Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ku pokrzepieniu (cudzych) serc

Włodzimierz Jurasz
Borys Akunin „Gambit turecki”, Świat Książki, Warszawa 2014
Borys Akunin „Gambit turecki”, Świat Książki, Warszawa 2014
Czytnik. Ja widzę wielką, silną Rosję, jednoczącą wszystkie ziemie Słowian od Archangielska do Carogrodu (Konstantynopola) i od Triestu do Władywostoku!

Dopiero wtedy (władcy) wypełnią swoją misję historyczną, zakończą nieustanne wojny i zabiorą się do naprawy swojego umęczonego kraju. A jeśli się wycofamy, to nasi synowie i wnukowie znowu będą przelewać krew swoją i cudzą, przebijać się do murów carogrodzkich. Na taką to drogę krzyżową skazano naród rosyjski”.

Nie, tych słów nie wypowiada Władimir Putin, ani też żaden z popierających go obywateli Rosji. Te słowa padają w wydanej po raz pierwszy w roku 1998 powieści Borysa Akunina „Gambit turecki”, rozgrywającej się w latach 1877–1878, podczas wojny rosyjsko-tureckiej (wygranej przez Rosję). Dobrze, że wydawnictwo Świat Książki wznowiło tę powieść teraz, podczas (niewypowiedzianej) wojny toczonej przez Rosję przeciw Ukrainie. Bo choć to tylko historyczny romans szpiegowski (należący do cyklu opowieści o przygodach detektywa Erasta Fandorina), „Gambit turecki” może być dla polskiego czytelnika wielce pouczający.

Nie tylko dlatego, że sposób opowiadania o historii, prezentowany przez pisarza należącego do innego kręgu kulturowego i politycznego, opisującego dawne wydarzenia z odmiennej od naszej perspektywy, pozwala nam lepiej zrozumieć – nie bójmy się tego słowa – obcy punkt widzenia. Taka lektura stanowi też dla – w tym przypadku polskiego – czytelnika spore emocjonalne i intelektualne wyzwanie. Z natury rzeczy identyfikując się z bohaterami powieści, kibicując ich posunięciom, niejako odruchowo opowiadamy się przeciw własnemu, historycznemu interesowi. Bo przecież ciesząc się powieściowymi sukcesami Rosjan, zaprzeczamy swym pierwotnym emocjom – w powieściowym (i – oczywiście – historycznym) konflikcie Rosji z Turcją powinniśmy przecież stać po stronie tej drugiej. I dlatego, że Turcja, nasz dawny wróg, nie zaakceptowała rozbiorów Polski. I dlatego, że jej ewentualne zwycięstwo zadziałałoby na korzyść naszego, zniewolonego przez Rosję kraju (warto pamiętać, że po stronie Turcji walczyły polskie legiony).

Borys Akunin, choć z pochodzenia Gruzin, opisując frontowe przygody swych bohaterów, staje po stronie imperium rosyjskiego. Choć w powieści pada ostra antyrosyjska filipika, wypowiada ją jednak nie kto inny, a turecki szpieg. Ale i jego słowom towarzyszą przeważające w powieści zachwyty nad fantazją carskich oficerów, ich kunsztem wojennym, pełne wzruszeń sceny z pojawiającym się w książce imperatorem Aleksandrem II.

To dla polskiego czytelnika zaiste opisy i zachwyty raniące. Jedyną pociechą może być dla nas pozapowieściowa wiedza o historii. W końcu w kilka lat po opisywanych przez Akunina wydarzeniach, Aleksander II zginął z ręki polskiego zamachowca, Ignacego Hrynie- wieckiego. Więc i nasze serca mogą czuć się pokrzepione…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski