Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto zaśpiewa ostatni?

Ryszard Niemiec
Preteksty. W ramach polityki obronnej przed rosyjskim zagrożeniem, władze Polskiego Związku Hokeja na Lodzie dały przykład Europie, która ociąga się z nakładaniem restrykcji wobec agresora.

Nie zważając na czekający niebawem naszą reprezentację turniej MŚ w Wilnie, postanowiono zwolnić jej trenerów - obywateli Federacji Rosyjskiej Igora Zacharkina i Wiaczesława Bykowa, bez względu na osiągnięte wyniki na czempionacie. Okazało się, że przebywający w naszym kraju pod przykrywką szkoleniowców ci niewątpliwi agenci wpływu, od wielu miesięcy flirtowali z petersburskim SKA (Sportiwnyj Klub Armii), zapewne także z sekcją wywiadowczą, co mówi samo za siebie! Komunikat przekazany mediom informuje o zwolnieniu za porozumieniem stron, aliści de facto mamy do czynienia z bezwarunkową dymisją, bez prawa do odprawy. Nawiasem mówiąc, nasza centrala hokejowa wykazała wyjątkową czujność. Od wielu miesięcy snuła bowiem wobec rosyjskich trenerów kontrwywiadowcze podejrzenia i, na wszelki wypadek, nie płaciła im pensji...

Bezpardonowa restrykcja uzyskała wsparcie z instytucji wysokiej kultury, czyli Filharmonii Krakowskiej. Zatrzasnęła ona bowiem drzwi przed nosem artystom Chóru Armii Aleksandra Pustowałowa, ukraińskiej podróbki słynnego Zespołu Pieśni i Tańca Armii Czerwonej im. Aleksandra i Borysa Aleksandrowów. Wprawdzie w Krakowie znaleźć można miłośników pieśni frontowych Sołowiowa-Siedoja, Mokrousowa i Szostakowicza aliści szalę odmowy przychyliło społeczne obrzydzenie wobec mundurów Armii Radzieckiej, wzór 1945. Początkowo brano pod uwagę rezygnację chórzystów z dystynkcji, otoków i znaków gwiazdy, sierpa i młota, tak aby wychodząc na scenę, robili wrażenie sołdatów bezprizornych. Takie właśnie przemundurowanie zdało egzamin podczas anschlussu Krymu, ale dyrektor Tosza nie dał się nabrać jak ukraińskie oddziały pod Sewastopolem.

Gwoli ścisłości - dotąd stałym miejscem występów rzeczonego zespołu była hala Wisły, gdzie pieśni o taczance - rostowiance, nadchodzącej wojnie światowej ("idiot wajna mirowaja") czy Katiuszy lub Kalince, brzmiały wyjątkowo dostojnie i godnie. Jednakowoż od czasu dojścia do sterów klubowych grona działaczy rekrutujących się ze sfer kibicowskich o ultrapatriotycznych zapatrywaniach, marketingowcy Pustowałowa halę przy Reymonta omijają szerokim łukiem.

Niestety, milczenie stuosobowego chóru, dotkliwe wprawdzie i wymowne, ma się nijak do gigantycznego kwiku setek tysięcy polskich świń zatrzymanych przed szlabanem granicznym, dzielącym je od rosyjskich stołów. Import wieprzowiny, a sprawa polska, temat od lat ćwiczony przez moskiewskich polityków i menedżerów, z taką samą konsekwencją jak eksport ropy i gazu w drugą stronę. Dziś ma wiele wspólnego z efektem dymisji Zacharkina i Bykowa. Grozi nam po prostu pozostaniem na śliskim lodzie! Nie dziwota, że w tej sytuacji nie chce nam się ani śpiewać, ani słuchać pieśni!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kto zaśpiewa ostatni? - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski