Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto przybywa morzem, chce nas ograbić...

Redakcja
Zpołudniowym temperamentem wita nas ciepły, suchy, pełen pustynnego pyłu Sirocco. Nic dziwnego, w końcu Sahara nie tak daleko - niecałe 200 km. Oto zielona, wciąż jeszcze dzika, górzysta i melancholijna Sardynia.

Miasto z widokiem na miasto

To wyspa, której mieszkańcy wciąż mówią o sobie "Sardo", a najczęściej używanym przez nich językiem jest sardyński. Sardyńczycy, choć otwarci i serdeczni, to jednak z wrodzoną od pokoleń rezerwą obserwują poczynania zamorskich gości. Wszak stare powiedzenie ostrzega: "Furat chi de su mare venit" ("Kto przybywa morzem, chce nas ograbić").
Wielowiekowe okupacje i wyzysk mieszkańców "zagubionej między Europą a Afryką bez własnego miejsca" - jak pisał Lawrence - wyspy, pozostawiły trwałe piętno w duszy mieszkańców Sardynii. Bieda, potęgowana surowością krajobrazu wydała na świat ludzi twardych, dumnych, o niezłomnym charakterze.
I choć dziś piękne plaże przyciągają tysiące turystów, popularne nadmorskie miejscowości zamieniły się w kurorty, odwiedzane przez bogaczy i gwiazdy Hollywood, to dla wrażliwego poszukiwacza, otwartego na głos natury wyspa wciąż przechowuje dziki i pełen tajemnic charakter.
Wystarczy odwiedzić ten "karaibski zakątek Europy" poza sezonem, aby być świadkiem zupełnie innego, uśpionego rytmu plażowych kurortów, aby zachwycić się urodą pustych, ciągnących się kilometrami lub zupełnie przeciwnie niewielkich, naznaczonych atmosferą intymności białych plaż, samotności rzymskich ruin i smaku Pecorino - najbardziej znanego na świecie sardyńskiego sera.
Po deszczowym wieczorze poranek wita nas kobaltowym niebem i żółtą barwą pustynnego pyłu, który pokrywa progi domów, sklepów, kawiarniane stoliki, krzesła, liście palm i maski samochodów. W ciągu dnia zabierze go ze sobą Sirocco - gorący wiatr od pustyni.
Czekają na nas mury Bastione di San Remy, słynne XIV-wieczne wieże, biel katedralnej fasady, fenickie figurki, średniowieczne retabula, kaskady opuncji figowej, rzymski amfiteatr, kaktusy ogrodu botanicznego, największy europejski zakryty targ owoców morza, 11-kilometrowa Il Poetto.
Pora zagubić się w wąskich uliczkach jednego z najstarszych europejskich miast, nadmorskiego okna górzystej Sardynii, kolorowego, zszytego z błękitem morza białym ściegiem plaży - Cagliari.
W informacji turystycznej - małym domku tuż obok dworca zaopatrujemy się w mapę Cagliari. Tak naprawdę nie jest nam ona potrzebna, bowiem historyczne centrum Cagliari zostało podzielone na kilka szlaków turystycznych, które pozwalają swobodnie i wygodnie poznać najstarsze i najsłynniejsze części Starego Miasta - Castello, Stampace, Villanowa i Marina.
Mieszkamy tuż obok potężnego Bastione di San Remy przy Piazza Constituzione - który stanowiąc część fortecy dzielnicy Castello miał bronić zamku od południa. Tak więc stąd rozpoczniemy poznawanie zapachów, kolorów i dziejów Cagliari.
Na taras Bastione prowadzą promieniście w dwóch kierunkach rozbiegające się schody. Roztacza się stąd jeden z wielu wspaniałych widoków na miasto, otaczające je góry i błękitne morze (jak się okaże później, Cagliari specjalizuje się w roztaczaniu przed gośćmi niezapomnianych widoków na siebie z rozlicznych miejsc widokowych w różnych częściach miasta). O zachodzie słońca można stąd prawie dosięgnąć ceglastoczerwonej tarczy, chowającej się w kieszeń "diabelskiego siodła".
Stąd wkraczamy w atmosferę średniowiecznego Castello - wąskie uliczki hojnie ofiarują nam cień, powiewając nad naszymi głowami szelestem satynowej haleczki lub dla kontrastu bawełnianym dessous rozwieszonymi charakterystycznie między budynkami wąskich uliczek.
Nasz cel to Cittadella dei Muzei - Cytadela Muzeów na Piazza Arsenale zbudowana przez wicekróla Sardynii Karola Feliksa w 1825 r. na pozostałościach piemonckiej twierdzy.
To najwyżej położona część Cagliari. Rozsiadły się tu najważniejsze muzea stolicy - m.in. Archeologiczne (Museo Archeologico Nazionale), Narodowa Galeria Sztuki (Piancoteca Nazionale).
W Muzeum Archeologicznym odnajdziemy historię Sardynii - począwszy od 6000 lat p.n.e. - którą reprezentują naczynia, narzędzia, posążki "bogini - matki", figurki z okresu nuorskiego. Poznamy sztukę okresu fenickiego, rzymskiego, a także ślady po kolejnych najeźdźcach Sardynii.
Pinakoteka jest w posiadaniu bezcennych średniowiecznych retabulów pochodzących z okresu podboju Sardynii przez Aragończyków w XIV w. Surowe, zadumane twarze świętych i aniołów z tych marmurowo-drewniano-metalowych poliptyków emanują światłem złoceń, czerwieni i błękitów. Retabula wprowadzają nas ze słonecznego, roześmianego szumem palmowych liści miasta do wyciszonej atmosfery chłodnego wnętrza kamiennych kościołów, dla których były wykonywane.
Z Cytadeli Muzeów do XIV-wiecznej Torre di San Pancrazio jest właściwie tylko kilka kroków. To jedna z dwóch wież - stanowiących ufortyfikowaną bramę cagliarskiej fortecy. Zbudowana z białego wapienia, podobnie jak jej bliźniaczka Torre dell'Elefante (Wieża Słonia), była dziełem architekta Giovanni Capula.
Datowana na XIII wiek katedra wyrasta przed nami niespodziewanie, jak gdyby rozpychając się w ciasnej przestrzeni tak charakterystycznej dla urbanistyki rozgrzanego słońcem południa Europy. Cattedrale Santa Maria del Castello to mieszanka stylów i okresów w architekturze. Z XIII wieku pozostała tu tylko dzwonnica i wsporniki przy głównym wejściu, zaś romańska fasada powstała w I połowie XX w., co zresztą wcale nie odejmuje jej urody.
Oślepieni rozpaloną bielą kamienia i blaskiem złota mozaiki z portalu nad wejściem, spragnieni ukojenia w chłodzie katalońskiego gotyku wchodzimy do wnętrza. Wiemy bowiem, że odnajdziemy tu dwie największe tajemnice katedry. U wejścia stoją dwie kamienne ambony ozdobione płaskorzeźbami z 1160 r. Ich autorem był pizańczyk Giuliemo, a przedstawiają sceny z życia Chrystusa. Pierwotnie stanowiły jedność, ozdobioną ośmiopłytowym reliefem. To pierwszy skarb świątyni.
Drugim jest Tryptyk Klemensa VII - dzieło słynnego flamanda Rogiera van der Weydena znajdujące się w kaplicy w prawej nawie. Oryginał, który był własnością papieża Klemensa VII, posiada katedralny skarbiec.

