Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto wygra najbliższe wybory samorządowe? Jarosław Flis wyjaśnia, że kluczową rolę odegrają wyborcy totalni i lokalni oraz... losowanie!

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Dr hab. Jarosław Flis tłumaczy, dlaczego w przypadku bardzo prestiżowych (i ważnych psychologicznie) wyborów do sejmików wojewódzkich ogromny wpływ na ostateczny wynik będzie miał sposób głosowania oraz to, która z partii wylosuje numer 1 na liście komitetów.
Dr hab. Jarosław Flis tłumaczy, dlaczego w przypadku bardzo prestiżowych (i ważnych psychologicznie) wyborów do sejmików wojewódzkich ogromny wpływ na ostateczny wynik będzie miał sposób głosowania oraz to, która z partii wylosuje numer 1 na liście komitetów. Fot. Tomasz Hołod / Polska Press
Dr hab. Jarosław Flis, znany socjolog i politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego, wnikliwy badacz mechanizmów władzy i kolejnych polskich elekcji, podkreśla, że w przypadku bardzo prestiżowych (i ważnych psychologicznie) wyborów do sejmików wojewódzkich ogromny wpływ na ostateczny wynik będzie miał sposób głosowania oraz to, która z partii wylosuje numer 1 na liście komitetów. Skąd to wiemy? Z doświadczenia!

Najbliższe wybory samorządowe będą bardzo ważne pod kilkoma względami. Z powodów psychologicznych – bo ewentualna porażka partii rządzącej od dwóch lat Polską może oznaczać jej zjazd w dół także w kolejnych elekcjach: do parlamentu europejskiego oraz tej najważniejszej, co Sejmu i Senatu. Z powodów praktycznych – bo opozycja krzyczy o „zawłaszczaniu Polski” przez PiS i próbie zabicia samorządu, który jest dla niej „ostatnim bastionem wolności i obywatelskich swobód”, a PiS uważa obecne gminy i powiaty, zarządzane w większości przez PO i PSL lub niezależnych włodarzy za „ostoję patologii III RP”; zdaniem polityków PiS, trzeba tam w końcu przeprowadzić „dobrą zmianę”. Oznaczałoby to rotacje stanowisk („od starosty po sprzątaczkę”) na niespotykaną w dziejach skalę.

Kto wygra te arcyważne wybory?

W najnowszym „Barometrze Bartusia” dr hab. Jarosław Flis, znany politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego, wnikliwy badacz kolejnych polskich elekcji, podkreśla, że w przypadku bardzo prestiżowych (i ważnych psychologicznie) wyborów do sejmików wojewódzkich ogromny wpływ na ostateczny wynik będzie miał sposób głosowania oraz to, która z partii wylosuje numer 1 na liście komitetów.

Jeśli politycy zdecydują się na to, abyśmy oddawali głosy na wielkiej płachcie, na której – z jednej strony – figurować będą wszystkie ugrupowania i ich kandydaci, to wprawdzie będzie to koszmarnie niewygodne, ale szanse wszystkich partii i lokalnych komitetów będą bardziej wyrównane.

Jeśli natomiast, jak cztery lata temu, dla wygody, idący do urn wyborcy dostaną do rąk książeczki do głosowania, w których komitety i ich kandydaci figurują na kolejnych stronach, to z automatu lepszy będzie wynik tego ugrupowania, które znajdzie się na stronie pierwszej.

- Jest to bliskie idei prawdziwej demokracji, w której o sukcesie nie decyduje dość przypadkowy wybór suwerena, tylko losowanie – mówi z ironią w głosie Jarosław Flis. Przypomnijmy, że numery poszczególnych komitetów są publicznie losowane przez Państwową Komisje Wyborczą.


Fantastyczna jedynka

Według mozolnych wyliczeń Jarosława Flisa, ten, kto w wypadku głosowania poprzez książeczki wylosuje 1, zyskuje tylko z tego powodu ok. 6 punktów procentowych. Czyli gdyby w tzw. normalnych warunkach (albo przy głosowaniu za pomocą wspomnianej płachty) PO dostała 30 proc. głosów, to w przypadku wylosowania nr 1 i głosowania przy pomocy książeczki uzyska wynik rzędu 36 proc., oczywiście kosztem rywali. Dokładnie tak samo będzie, gdy numer 1 wylosuje PiS: zyska 6 proc. w stosunku do „normalnego wyniku”.

Skąd to wiemy? Z doświadczenia!

Cztery lata temu szczęśliwą jedynkę wylosowało PSL. I w skali całego kraju w wyborach do sejmików wojewódzkich ludowcy zdobyli rekordowe 23,68 proc. głosów (co dało im 157 mandatów w sejmikach). PiS dostało 26,85 proc. (i 171 mandatów) wyprzedzając minimalnie PO - 26,36 proc. (179 mandatów). Czwarte SLD dostało 8,78 proc. głosów, zdobywając 28 mandatów. W roku 2010 wyraźnie lepszy wynik miała Platforma (30,89 proc. i 222 mandaty), a nieco słabszy PiS (23,05 proc. i 141 mandatów), natomiast poparcie dla PSL było znacznie niższe niż w 2014 (16,3 proc. i 93 mandaty). SLD zdobył w 2010 r, 15,2 proc. i 85 mandatów.

W 2014 r. wszystkich najbardziej zaintrygował dobry wynik PSL. Po szczegółowych analizach okazało się, że partia ta przejęła dużą część głosów, które padły wcześniej na SLD, a także część wyborców PO. Ogromną role odegrał tu właśnie sposób głosowania – poprzez książeczkę (a nie duży jednostronicowy arkusz). Część wyborców niejako automatycznie postawiła krzyżyki na kandydatów znajdujących się na pierwszej stronie książeczki – a w 2014 r. znajdowali się tam najczęściej politycy PSL, albowiem komitet wyborczy tej partii wylosował numer 1.

Skąd wiemy, ile ludowcy mogli zyskać dzięki owej „jedynce” i książeczkom? Bo w niektórych okręgach PSL nie wystawił własnej listy i jego kandydaci startowali w ramach lokalnych porozumień. Z tego powodu partia ta nie figurowała na pierwszej stronie, lecz dalszych kartach książeczki do głosowania. Przełożyło się to na wyraźnie niższe poparcie wyborców! Natomiast zdecydowanie zyskiwał wówczas… PiS, którego komitet wyborczy wylosował nr 2, a więc w opisanej sytuacji (przemieszczenia kandydatów PSL na dalsze strony) lądował na pierwszej kartce książeczki do głosowania.

Z dokładnych badań naukowych nad kartami do głosowania (które nie zostały zniszczone, lecz zachowane właśnie w celu późniejszej weryfikacji) płynie wniosek, że dwie partie mocno zyskały na książeczkowym systemie głosowania: PSL i PiS.

Paradoksalnie, politycy tej drugiej – o czym mówiliśmy w Barometrze dwa tygodnie temu - rozpętali ogólnopolską i ogólnoeuropejską polityczną burzę pod hasłem: „W Polsce sfałszowano wybory”. Zrobili to dlatego, ponieważ mimo formalnego sukcesu (w głosowaniu do sejmików uzyskali nieco lepszy wynik od PO) i poprawy wyniku sprzed czterech lat ostatecznie przejęli władzę tylko w jednym sejmiku i województwie – na Podkarpaciu. W pozostałych piętnastu Platforma zawarła koalicje z PSL (oraz innymi stronnictwami) i do dzisiaj rządzi. Ponadto w owym czasie obie te partie miały większość w Sejmie oraz rząd, z Donaldem Tuskiem na czele.


Wyborcy totalni, medialni i lokalni

Teraz PiS ma przed sobą z jednej strony zadanie łatwiejsze (bo rządzi krajem i dysponuje ogromnymi środkami materialnymi i perswazyjnymi), ale z drugiej – równie trudne. Ugrupowania przeciwne rządowi głośno mówią, że po wyborach nie wejdą z partią Jarosława Kaczyńskiego w żadne koalicje i inne układy, więc – aby rządzić – PiS musi zdobyć w danej gminie, powiecie lub regionie bezwzględną większość.

- Jest to teoretycznie możliwe, do tego stopnia, że nawet PO dopuszcza do siebie myśl o zwycięstwie PiS w regionach tradycyjnie „platformerskich”. Z drugiej strony PiS dopuszcza do siebie myśl o porażce na Podkarpaciu – mówi Jarosław Flis. I wyjaśnia, że owa niepewność głównych graczy na centralnej scenie politycznej bierze się stąd, iż do wyborów samorządowych chodzi trochę inny elektorat niż do parlamentarnych. Mówiąc najprościej: ok. 2 mln wyborców interesuje się wyłącznie elekcjami radnych, wójtów i burmistrzów, a sejmowymi i senackimi – wcale; i na odwrót – istnieje 2 mln wyborców chodzących tylko na wybory parlamentarne i prezydenckie (oraz ewentualnie europejskie), za to nie zainteresowanych lokalnymi elekcjami.

Politolog wyróżnia w Polsce trzy typy wyborców:

  • totalni – ci głosują zawsze,
  • medialni – głosują, gdy ogólnopolska telewizja pokaże, że dzieje się coś ważnego,
  • lokalni – głosują wtedy, gdy mają poczucie wpływu.

Wyborcy totalni są odpowiedzialni za podobieństwa, a lokalni za różnice między wyborami lokalnymi a i ogólnopolskimi. To dlatego wyniki wyborów do sejmików nie sa identyczne jak wyniki wyborów do Sejmu.

W latach 2010-2014 poparcie dla PiS poszło do góry w całej Polsce, w sejmikach również, ale nie tak bardzo i nie we wszystkich. W przypadku PO wyglądało to tak samo, ale w lustrzanym odbiciu. Wyborcy totalni idą w tę samą stronę, głosują podobnie w wyborach różnego szczebla, ale lokalni już niekoniecznie – zależy to od lokalnych uwarunkowań.

ZOBACZ KONIECZNIE:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski