Kubica już dachował

Robert Kubica po trzech odcinkach Rajdu Polski, siódmej rundy mistrzostw świata, zajmuje 12. miejsce. Byłby znacznie wyżej, gdyby nie dachowanie na drugim oesie.

Wystartował rewelacyjnie. Na pierwszym, blisko 15-kilometrowym odcinku, był czwarty. Szybsi byli tylko Francuz Sebastien Ogier, Norweg Andreas Mikkelsen (obydwaj w volkswagenach polo wrc) i Brytyjczyk Kris Meeke (citroen ds3 wrc). - Odcinek był bardzo szybki i jednocześnie zdradliwy. Trudno było znaleźć odpowiednie tempo- zapewniał krakowianin.

- Jedziemy swoje, popełniłem kilka błędów, ale generalnie jest w porządku - mówił Krzysztof Hołowczyc, który metę minął jako 16. Tuż za nim pojawił się Michał Sołowow. - Było strasznie. Na szykanie popełniłem błąd, musiałem wrzucić wsteczny bieg, przez co straciłem dużo czasu - stwierdził niezadowolony. Odcinek ten pewnie wygrał Ogier, a drugi był Mikkelsen.

- Na szczycie pojechałem zbyt szybko. Nie myślałem, że "hopa" będzie tak duża. Odciążyło samochód i hamulce przestały działać. Wpadłem do rowu. Samochód dachował - tak Kubica opowiadał o przygodzie, która spotkała go na drugim odcinku. Na szczęście w pobliżu było sporo kibiców. Jego rajdówka szybko więc powróciła na drogę. Choć stracił 28 sekund, mógł jechać dalej. Po dwóch odcinkach spadł jednak na 11. miejsce.

Na tym samym oesie poza drogą znalazł się również Hołowczyc. - Na szczęście był to otwarty teren i najważniejsze, że nadal jedziemy w rajdzie. Gdybym wypadł z trasy samochodem terenowym, nie byłoby żadnego problemu - zapewnił. Problemy nie ominęły także 17. Sołowowa. - Dwa razy zgasiłem samochód na hamowaniu - przyznał.

Po trzech odcinkach specjalnych prowadzi Ogier, Kubica jest 12., Hołowczyc 16., a Sołowow 17. Dzisiaj przed rajdowcami kolejne siedem odcinków - w Polsce i na Litwie.