Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto wygrał pod Grunwaldem

Włodzimierz Knap
Wielki książę Witold (w czerwonym żupanie) unosi miecz w geście triumfu. Jan Matejko, "Bitwa pod Grunwaldem", słynny obraz namalowany w latach 1875-1878
Wielki książę Witold (w czerwonym żupanie) unosi miecz w geście triumfu. Jan Matejko, "Bitwa pod Grunwaldem", słynny obraz namalowany w latach 1875-1878 ARCHIWUM
15 lipca 1410 * Polska i Litwa rozgromiły potężnych Krzyżaków * Pokój zawarto w Toruniu, kilka miesięcy po pamiętnej bitwie * Obie strony traktowały go jako stan przejściowy * Wkrótce znów doszło do walk

Prusacy dotkliwie pobili Francuzów w latach 1870-1871. Wręcz ich pohańbili, lecz na mocy traktatu frankfurckiego uzyskali pozornie niewiele - zaledwie skrawek przygranicznych terenów i odszkodowanie. W rzeczywistości tamta wojna diametralnie zmieniła układ sił w Europie.

Podobnie jak wiktoria grunwaldzka ponad cztery i pół wieku wcześniej. Ona także zasadniczo wpłynęła na bieg dziejów. Na europejską arenę wstępowało nowe, rządzone przez Jagiellonów mocarstwo, schodziło z niej zaś państwo krzyżackie.

Znamienne są utyskiwania kolejnych pokoleń Polaków na nikłe efekty polsko-litewskiego zwycięstwa sprzed 604 lat. Mówi się o wygranej bitwie i przegranym pokoju (tzw. pierwszym toruńskim). Zapominamy jednak, że traktat toruński był pierwszym układem, w którym państwo krzyżackie wystąpiło w roli pokonanego.

Wielki mistrz nie tylko musiał zwrócić Polsce i Litwie spore terytoria i zapłacić duże odszkodowanie, lecz również zobowiązał się nie występować już przeciw Koronie i Wielkiemu Księstwu.

Warto pamiętać, iż Grunwald i toruńskie postanowienia z 1411 roku nie kończyły wojny. Układ był przez obie strony traktowany jako przejściowy. Wojna trwała do roku 1435, ale po klęsce w 1410 roku zakonowi znacząco ubyło sił.

Część historyków stawia tezę, że gdyby po zwycięstwie pod Grunwaldem udało się zdobyć Malbork, państwo krzyżackie mogłoby od razu zniknąć. Czy taki scenariusz był realny? Znawcy przychylają się do stanowiska, że jednak nie.

Grunwald, Żalgiris, Tannenberg...
Wielka bitwa, grande bellum, boj weliky - oto kilka określeń, jakie kronikarze i historycy nadali bitwie pod Grunwaldem. Nie byli oni bezstronni w opisie bitwy i jej skutków. Nierzadko wykazywali się wręcz zacietrzewieniem i szowinizmem.

O najbardziej znanej bitwie w naszych dziejach większość Polaków ma wiedzę bardzo daleką od ustaleń najnowszej historiografii. Historycy różnych nacji w swych publikacjach poświęconych zmaganiom na polach Grunwaldu spierają się często o drobiazgi. Roztrząsają m.in. układ terenu, zwracają uwagę na rolę pojedynczych dolinek, moczarów, stawów, dróg, dróżek, starają się odtworzyć ich topografię sprzed ponad sześciu wieków.

Analizują szczegółowo organizację wojska, jego uzbrojenie, sztukę wojenną czy skład etniczny armii zarówno Krzyżaków, jak i wojsk dowodzonych przez Jagiełłę i Witolda. Historycy krytycznie podchodzą do niemal każdego zdania, jakie o bitwie napisali jej współcześni oraz kronikarze, z Janem Długoszem na czele.

Bitwa pod Grunwaldem dla Litwinów jest może jeszcze ważniejsza niż dla Polaków. Oni też tkwią na ogół w utrwalonych od dawna stereotypach. Regułą jest, że litewscy historycy decydującą rolę w pokonaniu zakonu przypisywali i przypisują dowodzeniu całą armią sojuszniczą przez wielkiego księcia Witolda. Na Litwie wciąż powszechnie znane jest powiedzenie: "na Witoldzie zaczyna i kończy się wielkość Litwy".

Prawdą jest, że w jego czasach Litwa zajmowała największy obszar w swej historii (ok. 1 mln km kw.). Nasi sąsiedzi uważają Witolda za bohatera, a jego stryjecznego brata, czyli Władysława Jagiełłę - za zdrajcę, ponieważ zgodził się zostać królem Polski. W 1931 r. w miasteczku Kaisiadorys, leżącym blisko Kowna, odbył się nawet sąd nad Jagiełłą. Przybyli nań litewscy naukowcy, publicyści, obrońcy, oskarżyciele, sędziowie.

Króla uznano winnym zdrady i skazano na śmierć. Miał na nią zasłużyć przyłączając Litwę do Polski, dając tym samym początek polonizacji litewskiej szlachty, zanikowi języka i usychaniu całych gałęzi rodów litewskich.

Prof. Stefan Kuczyński, autor podstawowego dzieła o bitwie - "Wielka Wojna z Zakonem Krzyżackim 1409-1411", z którym badacze od lat polemizują lub przystają na zawarte w nim ustalenia, stale podkreślał, że Litwini powinni gloryfikować nie Witolda, lecz Jagiełłę. Zdaniem prof. Kuczyńskiego, to Jagielle zawdzięczają uratowanie od zagłady, jaką szykowali im Krzyżacy.

To Witold dwukrotnie zdradzał Litwę, łącząc się z zakonem i prowadząc na jego rzecz podbój ziem litewskich. Prof. Kuczyński za nic miał opinię Jana Długosza, który wielkiego księcia litewskiego nazywał "Aleksandrem Macedońskim". Przypominał, że Witold przegrywał wszystkie bitwy, w których samodzielnie dowodził. Nie był też - zdaniem prof. Kuczyńskiego - wodzem naczelnym pod Grunwaldem.

Prof. Kuczyński przekonywał o wielkości Władysława Jagiełły nie tylko jako króla, ale także jako wodza. Burzył w ten sposób niezbyt pochlebną opinię o Jagielle-dowódcy, jaką miał wcześniej nawet wśród polskich historyków. Tacy koryfeusze nauki jak Karol Szajnocha, Franciszek Smolka, Antoni Prochaska czy Józef Szujski pozostawali pod urokiem dzieła "Historia Polska" autorstwa kanonika krakowskiego Jana Długosza (1415-1480), który był jednak niechętny Jagiellonom, a Jagielle w szczególności. W konsekwencji nawet wybitni polscy historycy marginalizowali rolę króla pod Grunwaldem, a wywyższali Witolda.

W dużym stopniu dopiero Svenowi Ekdahlowi zawdzięczamy próbę wyważenia zasług między Polską i Litwą, Jagiełłą i Witoldem. Szwedzki uczony doszedł do wniosku - upraszczając - że generalnym wodzem był Jagiełło, największy udział w pokonaniu Krzyżaków miało rycerstwo polskie, ale jednocześnie przyznaje, że Litwini odegrali istotną rolę.

Przypomnijmy, że w ocenie prof. Kuczyńskiego chorągwie litewskie w pierwszym etapie bitwy po prostu zrejterowały z pola walki. Tymczasem Litwini przekonują, że był to manewr, któremu Polska i Litwa zawdzięczają końcowy triumf.

Prof. Ekdahl studzi polskie zapędy w przypisywaniu sobie decydującej roli na polach Grunwaldu. Przypomina, że niezależnie od tego, czy naczelne dowództwo spoczywało faktycznie w ręku Jagiełły czy też Witolda, to obaj byli rodowitymi Litwinami. Żalgiris, jak po litewsku brzmi Grunwald, okazał się zatem triumfem litewskiego wodza. Szwed zwraca Polakom uwagę, że lubimy powoływać się na rodzime źródła, w tym na "Kronikę konfliktu" i Jana Długosza, który na niej się opierał, opisując "wielką bitwę".
Prof. Ekdahl radzi sięgnąć również po dokumenty z innych krajów. Przekonuje, że warto zmienić panujące nad Wisłą przekonanie, iż Litwini pod Grunwaldem byli wyłącznie źle uzbrojonymi, słabo wyszkolonymi i mało odważnymi pomocnikami polskiego rycerstwa. Dodajmy, że inny wybitny znawca bitwy, prof. Andrzej Nadolski (1921-1993), opowiadał się za tym, iż ucieczka oddziałów litewskich na początku zmagań była manewrem pozorowanym.

Choć historycy ścierają się o prawdę na temat bitwy, do której doszło między wsiami Grunwald, Stębark i Łodwigowo, to podstawowe fakty pozostają bez zmian. Starcie rozgorzało 15 lipca roku 1410. Trwało około sześciu godzin i zakończyło się klęską Krzyżaków. Walczono na terytorium należącym do rycerzy Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny. Na polu zmagań rosły głównie młode dęby i sosnowe zagajniki.

Obszar, na którym rozłożone były obie armie wraz z taborami, zajmował około 25 km kw. Dodajmy, że Grunwald Litwini nazywają Żalgirisem, a Niemcy - Grünwald (Zielony Las), choć wolą mówić "Tannenberg" (tak nazywają wieś Stębark). W 1914 r. Niemcy odnieśli tam wielkie zwycięstwo nad armią rosyjską (wzięli do niewoli 92 tys. poddanych cara Mikołaja II).

Prawdą jest też, że była to jedna z większych bitew w dziejach średniowiecznej Europy. Ówczesne Królestwo Polskie liczyło ok. 2,1 mln ludności, a Wielkie Księstwo Litewskie - ok. 1 mln. Teren Państwa Zakonu Niemieckiego zamieszkiwało ok. 700 tys. osób, w tym około 300 tys. w Inflantach.

Historycy wciąż mają problemy z ustaleniem liczebności sił zbrojnych przyprowadzonych na pola Grunwaldu przez obie strony. Skomplikowane kalkulacje polegają przede wszystkim na próbach ustalenia przeciętnej liczebności pojedynczej chorągwi, co pomnożone przez znaną dzięki Długoszowi liczbę chorągwianych jednostek w armii krzyżackiej i w polsko-litewskiej powinno dać w miarę przybliżoną wiedzę o liczebności wojsk pod Grunwaldem.

Zakłada się, że na każdego rycerza wyposażonego w kopię przypadało dwóch, trzech uzbrojonych pomocników, choć np. bracia rycerze zakonni występowali do boju w otoczeniu aż ośmiu, dziewięciu pocztowych.

Uczeni mocno różnią się w swych obliczeniach. Spierają się m.in., czy w wbitwie walczyło 213 braci rycerzy (Krzyżaków), czy nieco mniej niż 200. Najczęściej padają następujące dane: po stronie zakonu stało od 15 do 16,5 tys. rycerzy, w tym ok. 200 samych zakonników (ok. 80 proc. z nich zginęło). Pod rozkazami wielkiego mistrza Ulryka von Jungingena była też grupa Polaków, ale w ocenie specjalistów nieliczna. Zdecydowaną większość stanowili tzw. goście zakonu. Ich skład narodowy był bardzo zróżnicowany (Francuzi, Burgundczycy, Anglicy, Szkoci, Skandynawowie, Włosi, Węgrzy, a najwięcej pochodziło z państw niemieckich i Czech).

Polska wystawiła ok. 20 tys., a Litwa - 10 tys. zbrojnych. Wojska koronne składały się nie tylko z rycerstwa małopolskiego, wielkopolskiego, mazowieckiego, lecz także z posiłków z innych krajów. Stawili się Rusini, Czesi, a nawet Niemcy, głównie mieszczanie. Polscy rycerze nie byli też szlachetnymi ludźmi bez wad. W czasie wielomiesięcznej kampanii, obok męstwa, zachowań humanitarnych i patriotycznych, zdarzały się przypadki postaw karygodnych, pełnych mściwości i okrucieństwa, zwłaszcza wobec mieszkańców zdobytych miast.

