Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto poleci szybowcem? Na razie nie wiadomo

Arkadiusz Maciejowski
Arkadiusz Maciejowski
Dariusz Wcisło
Dariusz Wcisło Fot. Michał Gąciarz
Rozmowa. Dariusz Wcisło, przewodniczący komisji rewizyjnej Aeroklubu Krakowskiego, jeden z autorów „Skrzydeł Krakowa”, tłumaczy, jak wyobraża sobie realizację tego projektu.

- Przyznajmy, zgłoszony przez Państwa do budżetu obywatelskiego projekt „Skrzydła Krakowa”, zakładający - prócz szkoleń szybowcowych dla garstki osób - zakup trzech szybowców, wygląda tak, jakby chcieli Państwo zdobyć nowy sprzęt dla Aeroklubu Krakowskiego, kupiony za miejskie pieniądze.

- Oczywiście, z jednej strony chodziło o wsparcie naszych potrzeb, o odnowienie floty, by Kraków, prócz stadionów, nowych basenów itd. miał też nowoczesne szybowce. A z drugiej strony chodziło o stworzenie mieszkańcom możliwości odbycia darmowych szkoleń szybowcowych i zaszczepienia w nich tej pasji. Założenie było takie, że po przeprowadzeniu serii bezpłatnych szkoleń i lotów widokowych dla krakowian, nadal ze sprzętu będziemy korzystać i my, i kolejni mieszkańcy.

- Idea BO jest jednak taka, że zrealizowane zadania mają służyć mieszkańcom, nie Aeroklubowi.

- Zaznaczam od razu, że przecież my też jesteśmy mieszkańcami. A oprócz tego jesteśmy miłośnikami lotnictwa. Zgłosiliśmy swój projekt do BO, aby promować szybownictwo.

- Rozumiem jednak, że po serii kilkudziesięciu bezpłatnych szkoleń sfinansowanych w ramach BO, mieszkaniec Krakowa nie będzie mógł przyjść do Aeroklubu Krakowskiego i powiedzieć: „Mają Państwo szybowce kupione w ramach budżetu obywatelskiego, więc chcę na nich się szkolić za darmo”?

- Zacznijmy od tego, że właścicielem szybowców będzie miasto. Po zakończeniu bezpłatnych szkoleń, zapewne w drodze przetargu, miasto wybierze najlepszego operatora tego sprzętu.

- Państwo są jednak jedyną instytucją w Krakowie, która posiada odpowiednie zaplecze i ludzi do szkolenia. Więc miasto nie będzie miało pewnie wyboru i użyczy ten sprzęt Aeroklubowi.

- Jeśli tak się stanie, my oczywiście weźmiemy na siebie obowiązek utrzymywania sprzętu. I każdy mieszkaniec, bez ograniczeń, będzie mógł z niego skorzystać. Oczywiście za lot będzie trzeba zapłacić, ale te pieniądze zostaną przeznaczone na statutową działalność Aeroklubu, czyli m.in. na utrzymanie sprzętu, by można było z niego przez lata korzystać.

- W takim wypadku zostanie jednak wypaczona idea BO, gdyż ze zwycięskiego projektu skorzystać będzie mógł tylko ten, kto za to zapłaci dodatkowo. Chyba nie o to chodzi w BO?

- No dobrze, ale jak powstaje w ramach BO park czy coś w tym stylu, to przecież i tak mieszkańcy płacą za koszenie trawników, pielęgnację drzew itd. Czyli ponoszone są koszty.

- No tak, ale te koszty ponosi już gmina. Mieszkaniec nie musi płacić za każdym razem, gdy chce skorzystać np. z ogródka jordanowskiego, który został zbudowany w ramach BO. A według Państwa pomysłu, po zakończeniu skromnej puli bezpłatnych szkoleń, kolejne byłyby płatne...

- Oczywiście, że każdy płaci. Co miesiąc z naszych podatków idą pieniądze na utrzymanie tych urządzeń. Nie można więc mówić, że mieszkaniec nie płaci za utrzymanie i korzystanie z czegoś, co powstało w ramach BO.

- Jeśli przyjąć taką logikę, to może płaci, ale nie podwójnie. Poza tym kontrowersje budzi fakt, że w ramach projektu kupione mają być trzy szybowce, z czego tylko jeden dwuosobowy, do którego wchodzi kursant i instruktor. Czemu pozostałe dwa mają być jednoosobowe, którymi latać mogą tylko doświadczone osoby?

- Szkolenie jest kilkuetapowe. Po odbyciu lotów z instruktorem odbywa się też loty samodzielne. Dlatego zaproponowaliśmy zakup obu typów szybowców. A to kursant będzie mógł zdecydować, na którym etapie zakończyć szkolenie.

- Tylko wciąż nie wiadomo, o ile projekt zostanie zrealizowany, kto z tych 30 bezpłatnych szkoleń i 200 lotów widokowych skorzysta. W opisie projektu napisali Państwo, że vouchery będą rozdawane na zasadzie „kto pierwszy, ten lepszy” i że każdy będzie się mógł o nie starać. Teraz mówicie, że zasady będą jeszcze precyzowane.

- Podczas tworzenia opisu projektu wydawało nam się, że to najlepsza metoda. W opisie było jednak też zdanie, że jest to wstępna wersja regulaminu i może ulec weryfikacji.

- Czy Pana zdaniem to ma sens? Mieszkańcy już mówią o zmianie zasad w trakcie gry. Równie dobrze mogliby Państwo teraz wprowadzić zapis, że z tych szkoleń skorzystają tylko 24-latkowie urodzeni w październiku.

- Takie stwierdzenie sugeruje, że mamy złe intencje. Według mnie wszystko było uczciwie napisane. Nie czujemy się kompetentni, aby decydować, kto ma, a kto nie ma prawa skorzystać ze szkoleń. Dlatego powtarzam: zaproponowaliśmy wstępną wersję regulaminu, która zostanie doprecyzowana. Teraz jesteśmy otwarci na pomoc m.in. magistratu, aby właściwie doprecyzować te warunki. I co muszę podkreślić: nasz projekt uzyskał pozytywną opinię Rady BO i ocenę formalno-prawną.

- To jednak prezydent Jacek Majchrowski w poniedziałek ostatecznie zdecyduje, czy dopuści „Skrzydła Krakowa” do realizacji. Znają już Państwo jego decyzję?

- Nie, jeszcze nie znamy.

- Jeden z Państwa członków opłacił firmę zewnętrzną, której pracownicy pomagali zbierać głosy na Państwa projekt. Pojawiają się zarzuty, że od mieszkańców zbierane były numery PESEL i ktoś za nich oddawał głosy.

- Ja nie stałem przy tych ankieterach. Z moich informacji wynika jednak, że wszystko odbywało się zgodnie z prawem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski