Magiczne protony dają nadzieję tam, gdzie inne metody zawodzą albo guzy zlokalizowane są zbyt blisko kluczowych narządów.
Na całym świecie ośrodków oferujących terapię protonami istnieje już ponad 50. Polscy pacjenci, zakwalifikowani do leczenia rozpędzoną wiązką cząsteczek, pomocy szukają więc za granicą.
W krakowskich Bronowicach mieli nadzieję położyć kres zdrowotnej turystyce chorych zmagających się z nowotworami. Decyzja, że przy Instytucie Fizyki Jądrowej PAN powstanie nowoczesne centrum cyklotronowe zapadła w 2009 roku. Zanim ośrodek oddano do użytku minęło 7 lat. Po upływie 8 miesięcy od hucznego otwarcia centrum nadal stoi puste, a przedstawiciele ministerstwa zdrowia i Instytutu wzajemnie oskarżają się o powodowanie opóźnień.
W walce o dopięcie procedur, pozwalających na uruchomienie leczenia, jak to zwykle bywa - chodzi głównie o pieniądze. Okazuje się bowiem, że krakowski cyklotron to dla przedstawicieli resortu kukułcze jajo, za które teraz zmuszeni są wziąć odpowiedzialność.
Wiceminister zdrowia Krzysztof Łanda podkreśla, że ośrodek powstał bez konsultacji z ministerstwem, analizy zapotrzebowania na tego typu terapię i obietnicy jego finansowania. Pełne refundowanie działalności centrum wiązałoby się zaś z obcięciem środków na leczeni innych chorób i tym samym wydłużeniem kolejek. Ustalone przez resort wyceny protonowej terapii znacznie odbiegają więc od tych, które proponował Instytut. Są również niższe niż stawki, jakie NFZ zwraca pacjentom leczonym za granicą. A w Bronowicach jeszcze przed prawdziwym startem, twórcy centrum zmuszeni są drżeć o przyszłość swojego dziecka.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Protony nadal nie leczą, bo ministerstwo znowu zwleka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?