Ale przecież już Długosz pisał, że XV-wieczna szlachta miała być "pożądliwa sławy, chciwa łupów wojennych, gardząca niebezpieczeństwem i śmiercią, przyrzeczeń niedotrzymująca, ciężka dla podwładnych i ludzi niższego stanu, w mowie nierozważna, do wydatków ponad stan przyzwyczajona". Prof. Nadolski zwraca uwagę, że Zawisza Czarny, by stać się legendą i bohaterem przysłowia, musiał stanowić wyjątek, a nie regułę.

W armii Wielkiego Księstwa Litewskiego służyli także Żmudzini, Rusini i Tatarzy. Litwini byli nieco słabiej uzbrojeni niż Krzyżacy i Polacy, ale o wiele lepiej niż przedstawił to w "Krzyżakach" Henryk Sienkiewicz oraz Aleksander Ford, ekranizując powieść noblisty.
Prof. Nadolski, na podstawie badań archeologicznych i archiwalnych, doszedł m.in. do wniosku, że Krzyżacy nie zastawili pułapek, tzw. wilczych dołów, w które wpaść miało rycerstwo przeciwnika. Za mit uważa też, by istotny wpływ na wynik pojedynku miała polska piechota chłopska, pod której ciosami paść miała starszyzna krzyżacka z wielkim mistrzem na czele. Swój pogląd opiera głównie na tym, że na polach Grunwaldu było za mało miejsca na atak tak licznej rzeszy ludzi. Prof. Nadolski nie neguje, że wielka chorągiew Królestwa upadła, co już samo przez się było wydarzeniem groźnym dla wojsk polskich, ale jego zdaniem nie ma podstaw twierdzić, iż znalazła się w rękach nieprzyjaciela, nawet na chwilę.

Bitwę rozpoczęło natarcie lekkich chorągwi litewsko-ruskich i tatarskich. Znawcy wojskowości nie zgadzają się z kanonikiem Długoszem, który obwinił Witolda o samowolne uderzenie. Nie podzielają również stwierdzenia kronikarza, że artyleria krzyżacka zdążyła wystrzelić dwukrotnie w pędzących Litwinów, Rusinów i Tatarów. Zdaniem ekspertów, dystans ok. 200 metrów, jaki dzielił obie strony, rycerze na koniach musieli pokonać zanim artylerzystom udało się wystrzelić drugi raz.

Bitwa i jej poszczególne etapy to tematy drobiazgowych analiz historyków wojskowości. Starcie zakończyło się klęską zakonu. Nowy wielki mistrz Henryk von Plauen w liście do papieża napisał, że poległo 18 tys. chrześcijan. Miał zapewne na myśli straty obu stron. Długosz podał natomiast, że na placu boju życie straciło 50 tys. Krzyżaków, a 40 tys. trafiło do niewoli. Nasz wybitny historyk mocno przesadził. Współcześni badacze szacują liczbę zabitych po stronie Krzyżaków na ok. 8 tys. żołnierzy i 5 tys. czeladzi. Litwinów i Rusinów poległo ok. 4-5 tys., a Polaków - jedynie 500-600, w tym tylko dwunastu znaczniejszych rycerzy.

O wyniku bitwy przesądziło błędne założenie wielkiego mistrza, który przyjął, że jego wojska zdołają wytrzymać napór Polaków przez kwadrans. W tym czasie Jungingen miał uderzyć na boki i tyły wojsk koronnych. Przeliczył się jednak.
Historycy wojskowości chwalą Jagiełłę i Witolda za to, że bardzo dobrze prowadzili całą wielomiesięczną kampanię. Ale i oni nie ustrzegli się błędów, nawet pod Grunwaldem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski