NOWY SĄCZ. Podczas interwencji Straży Miejskiej zasłabła ciężarna pasażerka
Z relacji niektórych świadków wynika, że pan Łukasz - mieszkaniec podsądeckiej gminy - we wtorek zatrzymał samochód dostawczy lublin na sądeckim rynku, tuż obok płatnego parkingu. Nie zauważył pasów poziomych, wyznaczających granicę, bo przykrył je śnieg. W dostawczym wozie miał ciężarną pasażerkę, która źle się czuła. Kiedy podszedł do niego mieszany patrol Straży Miejskiej i policji, tłumaczył, że zatrzymał się, bo nie zna miasta, chciał spytać o drogę.
- Miałem zaraz odjechać. Silnik ciągle pracował - relacjonował reporterom Regionalnej Telewizji Kablowej, którzy przypadkowo trafili na koniec zajścia. Strażnicy - jak opowiada mężczyzna - kazali mu wyłączyć silnik i wręczyli mandat opiewający na 100 zł. - Tłumaczyłem, że dopiero co przyjechałem, że kobieta źle się czuje, ale nie słuchali - mówi kierowca.
Odmówił przyjęcia mandatu. Interwencja przeciągnęła się do kilkudziesięciu minut. W końcu pasażerka poczuła się na tyle źle, że trzeba było wezwać karetkę pogotowia.
- To kłamstwo - mówi komendant Straży Miejskiej, Zenon Kołodziejczyk. - Strażnicy widzieli, że ta pani była na zakupach, a mąż na nią czekał w samochodzie. Mamy to nagrane na taśmie, bo - jak wiadomo - w rynku pracują kamery.
Wczoraj komendant przesłuchał uczestników patrolu. Z relacji strażników wynika, że kierowca najpierw przyjął mandat. Potem, pod wpływem świadka, który podpowiedział mu, że może odmówić przyjęcia, postanowił nie płacić. Mandat anulowano i kierowca lublina będzie musiał odpowiadać za wykroczenie przed sądem. (MONK)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?