Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ktoś zasypał staw z żywymi rybami w Sułkowie pod Wieliczką

Marcin Banasik
Marcin Banasik
Inspektorzy Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami natrafili na makabryczny znalezisko. Kiedy 14 sierpnia przyjechali do Sułkowa pod Wieliczką zobaczyli setki martwych ryb leżących jak śmieci wokół niemal całkowicie zasypanego stawu.

- Po prostu ktoś przyjechał spychaczem i zasypał staw, który tętnił życiem - mówi Małgorzata Nawrot, inspektor KTOZ, która była na miejscu w Sułkowie.
Pracownik KTOZu dodaje, że człowiekowi trudno jest uruchomić w sobie empatię w stosunku do zwierząt, których się nie przytula i nie głaszcze.
- A ryby, jak wszystkie inne kręgowce, zdolne są do odczuwania cierpienia. Gdy pozbawia się je wody, z której pobierają tlen – duszą się tak samo, jak dusimy się my – w męczarniach - tłumaczy Małgorzata Nawrot.

Policyjne dochodzenie ws. uśmiercenia ryb
Miłośniczka zwierząt dodaje, że według lokalnych mieszkańców w stawie żył też żółw, po którym ślad zaginął.
Sprawą zajęła się już policja, która została zawiadomiona przez KTOZ. - Po przeprowadzeniu oględzin miejsca wszczęliśmy dochodzenia w sprawie uśmiercenia ryb. Sprawdzamy kto jest właścicielem gruntu i jaki był powód zasypania stawu i kto to zrobił - mówi mł. asp. Paweł Tomasik, z komendy powiatowej policji w Wieliczce.

Krakowskich inspektorów o zasypaniu stawu pełnego ryb poinformował anonimowo jeden z mieszkańców Sułkowa.
Kiedy pracownicy KTOZ dotarli na miejsce po stawie zostało już tylko niewielkie bajoro z bardzo mulistymi krawędziami.
- Na pierwszy rzut oka wydawało się, ze zgłoszenie jest bezpodstawne, nie widać było tragedii. Były wydzielone świeżym piachem granice stawu, którego prawie już nie ma, trawa i cisza. Ale po chwili odkryliśmy nieżyjące ryby, walają się jak śmieci: w mule, na trawie, która kiedyś okalała staw. Najwięcej było ich w miejscu, gdzie poszerzono rowek spustowy, żeby szybciej spuścić wodę. Tam były złoża martwych ryb, które znienacka pozbawione wody po prostu się podusiły - opisuje Małgorzata Nawrot.

Nikt nie wie do kogo należy działka ze stawem
Kiedy inspektorzy KTOZu próbowali ustalić właściciela działki natrafili na nieoczekiwane trudności.
„Szefowa i pracownicy sąsiadującego z nim DPS-u twierdzą, że nie wiedzą, czyj to teren. Widzimy jednak, że to nie tyle niewiedza, co strach przed właścicielem terenu i jego wpływami jest przyczyną, dla której nabierają wody w usta.” - czytamy na facebookowym profilu KTOZu.

Kiedy skontaktowaliśmy się z pracownikami DPSu w Sułkowie okazało się, że pani dyrektor nie ma i nikt poza nią nie może udzielać komentarza w tej sprawie.
Fundacja, która prowadzi DPS chwali się na swojej stronie, że w bezpośrednim sąsiedztwie jej placówki znajduje się miedzy innym staw – co daje pensjonariuszom domu „możliwość obcowania z naturą”.

FLESZ - Suche krany w Polsce? Deficyt wody narasta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski