Głębokie na prawie metr wykopy przegrodziły leśną drogę prowadzącą przez masyw Bartniej Góry pomiędzy Gorlicami i Bielanką. Powstały na prywatnym terenie, by ukrócić szaleństwa osób rozjeżdżających las motocyklami crossowymi i quadami.
- Ludzie są zdesperowani, bo nikt nie potrafi im pomóc. Quady i motory to plaga w Beskidzie Niskim - mówi nam mieszkaniec wsi pod Gorlicami.
Problem dotyczy jednak także innych części Małopolski - pojazdy pędzące po lesie można spotkać m.in. w otulinie Tatrzańskiego Parku Narodowego, w Gorczańskim Parku Narodowym, w Beskidach i na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Miłośnicy off-roadu nie tylko niszczą przyrodę, ale też zagrażają turystom na szlakach.
Niebezpieczne spotkanie z motocyklem przeżyła w lesie w Szczyglicach pod Krakowem nasza Czytelniczka.
- Na szczęście udało mi się zeskoczyć z roweru i wbiec trzy kroki na zbocze wąwozu. Ale motocyklista przejechał po rowerze i powiedział: "Wiesz co, odkupię ci go, żebyś nie myślała, że wszyscy crossowcy to ch…". Nie wzywałam policji, bo przecież uciekłby. Nie jestem osiłkiem, żeby zatrzymać go siłą. A roweru nie odkupił - mówi Agnieszka.
Kom. Agnieszka Giżyńska z Wydziału Prewencji KWP w Krakowie tłumaczy, że policja prowadzi wspólne akcje ze Strażami Parków Narodowych, Strażą Leśną i Strażą Graniczną. Często jednak kierowcy off-roadowi wymykają się kontrolom w lasach. - A szanse na ich identyfikacje są żadne. Pojazdy nie mają rejestracji, a kierowcy w kaskach na głowach też są nie do rozpoznania - mówi kom. Agnieszka Giżyńska.
Kłopoty z poddaniem takich osób kontroli potwierdza Krzysztof Dyląg, komendant Straży Leśnej w Nadleśnictwie Łosie. - Zatrzymają się tylko wtedy, jeśli nie mają szans ucieczki. A zwykle gnają na oślep, gotowi nawet rozjechać człowieka, który stanie im na drodze - mówi.
Mimo to w Małopolsce Straż Leśna ukarała mandatami w 2013 r. ponad 700 osób, które wjechały do lasu pojazdami silnikowymi, w bieżącym roku - ok. 250. Policja nie prowadzi podobnych statystyk. Wiadomo tylko, że w ostatnich latach w Małopolsce nie doszło do śmiertelnego potrącenia turysty na szlaku.
Jak mówi dyrektor Gorczańskiego Parku Narodowego Janusz Tomasiewicz, konsekwentne akcje strażników parkowych pozwoliły na ograniczenie szaleństw miłośników off-roadu w Gorcach. - Ale całkowite wyeliminowanie problemu będzie trudne. Trzeba by zmienić mentalność posiadaczy quadów i ich podejście do przestrzegania prawa - mówi Tomasiewicz.
Redaktor portalu beskid-niski.pl Bartłomiej Wadas podkreśla, że z plagą nielegalnego off-roadu trzeba walczyć, ale nie tak niebezpiecznymi metodami jak kopanie "wilczych dołów". Jemu samemu udało się powstrzymać crossowca, który omal nie rozjechał jego i jego dziecka na szlaku na Hali Boraczej w Beskidzie Żywieckim. - To był młody chłopak. Odebrałem mu kluczyki i odniosłem na komisariat w Węgierskiej Górce. Nie wiem, czy potem poszedł je odebrać - opowiada Bartłomiej Wadas.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?