Raj Utracony i Il Poetto pełne prozy

Położona nieco niżej najstarsza część Cagliari, oddzielona od Castello murami bastionu Santa Croce - nazywana jest dzielnicą siedmiu kościołów. Wśród nich jeden nosi najważniejsze wezwanie dla Sardyńczyków - św. Effisio, początkowo patrona Stampace, z czasem całej Sardynii, którą według tradycji miał w 1625 r. uratować przed plagą czarnej śmierci. Otaczany wielką czcią męczennik swoje wielkie święto, któremu towarzyszy procesja do oddalonego od Cagliari o 30 km miasta Nora, obchodzi na początku maja.
Stampace to jednak nie tylko kościoły, to także zachwycająca atmosfera dawnych pracowni rzemieślniczych i artystycznych, dzielnica rękodzieła.
Nie sposób nie dać uwieść się urokom tego miejsca. Wiedzeni znakami i ciekawością tajemnic ukrytych za kolejnym z 10 wzgórz, na jakich rozsiadła się stolica Sardynii, dotrzemy do Miejskiego Parku, aby już tylko zza ogrodzenia podziwiać ruiny rzymskiego amfiteatru.
Nie zniechęceni, a wręcz przeciwnie - zauroczenie okolicą i zaskoczeni własną nieznajomością sardyńskiej flory, postanowiliśmy - wszak to "dwa kroki" - zwiedzić jeden z najsłynniejszych ogrodów botanicznych Włoch.
Podzielony na trzy strefy klimatyczne - śródziemnomorską, tropikalną i pustynno-skalistą Orto Botanico narzuca najbardziej oczywiste i najbardziej prawidłowe skojarzenia z czymś dawno utraconym - Edenem. Drzewa poznania Dobra i Zła nauczeni błędem prarodziców nie szukaliśmy ciesząc się chwilą, która mogłaby trwać wiecznie. I choć nie było węża, a tylko żółwie wodne, a zamiast jabłka krwistoczerwona opuncja, Raj trzeba było opuścić z pustymi rękoma i poczuciem jednak niepowetowanej straty.
Przed nami szeroka via Roma, z wielką ilością niewielkich ristorante, widokiem na port i morze. Jej dominantą jest XIX-wieczny Palazzo Municipale pełniący rolę miejskiego Ratusza. Z dwoma charakterystycznymi wieżami, widoczny z daleka, wyróżniający się - spośród szeregu fioletowych i purpurowych budynków - dostojeństwem bieli. Stąd już tylko kilka przystanków do plaży naszych marzeń - Il Poetto.
Biały piasek okazał się jednak być nieco poszarzały, a tak oczekiwaną i poszukiwaną przez nas dzikość i surowość wybrzeża zabrały liczne plażowe restauracyjki, boiska do siatkówki, przebieralnie, wypożyczalnie, hoteliki... Nie tego chcieliśmy.
Jedynie błękit nas nie zawiódł, zaiste barwa morskiej toni wabi błękitem nawet wtedy, gdy niebo przytłacza niskim stalowym pułapem chmur. Bo tylko morze kokietuje na Sardynii zamorskich gości, sardyńska ziemia potrzebuje odkrywców. Il Poetto żegnaliśmy więc bez żalu.
Nadeszła pora na odkrycie największych skarbów Sardynii - poszarpanych przylądków, osamotnionych lagun, punickich ruin, świątyni zagubionej pośród rzymskich mozaik, śladów św. Effisio i... idealnej plaży. Pula, Nora, Chia, Alghero, Stintino... Oto zaklęcia - klucze do bram tego Raju.
MELANIA TUTAK
ZDJĘCIA PAWEŁ KUBISZTAL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski