Fot. Maciej Lercel/ www.fotowy.pl
Ani Starmach
"Borówka" to regionalizm i możemy być niezrozumiani w innych częściach Polski, co nieraz mi się zdarzyło. Ale przecież nie językiem, ale kuchnią mam się tu zajmować, więc przyjmijmy po prostu, że to owoce leśne, choć, niestety, dziś rzadko już kupione na targu pochodzą z zagajników. Częściej "dorastają" w szklarniach. Ale chyba znowu się czepiam...
Owoce te wykorzystane są w kuchni ze względu na swoje walory smakowe i estetyczne. Maliny w potrawach to wręcz samograj. Jednym z moich ulubionych deserów jest sernik z białej czekolady z tymi owocami. Pieczony w kąpieli wodnej, co chroni go przed wysuszeniem, na pysznym kruchym spodzie... Poezja. Dobrze jest do ciasta dodać trochę likieru, tudzież domowej nalewki, najlepiej malinowej. Wiem, że wysokie temperatury nie sprzyjają myśleniu o rozgrzewających trunkach, ale to właśnie teraz powinniśmy zabrać się za ich przygotowywanie: potrzebne są nam maliny, cukier, wódka i spirytus - wszystko w podobnej ilości. Sekret dobrej nalewki tkwi w cierpliwości. Należy odstawić pełne butelki w chłodne miejsce i długo, długo czekać, aby wszystkie składniki się "przeżarły". Podczas czekania możemy więc cieszyć się świeżymi owocami. Maliny i jeżyny smakują fantastycznie z bitą śmietaną. Jeśli wymieszacie ją z mascarpone i przełożycie biszkoptami, uzyskacie wspaniałe leśne tiramisu. Niewiele więcej wysiłku potrzeba, aby przygotować owoce w zabajonym kremie. Bierzemy kilka żółtek, ubijamy je na parze z cukrem, dodajemy odrobinę alkoholu i taką masą zalewamy np. jeżyny. Jeszcze tylko kilka minut w piekarniku i gotowe. A może zamiast gorącego deseru cos orzeźwiającego? Polecam świeże koktajle. Wspaniale nadają się do nich borówki amerykańskie, które łatwiej się zbiera, bo są większych rozmiarów. Swą nazwę rzeczywiście zawdzięczają pochodzeniu: około 100 lat temu zaczęto je uprawiać w Ameryce Północnej. Jak widzicie, nie możemy dać się zmylić i popaść w stereotyp "amerykańskie znaczy niezdrowe". Wręcz przeciwnie, borówki mają dużo witamin (A,B, C, PP), są również naturalnym źródłem antyutleniaczy i dodatkowo są niskokaloryczne. Może więc powinniśmy je nazywać borówką wysoką, a nie amerykańską? Tak właśnie brzmi przecież ich oryginalna nazwa.
Ale wróćmy do koktajli. Mieszamy: kefir/mleko/maślankę (każda opcja ma swoich zwolenników) z owocami, ewentualnie dodajemy trochę cukru dla osłody. Banalne do przygotowania w domu, ale napoje te są też stałym elementem letnich menu w krakowskich kawiarniach. Opowiadałam wam ostatnio o Love Krove. Tam oprócz hamburgerów właśnie podają jedne z najlepszych koktajli w mieście. Pysznie jest też w Cafe Culca na ul. Mostowej, która w swej ofercie ucieka od banałów i udowadnia, że skład koktajlu może być bardziej skomplikowany i ciekawszy w smaku. Dla miłośników klasyki malina, truskawka, jagoda do wypróbowania w Bunkier Cafe, Pestka Bistro na pl. Wszystkich Świętych i NapNap Cafe na ul. Zwierzynieckiej. A skoro już tak owocowo się zrobiło, to za tydzień opowiem, gdzie zjeść warzywne dania: sałatki, dania główne, zupy - nie tylko dla wegetarian...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?