Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto ukradł 352 strony życia?

Paweł Głowacki
Dostawka. Marzę, że to Lucas Corso. On, finezyjny koneser starych tomów, kruków śnieżnych, który w powieści Arturo Pérez-Reverte’a „Klub Dumas” włóczy się po antykwariatach świata w poszukiwaniu egzemplarzy „Dziewięciu Wrót do Królestwa Cieni” – tajemnej księgi o przywoływaniu Szatana.

Pocieszam się snem, że to on właśnie, Corso, bo któżby inny? Kto w ostatnią sobotę zdołałby na Targach Książki w Bogocie nagle stać się niewidzialnym i w obecności chwilowo ślepego tłumu magicznym gestem wyjąć spod stojącej w centralnym punkcie pawilonu Macondo przezroczystej gabloty tom z podobizną niebieskiego galeonu, tuż nad trzema rozkwitającymi kwiatami pomarańczy żeglującego przez gęstwinę błękitnej dżungli – jeden z 8000 legendarnych egzemplarzy pierwszego wydania „Stu lat samotności” Gabriela Garcii Marqueza? No kto? Ktoś z krwi i kości?

W lipcu minie 50 lat od dnia, w którym Marquez ułożył pierwszą pamiętną frazę opowieści, co zawstydziła literaturę. A dwa, może trzy tygodnie później, na maszynie do pisania Olivetti wystukuje zdumienie: oto José Arcadio Buendia napotyka w środku dżungli olbrzymi galeon hiszpański. „Przechylił się lekko na prawą burtę, z nietkniętego omasztowania zwisały strzępy żagli pośród lin obrosłych w orchidee”. Po wielu, wielu latach Marquez wyzna, że przy tym zawrotnym, niemożliwym spotkaniu – pierwszy raz poczuł dotknięcie magii. Została z nim już do końca. Była przez miesięcy 14, w tej dziupli – 3 na 2,5 metra – zwanej przezeń Jaskinią Mafii, w której obok świata pisał – świat.

Dzień po dniu, z przerwą na obiad i kilka szklanek dobrej gorzałki noc w noc przed snem. W martwych obłokach dymu barwy ołowiu nad biurkiem, obłokach z – jak obliczył – 30 000 czarnych papierosów, które w czasie dzielącym pierwszą literę opowieści od jej ostatniej kropki obrócił w popiół przy zamkniętym oknie. Prosząc wszystkich bogów świata i demony wszystkie, by pomiędzy 8.30 a 14.30 dane mu było ułożyć choć pół strony zdań, nad którymi nie będzie musiał płakać z rozpaczy.

Aż wreszcie we wrześniu, może październiku 1966 roku wystukał: „(...) bo plemiona skazane na sto lat samotności nie mają już drugiej szansy na ziemi.” Opowieść była skończona. Gotowy był świat, sensualny jak nasz za oknem, tyle że napisany. Wyszły 352 strony. 352 strony magii pod okładką z galeonem sunącym nad kwiatami pomarańczy przez dżunglę. Magii? Tak. Ale jest inne słowo. Lepsze, potężniejsze. Życie.

Latem 1967 roku, w Buenos Aires, dokąd przybył na promocję pierwszego wydania, jedząc śniadanie w kawiarni Marquez dostrzegł kobietę z jego opowieścią wciśniętą do torby na zakupy pomiędzy pomidory i sałatę. Pojął wtedy, co tak naprawdę uczynił. Wielu później odnotuje tę chwilę. Napiszą, że od samego początku „Sto lat samotności” traktowane było nie jak powieść, lecz jak życie. Nie inaczej. Bo „Sto lat samotności” jakby przeszło na drugą stronę fikcji. Pomidor, galeon w dżungli, sałata. Nie ma większej różnicy.

Tak więc – sobotnim złodziejem musiał być Lucas Corso. Któż inny bowiem, jeśli nie literackie widmo, postać zmyślona, człekokształtny kawałek fikcji jest w stanie naprawdę docenić fikcję potężną aż tak, fikcję, która się na 352 stronicach obraca w coś tak koniecznego jak pomidor i sałata, i tak nieuchronnego jak lęk, radość, oddech, samotność i koniec? Znudzony zwyczajnymi fikcjami wszystkich śnieżnych kruków świata, zobojętniały na tandetną, napuszoną alchemię „Dziewięciu Wrót do Królestwa Cieni” – w ostatnią sobotę ukradł jeden z egzemplarzy pierwszego wydania życia. Inaczej – przeznaczenia. Czyli, jak mawiał Marquez, tego niepojętego czegoś, będącego szeregiem dni, które jeden za drugim powoli stają się życiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski