Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto wybuduje krakusom chatkę Baby Jagi?

Anna Agaciak
Anna Agaciak
Chatkę „Baby Jagi” uwielbiały wszystkie dzieci
Chatkę „Baby Jagi” uwielbiały wszystkie dzieci Archiwum prywatne Leszka Grabowskiego
O tym się mówi. Dyrekcja Fundacji Miejski Park i Ogród Zoologiczny w Krakowie załatwia projekty, podłączenie wody i pozwolenia na budowę. Liczy na szybkie znalezienie inwestora

Uwielbianej przez krakowian chatki Baby Jagi przy Lasku Wolskim nie ma już od ponad 20 lat. Została po niej tylko nazwa przystanku autobusowego. Dyrekcja krakowskiego ZOO chciałaby jednak przywrócić ten sympatyczny obiekt gastronomiczny i to w takiej formie w jakiej go bywalcy zapamiętali.

- Poprosiliśmy mieszkańców Krakowa aby przejrzeli swe albumy. Może zachowały się u kogoś fotki kawiarenki - opowiada Józef Skotnicki, dyrektor ZOO. - Kilka zdjęć przekazał nam Leszek Grabowski.

Pan Leszek cieszy się, że mógł pomóc i bardzo liczy, że kawiarenka jak najszybciej wróci na swe miejsce. Dyrektor Skotnicki wylicza, że jest już zgoda konserwatora miejskiego na wybudowanie „chatki” . Wystąpił też do wodociągów o podłączenie wody i wkrótce będzie występował o pozwolenie na budowę. Inwestycja ma być prowadzona z podmiotem prywatnym, który zainwestuje w odtworzenie obiektu i będzie ją prowadził.

Przypomnijmy. Chatka zwana Babą Jagą, w której pierwotnie sprzedawano oranżadę i słodycze, została spalona w latach 90. ubiegłego wieku. Pozostał po niej tylko taras. Stały tutaj kiedyś parasole i było to ulubione miejsce wypoczynku osób wyruszających lub wracających z wycieczek po ZOO czy Lesie Wolskim.

Leszek Grabowski, opisuje Babę Jagę w książce „Obraz Krakowa lat 60. we wspomnieniach z dzieciństwa”. Czytamy w niej: „Była to fikuśnie malowana, drewniana chałupka, na wzór bajkowej chatki, usytuowana przy wjeździe do lasu od strony ulicy Leśnej (Starej Woli). Tam zajadaliśmy się batonami czekoladowymi, piernikami bądź cukierkami orzechowymi, popijanymi oranżadą.

Leszek Grabowski przypomina, że jeszcze w połowie lat 80., kiedy półki sklepowe były puste, można tu było kupić, i to bez kartek żywnościowych, czekolady „Danusie” czy batony „Maćki” lub „Studenckie”. Ale z czasem ta „bajeczna kawiarenka” zaczęła się przekształcać w bar piwny, gdzie najczęściej urzędowali żołnierze z pobliskiego garnizonu na Woli. Kiedyś była własnością PSS „Społem”, ale na początku lat 90., po pożarze, nie została już odbudowana.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski