski Movie, ale także wspaniałe tereny do jazdy poza trasami
W Nassfeld odnajdziemy nie tylko 110 km nartostrad, snowpark, dwie wyścigowe trasy BMW xDrive Ski Movie, ale także wspaniałe tereny do jazdy poza trasami nassfeld
Austria. "Schlag das Ass", najdłuższy narciarski wyścig świata, odbywa się w karynckim Nassfeld. Wystartuje w nim 800 narciarzy

25,6 km oraz 6400 m różnicy poziomów - tyle będą musieli pokonać uczestnicy narciarskiego supermaratonu w Nassfeld. Na starcie "Schlag das Ass", zwariowanego wyścigu po karynckich górach i dolinach, stanie 800 "twardzieli" z wielu krajów.

Pomysłodawcą tego niezwykłego zjazdu jest Armin Assinger, legenda austriackiego narciarstwa, a także popularny prezenter telewizyjny. Choć myśl, którą rzucił sześć lat temu, wydawała się na początku nieco szalona, od razu chwyciła. Wszyscy chcą przecież pokonać mistrza.

Nic więc dziwnego, że narciarskie zmagania w kurorcie, w którym "słońce świeci 850 godzin, czyli o sto więcej niż w północnej części Alp", trafiły na karty Księgi rekordów Guinnessa (2010 r.). W tym roku swoich sił będzie można spróbować 17 stycznia - początek o godz. 8.30.

Wszyscy na jednego
- Reguły są proste i nieskomplikowane. Trzeba być najszybszym - z uśmiechem mówi Kurt Genser z NLW Tourismus Marketing w Nassfeld. Przypomina też, że w tym roku zwycięzca będzie mógł cieszyć się nie tylko z olbrzymiego prestiżu, licznych nagród, ale także odlotowego BMW X1.

Choć więc każdy uczestnik tej imprezy przekonuje, że to tylko zabawa, przed "Schlag das Ass" trwa wielki wyścig zbrojeń. Wszyscy, którzy marzą o lokalnej sławie i prestiżu, testują narty i buty, sprawdzają smary na każdą możliwą pogodę, szykują najbardziej opływowe stroje...

A kondycja? - Też jest bardzo ważna. Choć długo jeżdżę na nartach, to już od kilku tygodni ostro trenuję, bo to spory dystans i niełatwo utrzymać się na nogach. Chcę przecież pobić mistrza - śmieje się Andreas. - Zadowolony też będę z pierwszej "trzydziestki" - przyznaje po chwili.

W tym roku na starcie - ramię w ramię, kijek w kijek - stanie ośmiuset narciarzy. Kobiet i mężczyzn, byłych sportowców i amatorów, starych i młodych. A każdy z nich będzie myślał tylko o jednym - pokonaniu Assa.

Ostra walka
Górna stacja Gartnerkofel. To tutaj rozlegnie się sygnał do boju. Nerwowe dreptanie w śniegu, szybko zamieni się w przypływ adrenaliny. Narciarze ruszą zaś do gwałtownej walki. W dwudziestoosobowych grupach - co dwie minuty, fala za falą - będą piąć się pod niewielkie wzniesienie.

- Zwykle najpierw jest krótki podbieg. To na nim można wypracować najlepszą pozycję do zjazdu. Im lepsza więc kondycja, tym większa szansa na samotny zjazd. A gdy nie ma się nikogo u boku, jest bezpieczniej - twierdzi Andreas.

A walka na stoku bywa zacięta. Narciarze starają się bowiem znaleźć możliwie najlepszą linię zjazdu. Przy wyprzedzaniu niekiedy dochodzi więc do "kontaktu". Niektórzy podczas tej operacji padają, podcinając sąsiadów, a wtedy tylko pióropusz śniegu świadczy, gdzie kończą pościg za "Assem".

Kto pierwszy dojedzie do dolnej stacji kolejnego krzesełka, ten ma większą szansę na szybszy wyjazd do jego górnej stacji. Potem czeka bowiem kolejny zjazd, wjazd... Odpocząć nie dają też liczni kibice. - Szybciej, szybciej - wszystkich zagrzewają do boju. Na wytchnienie można liczyć tylko na krzesełku lub w gondolce.

Nim dotrą do mety - przy dolnej stacji Millenium Express - będą musieli zjechać 7,6-kilometrową Carnią. To najdłuższy odcinek tego niezwykłego wyścigu - "spada się" z 1800 do 600 m n.p.m.

Gdy już wszyscy będą na dole nad stokiem rozlegnie się potężny warkot. Nie będzie to jednak lawina, a początek Red Bull Air Show, czyli niezwykłego popisu Hannesa Archa, mistrza świata w akrobacji lotniczej.

I wreszcie dekoracja. Na mecie fetowani są wszyscy. Zapewne i tym razem w stawce liczyć się będą głównie przedstawiciele krajów alpejskich - Austriacy, Niemcy, Włosi, Szwajcarzy, czy Francuzi. Może też trafią się narciarskie rodzynki z Polski?

Nassfeld w "10"
Wspomnieć wypada też, że tereny narciarskie Nassfeld zostały zaliczone do "dziesiątki" najlepszych w Austrii. Choć znajdują się niezbyt wysoko - od 1600 do ponad 2000 m n.p.m. - to z reguły śniegu tu nie brakuje.

- Za sprawą niezwykłego mikroklimatu możemy pochwalić się nie tylko najstabilniejszymi warunkami, ale również ponadprzeciętną liczbą słonecznych godzin - zapewnia Kurt Genser. I przypomina, że na nartach można tu jeździć nawet do połowy kwietnia.

Jak dostać się na górę. Najlepiej za pośrednictwem Millenium Exspress. Najdłuższa kolejka w Alpach w ciągu 17 minut dostarczy nas z Tröpolach w malowniczej dolinie Gailtal do Kofelplatz Madritsche, a więc na blisko 2000 m n.p.m. - Pokonując drogę o długości 6000 m i 1309 m różnicy poziomów - mówi Ewelina Chądzyńska z austria.info. I przypomina, że narciarze mają tu do dyspozycji 30 najnowocześniejszych kolejek i wyciągów.

Nie można oczywiście zapomnieć o snowparku, dwóch wyścigowych trasach BMW xDrive Ski Movie, ale także wspaniałych terenach do jazdy poza trasami oraz 110 km doskonale utrzymanych nartostrad. Należy też pamiętać o ponad 1000 leżaków, co czyni z Nassfeld największy słoneczny taras w Alpach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski