Kto rozdaje karty w toksycznej rozgrywce?

Tak zagrożenie, jakie niesie ze sobą składowanie niebezpiecznych odpadów, mogą wyobrażać sobie mieszkańcy podkrakowskiej Skawiny. Z kolei przedstawiciel firmy Clif zapewnia, że odpady są magazynowane zgodnie ze wszystkimi normami i literą prawa. I przekonuje, że nie ma zagrożenia dla ludzi mieszkających blisko hałdy odpadów.

Gdzie leży prawda na temat niebezpiecznych śmieci? Na to pytanie od kilku lat próbuje odpowiedzieć prokuratura, która wszczęła już kilka śledztw w sprawie zagrożenia, jakie mogą nieść ze sobą toksyczne odpady.

Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Krakowie w wynikach kontroli działalności spółki Clif dokładnie pokazał śledczym, w jaki sposób zagrażają ludziom i środowisku. Okazuje się jednak, że służby mają duży problem z udowodnieniem, iż na terenie dawnej Huty Aluminium w Skawinie dochodzi do przestępstwa.

Prokuratura wyniki postępowań opiera głównie na opiniach biegłych z zakresu ochrony środowiska. Ci jednak, podobnie jak większość biegłych w kraju, działają bardzo wolno. Szybko i zaskakująco działa natomiast skawińska firma, która odpady składuje. Zwróciła się do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, aby zaprzestał podawania informacji na temat spółki.

Takie żądanie wydaje się wręcz bezczelne, biorąc pod uwagę, że Inspektorat, jako instytucja publiczna, jest zobowiązany do przekazywania danych na temat wyników kontroli. Firmy mogą jedynie domagać się, aby WIOŚ nie podawał informacji o ich tajemnicach handlowych. Cel został jednak osiągnięty. Mimo że Inspektorat powinien udzielić nam informacji o wynikach kontroli w Clifie, nie zrobił tego z ostrożności. To dobitnie pokazuje, kto w tej rozgrywce rozdaje karty.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Spór o niebezpieczne składowisko w Skawinie. Obie strony walczą o swoje racje